https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mógłbyś pan u Fausta buty czyścić!

Krzysztof Błażejewski
Sejmowe kłótnie, słowne utarczki, „pyskówki” - to nie wymysł ostatnich czasów ani efekt upadku obyczajów. Od posądzeń, pomówień i wzajemnych oskarżeń aż kipiało już w Sejmie II RP. Także z udziałem posłów z Kujaw i Pomorza.

Sejmowe kłótnie, słowne utarczki, „pyskówki” - to nie wymysł ostatnich czasów ani efekt upadku obyczajów. Od posądzeń, pomówień i wzajemnych oskarżeń aż kipiało już w Sejmie II RP. Także z udziałem posłów z Kujaw i Pomorza.

<!** Image 2 align=right alt="Image 96776" sub="Satyryczne rysunki dotyczące współczesnego życia politycznego niemal codzienie pojawiały się w prasie dwudziestole-cia międzywojennego. Karykatury stały się tak nieodłącznym elementem polemiki, że nikt się o nie nie obrażał. / Rys. ze zbiorów WiMBP w Bydgoszczy">Ostatnie utarczki słowne Eugeniusza Kłopotka i Julii Pitery wzbudziły spore emocje, ale i zmusiły do refleksji nad normami obowiązującymi we współczesnym życiu publicznym. Szermierka na słowa, wzajemne pomówienia to nic nowego w polskim parlamentaryzmie, wręcz błahostka wobec obyczajów panujących po odzyskaniu niepodległości.

Wyborcze kary kościelne

W pierwszych latach II Rzeczypospolitej odrodzone życie publiczne eksplodowało taką różnorodnością i barwnością, że w wyborach do Sejmu startowało po około 50 partii i ugrupowań, miejsca zdobywało kilkanaście z nich. Dostawały się tam bardzo różne postaci. Obok uczonych, prawników, wojskowych i urzędników także, podobnie jak i obecnie, ludzie, którzy po prostu marzyli o dorobieniu się i karierze.

Działo się to wszystko w atmosferze gorącej publicznej debaty. Do takiego stopnia, który dzisiaj byłby nie do pomyślenia. Oto po wyborach w 1928 r. biskup łomżyński nałożył kary kościelne na swoich wyborców za głosowanie nie na tych „co trzeba”. Ponieważ działo się to przed Wielkanocą, w tych parafiach, gdzie odsetek głosujących na lewicę był większy niż na listę katolicką, karnie zakazane zostało święcenie potraw, odwołano też procesje rezurekcyjne.

Gałgany i zdrajcy

Publiczne oskarżenia o pospolite przestępstwa osób zasiadających w Sejmie i Senacie były na porządku dziennym. Przed wyborami w 1928 r. „Dziennik Bydgoski” zamieścił takie oto ogłoszenie pod imponujaco dużym tytułem „Posłowie - złodzieje”: „Z byłego Sejmu prokuratura ściga za różne przestępstwa z prawicy posłów 3, z partji lewicowych 59. Jeżeli pragniesz widzieć w przyszłym Sejmie ludzi prawego charakteru, głosuj na listę Polskiego Bloku Katolickiego”.

<!** reklama>A publicysta Stanisław Brandowski załamywał ręce: „Jak Lot nie mógł w Sodomie i Gomorze znaleźć 10 sprawiedliwych, tak ja na próżno po całej Rzeczpospolitej się rozglądam. Doszedłem do przekonania, że nie ma u nas porządnych ludzi: są tylko same gałgany, sami zdrajcy. Tak to ludzi ponosi chęć służenia Ojczyźnie w Sejmie i za djetami”.

Endecka prasa pozwalała sobie na bardzo wiele w dyskredytowaniu politycznych przeciwników. Nie tylko z lewicy, ale także z ruchu ludowego. Znany w Poznańskiem polityk, minister w rządzie Wincentego Witosa, dr Henryk Hącia, kandydujący i do Sejmu, i do Senatu z okręgu bydgoskiego, był niemiłosiernie „obsmarowywany”. Np. w taki sposób: „Wszystkie konie w okręgu bydgoskim śmieją się z Hąci, który zdobył w wyborach do Sejmu jedynie głosy ludzi obdarzonych humorem lub sieczką”.

W podobny sposób rewanżowała sie lewica. Naczelnemu „Gazety Bydgoskiej”, Petryckiemu, wypominano rodowe nazwisko Karliczek (sam nosił nazwisko po matce), strojąc sobie z tego różne żarty. A tak o prawicy wypowiadał się publicznie poseł Stanisław Nehring z Chełmży, wytaczając najcięższe armaty: „Zwiazek Ludowo-Narodowy szereguje się z morderców (...) Podczas rządów Chjeno-Piasta okradano państwo”.

Spośród bydgoskich posłów najgłośniej było o Emundzie Bigońskim. Jak wielu, był z zawodu dziennikarzem, pracował w „Dzienniku Bydgoskim”. Urodzony w Niemczech w rodzinie polskich emigrantów, „za chlebem”, po odzyskaniu niepodległości osiedlił się w naszym regionie i działał w Chrześcijańskiej Demokracji.

Jego polityczni przeciwnicy usiłowali go zdyskredytować, rozpowszechniając w parlamencie ulotkę z oskarżeniami typu „zdrajca robotników”, „szpieg pruski”, „zasłużony Niemiec, posiadacz Krzyża Żelaznego”. Celowali w tym posłowie Narodowej Partii Robotniczej z naszego okręgu jak Nader, Faustyniak czy Hertz.

9.10.1922 r. na sejmowym korytarzu Bigoński, spostrzegłszy Nadera, nie krępując się obecnością innych posłów i ministrów, wymierzył mu siarczysty policzek. Ponieważ nie udało mu się spotkać pozostałych oszczerców, 4.11. na łamach „Dziennika Bydgoskiego” Bigoński zamieścił ogłoszenie: „Do p. Hertza. Pan dobrze wiesz, że wszystkie zarzuty to kłamstwa wierutne. Wobec tego nie mogę pana inaczej nazwać jak obrzydliwym kłamcą i oszczercą. Czyniąc to publicznie oświadczam równocześnie, że gdy tylko spotkam pana, rozprawię się z nim tak, jak swego czasu z kolegą pańskim Naderem. Proszę się z tem liczyć”. Faustyniakowi z kolei Bigoński zrewanżował się w ten oto sposób: „Słusznie pan jesteś tak zwany, bo mógłbyś u Goethowskiego Fausta chyba buty czyścić”.

Kandydować nie myślę

Podobnie barwną postacią był wojewoda pomorski rezydujący w Toruniu, Jan Brejski. W kolejnych sejmowych wyborach reprezentował coraz to inne ugrupowanie. W 1922 r. występował jako działacz PSL „Piast”, a 6 lat później - prosanacyjnego Zjednoczenia Gospodarczego. Zwalczany przez endecję miał ogromne trudności z organizacją przedwyborczych spotkań - były one często zrywane, nawet uniemożliwiane przez politycznych przeciwników, nazywających Brejskiego np. „czerwonym zdrajcą”.

Stanisław Sacha, poseł z Włocławka, redaktor naczelny „Słowa Pomorskiego” wydawanego w Toruniu, tak na łamach gazety charakteryzował byłego wojewodę: „Nie okazał się mężem stanu. Załatwiał tylko kawałki urzędowe, a z największą przyjemnością zajmował się sprawami personalnymi”.

Brejskiego zawodzili także najbliżsi współpracownicy. Przed wyborami w 1928 r. Stefan Dąbrowski z Wielkiego Donimierza koło Wejherowa rozpowszechnił w prasie takie oto dużych rozmiarów oświadczenie: „Zjednoczenie Gospodarcze pp. Brejskich umieściło bezprawnie moje nazwisko pod nr. 3 na liście kandydatów do Sejmu, gdyż nie dałem mego podpisu i nie myślę kandydować na tej liście”. Po 1928 r. Brejski wycofał się z życia publicznego.

Teczka osobowa

Edmund Bigoński

Urodził się w 1891 r. w Castorp (Niemcy). Działacz polonijny i dziennikarz polskiej prasy w Niemczech, żołnierz armii pruskiej w I wojnie światowej. W 1918 r. pracownik ambasady Niemiec w Moskwie, kierownik wydziału reemigracyjnego. Organizował potajemnie przerzut Polaków do kraju. Z ramienia Narodowego Stronnictwa Robotników wybrany w 1919 r. posłem do Sejmu Ustawodawczego z okręgu gnieźnieńskiego. Poseł także w latach 1922-28 (z ramienia Chrześcijańskiej Demokracji).Od 1923 r. redaktor „Dziennika Bydgoskiego”, od 1928 redaktor naczelny „Świata Pracy”. Zmarł w 1937 roku w Bydgoszczy.

Jan Brejski

Urodził się w 1863 roku w Pączewie k. Starogardu Gdańskiego. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1894-1922 po nabyciu przez jego rodzinę „Gazety Toruńskiej”, pierwszego pisma codziennego w języku polskim na Pomorzu Gdańskim, pracował jako jej redaktor. W latach 1903-1905 i 1908-1911 był posłem do Sejmu pruskiego. Po odzyskaniu niepodległości został posłem do Sejmu Ustawodawczego RP z listy Narodowego Stronnictwa Robotników. W latach 1920-1924 piastował urząd wojewody pomorskiego. W 1921 roku przeszedł do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”. W 1926 roku, po przewrocie majowym doprowadził do rozłamu PSL na Pomorzu i utworzył w 1927 roku prosanacyjne Zjednoczenie Gospodarcze. Zmarł w 1934 roku w Toruniu.

Wybrane dla Ciebie

Prezydenci Bydgoszczy i Torunia z zakładem o wyborczą frekwencję

Prezydenci Bydgoszczy i Torunia z zakładem o wyborczą frekwencję

Aktywny wypoczynek na początek weekendu na Parkrun Bydgoszcz. Na starcie wiele mam

Aktywny wypoczynek na początek weekendu na Parkrun Bydgoszcz. Na starcie wiele mam

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski