Wczoraj w paśmie regionalnym Telewizji Polskiej wyemitowano bulwersujący program, poświęcony bydgoskiemu posłowi lewicy, Januszowi Zemke.
Dziennikarze poinformowali, że w aktach lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej nazwisko posła pojawia się w dokumentach śledztwa dotyczącego śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Zapisano w nich zeznania Stefana S., byłego szefa wojewódzkich struktur Służby Bezpieczeństwa w Bydgoszczy, który twierdzi, że był naciskany przez ówczesnego sekretarza wojewódzkiego partii Janusza Zemke, żeby nie angażować się mocno w śledztwo dotyczące tego morderstwa.
<!** reklama left>- To obrzydliwa próba uwikłania mnie w to zabójstwo – nie kryje oburzenia w rozmowie z „Expressem” poseł Zemke, przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.
To właśnie z działalnością w tej komisji i z nieukrywanym konfliktem z likwidatorem WSI Antonim Macierewiczem poseł Zemke wiąże emisję programu.
- W środę od dziennikarzy miałem sygnały, że szykują „coś” na mnie, na Bronisława Komorowskiego, Janusza Onyszkiewicza i Jerzego Szmajdzińskiego. W piątek przyjechała do mnie ekipa „Misji specjalnej”. Dziennikarze, których pierwszy raz na oczy widziałem, pytali mnie o raport o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Jestem krytyczny wobec niego i tego nie kryję – mówi poseł. - A potem zapytali mnie o te dokumenty w Instytucie Pamięci Narodowej.
Poseł twierdzi, że przez wiele lat Stefan S. zapowiadał na nim zemstę. - Podobno zablokowałem mu wyjazd do ambasady w NRD, gdzie chciał się przenieść na koniec kariery. Ale ja nie mogłem tego zrobić, bo nie miałem na to wpływu, a poza tym, od 1986 roku pracowałem w Warszawie – tłumaczy poseł. - Stefan S. był alkoholikiem, osobą całkowicie niewiarygodną. Co dziwne, lubelski IPN, do którego dotarł ze swoimi „rewelacjami”, nigdy nie zwrócił się do mnie z prośbą o wyjaśnienia. Z tego, co wiem, swoje zeznania złożył jakieś 4-5 lat temu. Gdyby mieli mocne dowody, ten materiał nie zostałby nadany w paśmie regionalnym – dowodzi Janusz Zemke i zapowiada kroki prawne przeciw TVP. - Podobne podjąłbym w stosunku do Stefana S., ale słyszałem, że już nie żyje – dodaje poseł.
O programie chcieliśmy porozmawiać z rzecznikiem prasowym Telewizji Polskiej. Niestety, był wczoraj nieuchwytny.