Muzeum Archeologiczne organizuje wkrótce turniej o tytuł największego mocarza. To zabawa. Prawdziwa walka o to miano trwa w Biskupinie i okolicy od lat. Biorą w niej udział najbardziej wpływowe postaci. Jedne z racji posiadanych pieniędzy, inne z powodu sprawowanej funkcji. Styl walki - dowolny. Wszelkie chwyty dozwolone.
<!** Image 2 align=right alt="Image 154375" sub="Co roku rezerwat archeologiczny w Biskupinie odwiedza około 300 tysięcy ludzi. Najwięcej gości przyciągają festyny, organizowane w końcu września. / Fot. Tadeusz Pawłowski">20 lat temu wszystko było jasne. Największe wpływy w Biskupinie i okolicy miał Wiesław Zajączkowski, dyrektor Muzeum Archeologicznego. Tu zjeżdżali wybitni naukowcy i zwykli turyści, miejscowi mieli w rezerwacie pracę, a sława biskupińskiego grodu niosła się po świecie.
Transformacja ustrojowa wykreowała innych biskupińskich mocarzy: rodzinę Sobolewskich z Gąsawy. Wyczuli, że na sławie Biskupina można zarobić pieniądze. Dziś do przedsiębiorców z Gąsawy należy większość lokali gastronomicznych i miejsc noclegowych wokół archeologicznego rezerwatu, a senior rodu jest prezesem spółki, która dzierżawi okoliczne jeziora. Atmosfera mogłaby być zdrowa, bo taka baza sprzyja odwiedzającym Biskupin. Nie jest, bo nowym mocarzom
zaostrzył się apetyt.
Kilka lat temu Jacek Sobolewski zaczął wykupywać ziemię wokół rezerwatu; od rolników i członków RSP „Przyjaźń”. Poszła wtedy wieść, że chce zbudować 25-metrowy pomost na Jeziorze Świętym, a przy nim ośrodek sportów motorowodnych. Zajączkowski struchlał. - Ten biznes zaprzepaści wartość archeologiczną tych ziem! - zagrzmiał. I wyliczył straty: - Na tych ziemiach są warstwy pyłów gromadzone przez tysiące lat. Palinolodzy mogą odkryć metodę uprawiania gruntów, zrekonstruować roślinność, wzbogacić naszą wiedzę o pradziejach.
<!** reklama>Apel o ochronę ziem wokół rezerwatu poskutkował. Sobolewski wyszedł wtedy na społecznego szkodnika, ale szybko się zrehabilitował. Ba! Wykreował się wręcz na zbawcę biskupińskiego grodu. Historia tej przemiany jest smakowita. Przylegające do rezerwatu grunty kupił od rolnika z RSP „Przyjaźń” niejaki Piotr Wojnar z Opola. Chciał je oddać w użytkowanie polskiemu Kościołowi neopogańskiemu pod budowę świątyni Światowida. Zajączkowski przeżył wtedy kolejny szok. Nie mniej wstrząśnięci byli okoliczni księża i arcybiskup Muszyński. Napiętą sytuację wykorzystał Jacek Sobolewski. Odkupił od Wojnara grunty, co z dumą oznajmił listem otwartym w lokalnej prasie. Dostał oklaski, a Zajączkowski odetchnął z ulgą. Na krótko, bo Sobolewski rychło zbył grunt śląskiemu biznesmenowi Romanowi Grąbkowskiemu i nagle...
<!** Image 3 align=left alt="Image 154375" sub="Ten wykop pod schronisko Sobolewskich stał się zarzewiem ostrego konfliktu z mieszkańcami / Fot. Grażyna Ostropolska">Biskupinowi zagroziły dinozaury.
Miały stanąć tuż przy rezerwacie, na ziemi kupionej przez Sobolewskiego i Grąbkowskiego. Interes nie wypalił. Park Jurajski zbudowała w pobliskim Rogowie konkurencja, a radni gminy Gąsawa na wniosek Zajączkowskiego i konserwatora zapewnili rezerwatowi ochronę. Kilka hektarów ziem przylegających do grodu uznano za jego otulinę i zakazano tam inwestycji. Tym samym połowa działek Sobolewskiego stała się bezużyteczna. Uznał to za cios wymierzony mu przez dyrektora rezerwatu. Zaczął się rewanż, głównie skargi i doniesienia. Zajączkowski musiał się publicznie tłumaczyć, skąd muzeum ma auto i dlaczego nadzór budowlany w porę nie odebrał inwestycji na terenie rezerwatu. Wyszedł z pomówień obronną ręką. Dwa ostatnie biskupińskie sezony były w miarę spokojne. Bomba wybuchła kilka tygodni temu.
<!** Image 4 align=right alt="Image 154375" sub="„Karczma Biskupińska” na przeciw rezerwatu to biznes Sobolewskich">Pod okna muzeum podjechały koparki i wykopały na sąsiedniej działce ogromny dół. Wtedy wyszło na jaw, że Sobolewski stawia Zajączkowskiemu pod nosem ogromne dwupiętrowe schronisko. - Byłem w szoku - przyznaje dyrektor. - Po wsi chodziła fama, że Sobolewski kupił ten grunt z chałupą, by przenieść tam lokatorkę zajmującą jedno z pomieszczeń jego hotelu - wspomina.
- Tak było - potwierdza Małgorzata Kaszyńska. - Sobolewski pokazywał mi ten dom, snułam plany... I nagle zrobił ten wykop . Czuję się oszukana! - mówi. Oszukany czuje się też jej brat, Zbigniew Gaczkowski. Inwestycja Sobolewskiego (oficjalnie inwestorem jest jego żona Katarzyna) wkracza na teren jego działki. Na dodatek w gminie złamano prawo, nie powiadamiając go, jako bezpośredniego sąsiada, o postępowaniu w sprawie wydania warunków zabudowy dla schroniska Sobolewskich. Gaczkowski natychmiast domaga się wznowienia postępowania i uchyleniu decyzji, a wójt Gąsawy Zdzisław Kuczma każe mu „wskazać datę i okoliczności, w jakich o istnieniu jego decyzji się dowiedział”. Gaczkowski odpisuje, że dowiedział się, gdy zobaczył wykop. Jego korespondencja z wójtem trwa, Sobolewski wylewa fundamenty pod swój nowy biznes, a
wieś się burzy.
<!** Image 5 align=left alt="Image 154375" sub="Budowę hotelu między Biskupinem a Gąsawą przer-
wano. Inwestorem jest A. Grąbkowska ze Śląska.">Nikt nie chce tu ogromnego schroniska „z placem zabaw i rekreacji” na niewielkiej działce (15,5 ara) w centrum wsi. - Będzie hałas, autobusy będą nam tarasować dojazd, bo na parkingi nie ma miejsca - żalą się sąsiedzi. Widzieli projekt schroniska. - Inwestor wykazuje tylko 48 miejsc na parterze i I piętrze, by uzyskać łagodniejsze warunki p-poż. , ale z projektu widać, że tzw. nieużytkowe poddasze też będzie użytkowe. Są tam okna, otwory na drzwi, ścianki działowe.
Inwestor wyraźnie bagatalizuje zapis, że „projektowana inwestycja powinna swymi gabarytami i formą architektoniczną nawiązywać do sąsiedniej zabudowy i nie wprowadzać dysharmonii w krajobrazie”. - Sobolewski za nic ma prawo. Ma pieniądze i czuje się mocny! - burzą się mieszkańcy Biskupina. Zwołali wiejskie zebranie, zaprosili wójta. Ten obruszył się na zarzut, że utajnił decyzję o warunkach zabudowy. Brak powiadomienia Gaczkowskiego oraz bezprawne wkroczenie inwestora na sąsiednią działkę uznał za urzędnicze pomyłki. I rzucił piłeczkę w stronę żnińskiego starosty: - To nie ja wydaję pozwolenia na budowę, lecz starosta - oznajmił.
- Dostarczono mi pełną dokumentację z ostateczną decyzją wójta i pozytywną opinią konserwatora zabytków. Miałem 65 dni na wydanie pozwolenia na budowę, a za każdy dzień zwłoki mogę się spodziewać 500 zł kary - wyjaśnia starosta Zbigniew Jaszczuk. Jego zdaniem wystarczyło, by Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków wstrzymał się z wydaniem opinii inwestorowi do momentu spełnienia jego warunków.
<!** Image 6 align=right alt="Image 154375" sub="Gastronomiczne punkty i stoiska z pamiątkami na terenie rezerwatu też prowadzą Sobolewscy">- W Biskupinie nie ma miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a nasza opinia nie jest dla inwestora wiążąca. Z naszej sugestii, by poddasze budynku schować w połaci dachowej, najwyraźniej nie skorzystał - tłumaczy Elżbieta Dygaszewicz z bydgoskiej delegatury WUOZ i podpowiada: - Czas, by po latach dyskusji na ten temat powołano Biskupiński Park Kulturowy, bo to zobliguje gminę do uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego, a ten ustrzeże ją przed niepożądanymi inwestycjami.
- Będzie park kulturowy w Biskupinie - zapewnia wójt Gąsawy Zdzisław Kuczma. - Do końca lipca urbanista przedstawi jego projekt.
Z planów zmierzających do tego, by park objął też Wenecję, nic nie wyszło, bo w kontaktach: Gąsawa - Żnin
iskrzy.
Iskrzy też między mocarzami Biskupina. - Wznawiam postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy dla schroniska. Muszę naprawić błędy moich urzędników - zapowiada wójt Kuczma.
- Pierwsza decyzja wójta jest wadliwa, druga też - twierdzi Zajączkowski. Chce, by wójt nakazał wstrzymanie budowy Sobolewskich pod oknami muzeum i ma za sobą wieś. Większość mieszkańców Biskupina to jego pracownicy. Część z nich to emeryci, którzy dorabiają wynajmując pokoje turystom. Schronisko zabierze im spokój i pieniądze.Liczyli, że obecny na zebraniu Jacek Sobolewski zabierze głos. Usłyszeli, że nie jest inwestorem i przyszedł tu... towarzysko.
- Kiedy skończy się Pana konflikt z dyrektorem rezerwatu i mieszkańcami Biskupina? - zapytaliśmy Jacka Sobolewskiego. Przez telefon, bo przebywa teraz na Śląsku. Proponował, by tam odbyła się rozmowa. Stanęło na tym, że porozmawiamy po jego powrocie do Biskupina. Przyjedzie na organizowany przez Zajączkowskiego 8 sierpnia turniej o tytuł „Mocarza Grodu Biskupińskiego”?