Zarzuca nam się, że w styczniu na zgrupowaniu w Szklarskiej Porębie byliśmy pijani, śmierdzieliśmy alkoholem, a w pokoju było dużo butelek po piwie, a to nieprawda - twierdzi Paweł Baumann.
<!** Image 2 align=right alt="Image 124869" sub="Pawłowi Baumannowi już nie jest do śmiechu. Wicemistrz świata z 2007 roku nie zakwalifikował się do kadry i musi się liczyć z dużym ubytkiem pieniędzy w portfelu. Fot. Sławomir Kabat">Złamanie regulaminu - zakłócanie spokoju i picie alkoholu - kosztowało trójkę kajakarzy, w tym Pawła Baumanna 8 tysięcy złotych. W styczniu podczas zgrupowania kadry w Szklarskiej Porębie o godzinie 23.30 trener zapukał do pokoju zawodników. W czasie ciszy nocnej było zbyt głośno. Selekcjoner Robert Włodarczyk poczuł od zawodników alkohol. Szkoleniowiec nie wezwał policji, by mieć dowody. Skierował pismo do zarządu z wnioskiem o naganę.
Zawodnicy oglądali mecz piłki ręcznej Polska - Niemcy. W pokoju było pięciu kajakarzy oraz masażysta.
- Gdy kilku zawodników rozmawia ze sobą w pokoju, wiadomo, że jest głośno. No i to normalne, że po kolacji człowiek wypije piwo, albo kieliszek wina - powiedział w jednym z wywiadów najlepszy polski kajakarz, Marek Twardowski.
Zarząd związku ukarał tylko trójkę zawodników: Pawła Baumanna, Marka Twardowskiego i Adama Wysockiego, odebraniem dwóch pensji za styczeń i luty przyznawanych z ministerstwa na wniosek związku (razem 8280 zł brutto).
- Zawodnicy naruszyli regulamin. To dorośli ludzie, którzy podpisali stosowne umowy i muszą je wypełniać - odpowiadał prezes związku Józef Bejnarowicz.
<!** reklama>- Mamy pretensje do związku, że w naszej sprawie nie zwołał nawet komisji dyscyplinarnej - mówi zawiszanin Paweł Baumann. - Nie mieliśmy możliwości obrony. Zarzuca nam się, że byliśmy pijani, śmierdzieliśmy alkoholem, a w pokoju było dużo butelek po piwie, a to nieprawda.
Zawodnicy złożyli odwołanie do ministra sportu.
- Ministerstwo pytało związek, czy podtrzymuje decyzję - mówi szef wyszkolenia PZKaj. Witold Pawelec. - Zarząd po raz drugi głosował nad tą sprawą i utrzymał swoją uchwałę.
- W czerwcu minister uchylił swoją decyzję wstrzymującą nam stypendium - opowiada Paweł Baumann. - Zaznaczył, że związek musi powołać komisję i przeprowadzić śledztwo. Nie czujemy się ukarani, ale związek nie chce nam wypłacić stypendium. Prezes Józef Bejnarowcz ani myśli jednak z nami rozmawiać. Sprawa ponownie została przekazana do rozpatrzenia do departamentu sportu wyczynowego w ministerstwie.