https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo ma bata na stare samochody

Wojciech Mąka
Zaostrzenie warunków przeglądów technicznych to nowy pomysł Ministerstwa Transportu.

Zaostrzenie przeglądów technicznych aut ma wyeliminować niebezpieczne wraki na drogach. Jednak znaczna część starych samochodów nie pojedzie na złomowiska. Zajmie się nią podziemie złomiarzy.

<!** Image 3 align=none alt="Image 205181" sub="fot.: Express Bydgoski">

Zaostrzenie warunków przeglądów technicznych to nowy pomysł Ministerstwa Transportu. Mają pojawić się naklejki z datą badania na szybach albo tablicach rejestracyjnych, a w stacjach diagnostycznych - kamery monitoringu. Na nieuczciwych diagnostów czekają dodatkowo ostrzejsze kary.

- Nikt nie prowadzi statystyk wypadków, których przyczyną są usterki techniczne aut. Dlatego przyjmuje się tak niski poziom, 2-2,5 proc. - mówi Waldemar Winter, dyrektor wydziału uprawnień komunikacyjnych bydgoskiego ratusza.

<!** reklama>

Często badania techniczne to fikcja. Widać to po kontrolach stacji, które miasto prowadzi co najmniej raz w roku. Czasami z policją w nieoznakowanym samochodzie. Za niespełnienie wymogu zatrudniania diagnostów właściciele dwóch stacji zostali wykreśleni z rejestru.

- Są przypadki zmieniania opon na lepsze tuż przed przeglądem czy podbijania dokumentu bez auta - mówi Winter. - Ale sądy odstępują od karania diagnostów ze względu na brak gradacji kary i ich tłumaczenia, że są jedynymi żywicielami rodziny, że nie byli wcześniej karani...

Zdaniem Waldemara Wintera, sytuacja się nie poprawi, dopóki stacje będą przedsiębiorstwami. - W mieście wystarczyłoby 10-11 stacji, a mamy 32 - mówi dyrektor. - Na ul. Inowrocławskiej działają trzy obok siebie. I każda walczy o te 100 zł od klienta za przegląd.

Zaostrzone przepisy, których wprowadzenie jest całkiem realne, spowoduje, że duża część aut będzie musiała iść na żyletki.

- Uczciwi recyklerzy aut poradzą sobie nawet z 20-procentowym przyrostem wraków, ale większość i tak będzie nielegalnie rozbierana - mówi Józef Sarnecki, dyrektor bydgoskiego Uni-Techu. - 85 procent rynku to podziemie recyklingowe. Auta są rozkładane i sprzedawane na części, bez zachowania jakichkolwiek przepisów. Są przypadki, że bezrobotna rodzina „kupuje” samochód, demontuje go, sprzedaje części i z tego żyje. Potem w lasach porzuca fotele czy kawałki plastików.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gumis
miala byc japonia pozniej irlandia a wyszlo wielkie g---o wszystko dla bogatych dajcie normalnie zarobic to i mercedesem moge jezdzic Minister z bozej laski jeszcze was osadzimy byle do wyborow pieniazki sie wam skoncza ministry
m
manus
Kolejny głupi pomysł. Jestem wrogiem, nakazów zakazów i odgórnego narzucania komuś co ma i jak robić. Przegląd techniczny jest właśnie takim nakazem. Sam dbam o swoje samochody, znam się na tym. A wymuszone płacenie 100 zł, za frajer jest zwykłym chamstwem. Ale niedługo pod pretekstem bezpieczeństwa można będzie kierowcy w dupę zajrzeć. Mamy już " milicje", celników, idt, wagi, zdjęcia, wideo, durne WORDy ( właśnie sami za świne prawko dostali a ludziom wymyślają) to idzie w złą stronę.
b
bydgoszczanin
Bardzo dobrze może wreszcie przestaną jeżdzić rozpadówy po naszym mieście. Nie mówiąc o bezpieczeństwie.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski