Osoby, na które uruchamiano kredyty, to tzw. „słupy”. Kilka dni przed uruchomieniem kredytu zakładały one działalność gospodarczą.
Było ich czworo?
Szajkę wyłudzającą kredyty bankowe rozbili policjanci z Wydziału do spraw Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Oszustwa były możliwe dzięki pomocy pracowniczki banku. Straty wynieść mogą nawet milion złotych.
Policjanci z wydziału zajmującego się zwalczaniem przestępczości gospodarczej pozyskują między innymi informację o osobach mogących mieć związek z tego rodzaju przestępczością. Jednej z sygnałów pozwolił na zatrzymanie we wtorek 47-letniej pracowniczki filii banku, mieszczącej się na terenie Bydgoszczy, oraz trzech mężczyzn. Dwóch z nich ma po 49 lat, najmłodszy - 23 lata. Są to mieszkańcy powiatów inowrocławskiego i włocławskiego.
- Przy rozwiązaniu sprawy nasi funkcjonariusze ściśle współpracowali z bankowcami - mówi nadkom. Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa kujawsko-pomorskich policjantów. - Podczas przesłuchania, na pytania policjantów o motywy działania, kobieta tłumaczyła się swoją trudną sytuacją materialną.
Prowizja za „kredyt”
Za każdy udzielony w ten sposób kredyt pracowniczka banku miała otrzymywać wynagrodzenie od wyłudzaczy: od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Według policjantów, udzielonych w ten nierzetelny sposób kredytów może być nawet ok. 20. Proceder miał trwać od kwietnia do czerwca tego roku.
W tej chwili udokumentowane straty banku sięgają co najmniej kwoty ponad 350 tys. złotych. Wiadomo też, że kwota ta może ulec znacznemu powiększeniu i wynieść nawet milion złotych.
Zatrzymane osoby usłyszały zarzuty oszustwa podczas uzyskiwania kredytu oraz przedłożenia w tym celu nierzetelnych czy wręcz poświadczających nieprawdę dokumentów. Za oszustwo polski Kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności do ośmiu lat.
Prokurator zdecydował o objęciu pracowniczki banku policyjnym dozorem oraz poręczeniem majątkowym. Podobne sankcje zastosowano wobec dwóch kolejnych zatrzymanych. Jeden z zatrzymanych 49-latków, najprawdopodobniej mózg operacji, najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Sprawa, jak zapewniają śledczy, ma charakter rozwojowy. Cały czas trwa gromadzenie materiału dowodowego, a policjanci nie wykluczają dalszych zatrzymań.