Sejmowe kłótnie, słowne utarczki, „pyskówki” - to nie wymysł ostatnich czasów ani efekt upadku obyczajów. Od posądzeń, pomówień i wzajemnych oskarżeń aż kipiało już w Sejmie II RP. Także z udziałem posłów z Kujaw i Pomorza.
<!** Image 2 align=right alt="Image 96776" sub="Satyryczne rysunki dotyczące współczesnego życia politycznego niemal codzienie pojawiały się w prasie dwudziestole-cia międzywojennego. Karykatury stały się tak nieodłącznym elementem polemiki, że nikt się o nie nie obrażał. / Rys. ze zbiorów WiMBP w Bydgoszczy">Ostatnie utarczki słowne Eugeniusza Kłopotka i Julii Pitery wzbudziły spore emocje, ale i zmusiły do refleksji nad normami obowiązującymi we współczesnym życiu publicznym. Szermierka na słowa, wzajemne pomówienia to nic nowego w polskim parlamentaryzmie, wręcz błahostka wobec obyczajów panujących po odzyskaniu niepodległości.
Wyborcze kary kościelne
W pierwszych latach II Rzeczypospolitej odrodzone życie publiczne eksplodowało taką różnorodnością i barwnością, że w wyborach do Sejmu startowało po około 50 partii i ugrupowań, miejsca zdobywało kilkanaście z nich. Dostawały się tam bardzo różne postaci. Obok uczonych, prawników, wojskowych i urzędników także, podobnie jak i obecnie, ludzie, którzy po prostu marzyli o dorobieniu się i karierze.
Działo się to wszystko w atmosferze gorącej publicznej debaty. Do takiego stopnia, który dzisiaj byłby nie do pomyślenia. Oto po wyborach w 1928 r. biskup łomżyński nałożył kary kościelne na swoich wyborców za głosowanie nie na tych „co trzeba”. Ponieważ działo się to przed Wielkanocą, w tych parafiach, gdzie odsetek głosujących na lewicę był większy niż na listę katolicką, karnie zakazane zostało święcenie potraw, odwołano też procesje rezurekcyjne.
Gałgany i zdrajcy
Publiczne oskarżenia o pospolite przestępstwa osób zasiadających w Sejmie i Senacie były na porządku dziennym. Przed wyborami w 1928 r. „Dziennik Bydgoski” zamieścił takie oto ogłoszenie pod imponujaco dużym tytułem „Posłowie - złodzieje”: „Z byłego Sejmu prokuratura ściga za różne przestępstwa z prawicy posłów 3, z partji lewicowych 59. Jeżeli pragniesz widzieć w przyszłym Sejmie ludzi prawego charakteru, głosuj na listę Polskiego Bloku Katolickiego”.
<!** reklama>A publicysta Stanisław Brandowski załamywał ręce: „Jak Lot nie mógł w Sodomie i Gomorze znaleźć 10 sprawiedliwych, tak ja na próżno po całej Rzeczpospolitej się rozglądam. Doszedłem do przekonania, że nie ma u nas porządnych ludzi: są tylko same gałgany, sami zdrajcy. Tak to ludzi ponosi chęć służenia Ojczyźnie w Sejmie i za djetami”.
Endecka prasa pozwalała sobie na bardzo wiele w dyskredytowaniu politycznych przeciwników. Nie tylko z lewicy, ale także z ruchu ludowego. Znany w Poznańskiem polityk, minister w rządzie Wincentego Witosa, dr Henryk Hącia, kandydujący i do Sejmu, i do Senatu z okręgu bydgoskiego, był niemiłosiernie „obsmarowywany”. Np. w taki sposób: „Wszystkie konie w okręgu bydgoskim śmieją się z Hąci, który zdobył w wyborach do Sejmu jedynie głosy ludzi obdarzonych humorem lub sieczką”.
W podobny sposób rewanżowała sie lewica. Naczelnemu „Gazety Bydgoskiej”, Petryckiemu, wypominano rodowe nazwisko Karliczek (sam nosił nazwisko po matce), strojąc sobie z tego różne żarty. A tak o prawicy wypowiadał się publicznie poseł Stanisław Nehring z Chełmży, wytaczając najcięższe armaty: „Zwiazek Ludowo-Narodowy szereguje się z morderców (...) Podczas rządów Chjeno-Piasta okradano państwo”.
Spośród bydgoskich posłów najgłośniej było o Emundzie Bigońskim. Jak wielu, był z zawodu dziennikarzem, pracował w „Dzienniku Bydgoskim”. Urodzony w Niemczech w rodzinie polskich emigrantów, „za chlebem”, po odzyskaniu niepodległości osiedlił się w naszym regionie i działał w Chrześcijańskiej Demokracji.
Jego polityczni przeciwnicy usiłowali go zdyskredytować, rozpowszechniając w parlamencie ulotkę z oskarżeniami typu „zdrajca robotników”, „szpieg pruski”, „zasłużony Niemiec, posiadacz Krzyża Żelaznego”. Celowali w tym posłowie Narodowej Partii Robotniczej z naszego okręgu jak Nader, Faustyniak czy Hertz.
9.10.1922 r. na sejmowym korytarzu Bigoński, spostrzegłszy Nadera, nie krępując się obecnością innych posłów i ministrów, wymierzył mu siarczysty policzek. Ponieważ nie udało mu się spotkać pozostałych oszczerców, 4.11. na łamach „Dziennika Bydgoskiego” Bigoński zamieścił ogłoszenie: „Do p. Hertza. Pan dobrze wiesz, że wszystkie zarzuty to kłamstwa wierutne. Wobec tego nie mogę pana inaczej nazwać jak obrzydliwym kłamcą i oszczercą. Czyniąc to publicznie oświadczam równocześnie, że gdy tylko spotkam pana, rozprawię się z nim tak, jak swego czasu z kolegą pańskim Naderem. Proszę się z tem liczyć”. Faustyniakowi z kolei Bigoński zrewanżował się w ten oto sposób: „Słusznie pan jesteś tak zwany, bo mógłbyś u Goethowskiego Fausta chyba buty czyścić”.
Kandydować nie myślę
Podobnie barwną postacią był wojewoda pomorski rezydujący w Toruniu, Jan Brejski. W kolejnych sejmowych wyborach reprezentował coraz to inne ugrupowanie. W 1922 r. występował jako działacz PSL „Piast”, a 6 lat później - prosanacyjnego Zjednoczenia Gospodarczego. Zwalczany przez endecję miał ogromne trudności z organizacją przedwyborczych spotkań - były one często zrywane, nawet uniemożliwiane przez politycznych przeciwników, nazywających Brejskiego np. „czerwonym zdrajcą”.
Stanisław Sacha, poseł z Włocławka, redaktor naczelny „Słowa Pomorskiego” wydawanego w Toruniu, tak na łamach gazety charakteryzował byłego wojewodę: „Nie okazał się mężem stanu. Załatwiał tylko kawałki urzędowe, a z największą przyjemnością zajmował się sprawami personalnymi”.
Brejskiego zawodzili także najbliżsi współpracownicy. Przed wyborami w 1928 r. Stefan Dąbrowski z Wielkiego Donimierza koło Wejherowa rozpowszechnił w prasie takie oto dużych rozmiarów oświadczenie: „Zjednoczenie Gospodarcze pp. Brejskich umieściło bezprawnie moje nazwisko pod nr. 3 na liście kandydatów do Sejmu, gdyż nie dałem mego podpisu i nie myślę kandydować na tej liście”. Po 1928 r. Brejski wycofał się z życia publicznego.
Teczka osobowa
Edmund Bigoński
Urodził się w 1891 r. w Castorp (Niemcy). Działacz polonijny i dziennikarz polskiej prasy w Niemczech, żołnierz armii pruskiej w I wojnie światowej. W 1918 r. pracownik ambasady Niemiec w Moskwie, kierownik wydziału reemigracyjnego. Organizował potajemnie przerzut Polaków do kraju. Z ramienia Narodowego Stronnictwa Robotników wybrany w 1919 r. posłem do Sejmu Ustawodawczego z okręgu gnieźnieńskiego. Poseł także w latach 1922-28 (z ramienia Chrześcijańskiej Demokracji).Od 1923 r. redaktor „Dziennika Bydgoskiego”, od 1928 redaktor naczelny „Świata Pracy”. Zmarł w 1937 roku w Bydgoszczy.
Jan Brejski
Urodził się w 1863 roku w Pączewie k. Starogardu Gdańskiego. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1894-1922 po nabyciu przez jego rodzinę „Gazety Toruńskiej”, pierwszego pisma codziennego w języku polskim na Pomorzu Gdańskim, pracował jako jej redaktor. W latach 1903-1905 i 1908-1911 był posłem do Sejmu pruskiego. Po odzyskaniu niepodległości został posłem do Sejmu Ustawodawczego RP z listy Narodowego Stronnictwa Robotników. W latach 1920-1924 piastował urząd wojewody pomorskiego. W 1921 roku przeszedł do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”. W 1926 roku, po przewrocie majowym doprowadził do rozłamu PSL na Pomorzu i utworzył w 1927 roku prosanacyjne Zjednoczenie Gospodarcze. Zmarł w 1934 roku w Toruniu.