Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś

- Sprawa związana z ujęciem sprawcy przepchnięcia mas ziemnych na działkę gminną toczy się na policji - mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka Urzędu Miasta w Bydgoszczy. - Po wskazaniu sprawcy skierujemy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wniosek o nakazanie usunięcia odpadów.
Chodzi o interwencję zgłoszoną przez jednego z mieszkańców Starego Fordonu. Dotyczyła jednej z działek przy ulicy Nad Wisłą.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące zdarzenia z 17 maja. Mężczyzna opisał je, twierdząc, że doszło do zniszczenia infrastruktury parku - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Zwróciliśmy się w tej sprawie do Urzędu Miasta Bydgoszczy i do policji.
Z kolei z ramienia policji na miejsce udał się patrol. - Na miejscu nie zastano żadnego ciężkiego sprzętu, o którym była mowa w zawiadomieniu, które otrzymaliśmy - mówi z kolei komisarz Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Na miejscu był również dzielnicowy. Policjanci zapewniają, że będą kontrolować wskazywany zawiadamiającego teren.
Przypomnijmy, że problem nagłośnił jeden z naszych Czytelników. - Jestem mieszkańcem Starego Fordonu, przyrodnikiem mocno związanym z lokalnym Parkiem Milenijnym i jego Glinianką. To, co dzisiaj zobaczyłem, zszokowało mnie - mówił, kiedy opisywaliśmy sprawę po raz pierwszy, w połowie maja. Twierdził, że "prawdopodobnie" nowy właściciel posesji sąsiadującej z Parkiem Milenijnym postanowił zrobić porządki koparko-ładowarką. - Tylko, że wyjechał daleko poza swój teren, spychając całe tony ziemi i gliny do samej wody, niszcząc wszystko na swojej drodze - drzewa, krzewy.
"Dbaj o zieleń"
Zaznaczał, iż na terenie, na którym został utworzony park, mają swoje siedliska bobry, ponadto znajdują się tam miejsca lęgowe ptactwa. Dostarczył zdjęcia, na których widać operującą koparko-spycharkę i zwały ziemi. Byliśmy na miejscu kilka dni później. Ciężkiego sprzętu już nie było. To, co można potwierdzić, to że teren przy działce faktycznie znajdującej się na skraju parku został wyrównany. Wyrównano, m.in. drogę prowadzącą od działki (znajduje się na niej dom zwrócony tyłem o parku) w kierunku plaży nad Glinianką.
Na samej górze, na jednym z drzew pozostałych bliżej domu, ktoś powiesił kartki z napisem "Dbaj o zieleń". Właściciela domu na miejscu nie zastaliśmy. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nie mają z nim kontaktu.
- Teraz ludzie mają pretensje, że człowiek wyrównał teren i sprzątnął ten cały bajzel, który był nad samym brzegiem? - dopytuje jeden z nich. Prowadzi na tyły budynku. Wskazuje widoczne z góry, leżące w dole tuż przy pomostku wędkarskim pozostałości szkieł. - Te butelki, te śmieci były tu wszędzie - mówi mieszkaniec. - Miasto właściwie powinno podziękować nowemu właścicielowi, że zdecydował się uprzątnąć to dzikie wysypisko. Tu miały być cuda, niewidy. Obiecywano profesjonalne kąpielisko z ruchomym dnem, ścieżki, infrastrukturę. Ten park jest niestety parkiem tylko z nazwy. Przynajmniej na razie.