Gracz ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle mecz trzeciej rundy mistrzostw świata rozpoczął na rezerwie. W pierwszym składzie grali Piotr Nowakowski i Jakub Kochanowski. Ten drugi miał słabszy dzień. Po kilku pomysłach w pierwszym secie trener Vital Heynen zaordynował zmianę.
Bieniek przez resztę spotkania wypracował bardzo dobre statystyki. Na 13 serwisów trzy były asami, z sześciu ataków zdobył pięć punktów, ponadto czterokrotnie zablokował rywali. - Super, bardzo się cieszę, ale zwycięstwo mnie bardziej cieszy - uciął środkowy.
Polska i Serbia spotkały się drugi raz w tych mistrzostwach świata. Wcześniej, w drugiej rundzie, Biało-Czerwoni łatwo ograli rywali 3:0. Jednak wtedy ekipa Nikoli Grbicia była pewna awansu do Final Six turnieju. Po spotkaniu odgrażali się, że w następnym spotkaniu się zrewanżują.
- Ludzie i tak będą gadać i pisać, że komuś się nie chciało. Nie jest to dla mnie istotne. Drugi mecz był nieco inny niż pierwszy. W tym w Turynie mieliśmy kilka przestojów, ale wynik i tak cieszy, tak jak to, że zagraliśmy bardzo dobrą siatkówkę - ocenił Bieniek.
Po środowej wygranej Serbii z Włochami 3:0 i czwartkowej porażce z Polską sytuacja w grupie zrobiła się wyjątkowa. Obie drużyny mają po jednym zwycięstwie, po trzy punkty i taki sam stosunek setów. Tyle że Biało-Czerwonym pozostało do rozegrania jeszcze jedno spotkanie - w piątek ze współgospodarzami mistrzostw świata. By awansować do półfinału, wystarczy, że wygrają jednego seta albo nie przegrają więcej niż 14 małymi punktami. Wtedy z turniejem pożegnają się Włosi.
- Nie możemy tak myśleć, bo może nas to zgubić. Zagramy, żeby wygrać. Mam nadzieję, że będzie dobrze - podsumował 24-letni siatkarz.
Mecz Polski z Włochami o godz. 21.15. Transmisja w Polsacie Sport, Super Polsacie, TVP 1 i TVP Sport.