NSZZ „Solidarność” oraz pięć innych związków o północy rozpoczęło akcję protestacyjną. O jej skutkach i rozmiarach przekonamy się dopiero dziś.
Wczoraj pocztowcy zrzeszeni w sześciu związkach zawodowych ogłosili, że o północy zaczynają strajk.
- Cały czas walczymy o podwyżki - wyjaśnia Stanisław Gaca, lider bydgoskiej „Solidarności” pocztowców. - Wprawdzie dyrektor generalny podniósł minimalne płace, jednak w ślad za taką decyzją nie poszły pieniądze. Są tacy, którzy dostali po 20 złotych podwyżki.
<!** reklama>Stanisław Gaca mówi, że związkowcy żądają spłaty od stycznia br. oraz podwyżek sięgających 800 złotych. - Dalej tak być nie może - oświadcza Stanisław Gaca i dodaje, że średnio na etat miało być ok. 137,50 zł.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, „Solidarność” w Bydgoszczy ma swoich przedstawicieli także w Węźle Ekspedycyjno-Rozdzielczym Centrum Poczty w Lisim Ogonie.
- Jeśli do strajku przyłączy się jeszcze kilku kierowców, to dostarczanie poczty zostanie sparaliżowane - uważa nasz Czytelnik i pracownik Poczty Polskiej. - W Toruniu „Solidarność” mocna jest w urzędach i wśród kierowców. Nie rozumiem tego, żądania płacowe są nierealne i mogą pogrążyć naszą firmę.
Zatem w każdym mieście strajk może przebiegać inaczej. Część listonoszy jednak nie będzie protestować.
- My podpisaliśmy porozumienie - mówi Piotr Czaplicki, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Eksploatacji Poczty Polskiej. - Jeśli kolegom rzeczywiście uda się zablokować WER, to wszystko stanie...
W tak czarny scenariusz nie wierzą pracownicy warszawskiej centrali Poczty Polskiej.
- Po pierwsze, nie wiemy, ile osób nie przystąpi do pracy - mówi Kamila Rudnik, rzecznik prasowa Poczty Polskiej. - Po drugie, strajk jest nielegalny, ponieważ referendum przeprowadzono podczas mediacji. Wreszcie, po trzecie, tam gdzie trzeba będzie, przeprowadzimy reorganizację - dodaje. Zatem osoby pracujące dziś w administracji mogą zostać przesunięte na inne, chwilowo „wakujące” stanowiska. - Możemy także skorzystać z usług agencji pracy tymczasowej. Zrobimy wszystko, by nasi klienci nie odczuli protestu - obiecuje Kamila Rudnik.
Warto wiedzieć
Poczta zatrudnia ponad 100 tys. osób. Szacuje się, że w całym kraju do pracy może dziś nie przystąpić ok. 12 proc., czyli maksymalnie kilkanaście tysięcy pocztowców.
