Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mekka biznesu dla biznesu

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Kilka dni temu napisałem w felietonie, że bydgoscy dziennikarze zachowali się wobec najbogatszego Polaka, Jana Kulczyka, gorzej niż chciwa rodzina wobec ciotki przyjeżdżającej z Ameryki.

<!** Image 1 align=left alt="Image 212679" >Kilka dni temu napisałem w felietonie, że bydgoscy dziennikarze zachowali się wobec najbogatszego Polaka, Jana Kulczyka, gorzej niż chciwa rodzina wobec ciotki przyjeżdżającej z Ameryki.

Rodzina ukrywa bowiem przed krewniaczką swe prawdziwe intencje i nadskakuje jej - przynajmniej do czasu, gdy wychodzi na jaw, że ciotka jest goła jak święty turecki albo ma ten sam garnitur paskudnych genów, co jej familianci. Tymczasem żurnaliści zaraz dobrali się do doktora Jana tytułami w rodzaju: „Kulczyk wyda u nas miliardy” i „Wpłynie do nas wielka kasa”. <!** reklama>

Po ukazaniu się tego felietonu zadzwonił kolega - bywalec, który lubi wiedzieć, co w trawie piszczy. Wspomniał, że niektórym bydgoszczanom od razu udało się zachęcić naszego miliardera do otwarcia sakiewki. Przy stoliku w „Maestrze” miały ponoć paść - dość mgliste wprawdzie - obietnice współfinansowania przez Jana Kulczyka „Madame Butterfly”, którą zamierza wystawić Opera Nova.

Od dawna wiadomo, że ten akurat biznesmen arii operowych słucha z nie mniejszą przyjemnością niż szumu stalowych wiatraków na farmach wiatrowych. I jeśli w stronę opery miałyby popłynąć pierwsze tysiące z miliardów gołąbków na dachu, to byłaby to wcale miła i obiecująca zapowiedź powrotu Jana Kulczyka do rodzinnego miasta. Choć wielkich nadziei na razie bym sobie nie robił. Ileż to rzeczy wygaduje się przy kawiarnianym stoliku...

Mgliste obietnice doktora Jana były największą, lecz bynajmniej niejedyną jaskółką nadziei, która szybowała nad bydgoskim Okrągłym Stołem Gospodarczym. Drugą, wydaje się bardziej konkretną, przyniósł w dziobku Jan Wawrzkowicz, prezes spółki Arkada Invest.

Usłyszeliśmy od niego, że jeszcze tylko troszkę, jeszcze parę drobiazgów, jak pozwolenie na budowę i jej realizacja, a nad Brdą, w pięknej, zielonej okolicy, po drugiej stronie Tesco, powstaną dwa eleganckie biurowce. Pracę znajdzie w nich około dwóch tysięcy ludzi. Znajdzie albo nie znajdzie. Ostatnia gospodarcza prognoza dla Polski, której wysłuchałem z ust jakiegoś maklerskiego guru w radiu, brzmiała: spowolnienie gospodarcze potrwa jeszcze przynajmniej dwa lata. Proszę, jak się szybko przyjęła nowomowa zaklinaczy koniunktury.

Kryzysu już nie ma słowniku. Jest „spowolnienie”. Ważniejsze wszak jest to, że w czasie „spowolnienia” Bydgoszcz ma się stać mekką lukratywnych przedsięwzięć z branży, kryjących się pod tajemniczymi skrótami BPO, SSC i KPO. Są to, mówiąc w uproszczeniu, biznesy świadczące usługi dla biznesu: informatyczne, księgowe, call center, analityczne, itp.

Brzmi, przyznają Państwo, wybornie. Cała armia białych kołnierzyków profesjonalnie wspierająca inną armię białych kołnierzyków. Wreszcie znajdzie się praca dla ludzi po studiach, którzy nie chcą tracić złudzeń przy londyńskim zmywaku czy w świątek piątek przy kasie w miejscowym markecie. W tej nowej wizji szklanych domów, niestety, widzę jeden słaby punkt. Branże usługowe dla biznesu - nazwijmy je branżami beta, mogą w pełni rozwinąć skrzydła tylko pod warunkiem, że skrzydła rozwiną ich usługobiorcy, czyli branże alfa.

W przeciwnym przypadku nie będzie komu usługiwać - chyba że sobie wzajemnie. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że drobiazgi, o których wspomniał prezes Arkady Invest, czyli zdobycie pozwolenia na budowę i sama budowa, potrwają tak długo, że wiechę na biurowcach zawiesi się już w czasach kolejnego „przyspieszenia”. Bo jeśli już gdzieś wiatr ma w naszej okolicy hulać, to lepiej niech hula na wiatrowych farmach Kulczyka niż w pustych pomieszczeniach biurowców przy Fordońskiej 2.

Zadowolonego inwestora nie będę dołował szczegółami teorii jednego z najwybitniejszych współczesnych filozofów, Zygmunta Baumana, który uważa, że w kapitalizmie lepiej nie będzie już nigdy. Obecna, spekulacyjna faza jego rozwoju, to - zdaniem mędrca z Uniwersytetu w Leeds - ostatnie, schyłkowe stadium tego ustroju.

Profesorowi Baumanowi, oprócz menedżerów Arkady Invest, prawdopodobnie nie ufają także spadkobiercy Ingvara Kamprada - ojca sukcesu szwedzkiego koncernu IKEA. Dziennikarze zwietrzyli, że wokół bydgoskiej działki tego koncernu, na cmentarzu Rometu, zapanował ożywiony ruch przy budowie dróg. Może więc jednak sklep powstanie i bydgoszczanie będą mogli liczyć w „spowolnieniu” chociaż na hot doga za złotówkę i klopsiki z żurawiną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!