https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Męczeństwo spychane na trawkę

Krzysztof Błażejewski
Który to już raz monument na Starym Rynku w Bydgoszczy wywołuje takie emocje? Niedawno „po cichu” usunięto towarzyszący pomnikowi szaniec. Tym razem ma pojawić się wniosek do Rady Miasta o eksmisję samego pomnika.

Który to już raz monument na Starym Rynku w Bydgoszczy wywołuje takie emocje? Niedaw- no „po cichu” usunięto towarzyszący pomnikowi szaniec. Tym razem ma pojawić się wniosek do Rady Miasta o eksmisję samego pomnika.

<!** Image 2 align=right alt="Image 78090" sub="Demontaż szańca otaczającego pomnik Walki i Męczeństwa. Czy ten sam los spotka już niedługo również główny monument? / Fot. Dariusz Bloch">Inicjatorką kolejnej próby usunięcia pomnika z płyty Starego Rynku jest Elżbieta Rusielewicz, radna Platformy Obywatelskiej. Wniosek taki zgłosiła podczas obrad komisji kultury, uzasadniając go tym, że rynek ma tętnić życiem, w czym pomnik przeszkadza. Ideę aprobują inni radni PO.

- Nareszcie! Czas najwyższy - przytaknęła pomysłowi część bydgoszczan, zwłaszcza młodszych. Inni, głównie starsi, deklarują wprost: - Nigdy w życiu, nie pozwolimy!

Na rynku, czyli wygodnie

- Na razie formalny wniosek do rady nie wpłynął - powiedziała nam Ewa Starosta, wiceprzewodnicząca Rady Miasta. - Zresztą, o ile pamiętam, zgłoszony ustnie pomysł był traktowany jako możliwy do realizacji w odleglejszej przyszłości, po konsultacjach z krajową Radą Ochrony Pamięci...

- To pomysł nie na miejscu i nie na czasie - ocenia jednoznacznie radny Stefan Pastuszewski z Prawa i Sprawiedliwości. - Tu miała miejsce jedna z pierwszych eksterminacji ludności cywilnej podczas II wojny światowej. Była to publiczna egzekucja, bardzo przeżywana, wzmocniona dodatkowo legendą o krwawej ręce na murze. Pomnik świetnie to wyraża piękną symboliką, pokazując ofiary umierające na stojąco. Od chwili ustawienia monumentu, zżyły się z nim dwa pokolenia mieszkańców miasta. Stał się ważnym wyróżnikiem bydgoskiej tożsamości. Żadne miasto nie pozbywa się czegoś, co stanowi o jego tożsamości.

<!** reklama>- Jestem za przeniesieniem pomnika, ale wyłącznie bliżej ratusza, w to miejsce, w którym odbywały się egzekucje w pierwszych dniach września 1939 roku - uważa Marek Jeleniewski, radny Lewicy i Demokratów. - Nie wykluczam akceptacji dla innej lokalizacji, ale musiałoby to być miejsce naprawdę godne.

Ile głów, tyle zdań. Nad losami pomnika prawie dwie godziny dyskutowano na wtorkowym posiedzeniu Miejskiego Komitetu Ochrony Pamięci. Nie udało się jednak osiągnąć wspólnego stanowiska.

Niezależnie od dyskusji, trwają już prace związane z przygotowaniem nowego miejsca dla bryły. Na skraju trawnika przed ratuszem, przy ulicy Farnej.

Problem powstał z winy PRL-owskich władz wojewódzkich Bydgoszczy, a niczego nie naprawiły władze miasta w niepodległej Rzeczypospolitej. Pierwsze urządziły w tym miejscu symboliczne zbiorowisko martyrologiczne i to dla całego regionu! Drugie złe tradycje podtrzymały. Tym samym pomnik został oderwany od swoich korzeni, pozbawiony tożsamości.

Taki symboliczny monument właściwie mógłby stać wszędzie w Bydgoszczy, czy nawet poza nią. W Dolinie Śmierci, na Wzgórzu Wolności. Niekoniecznie na Starym Rynku.

Ale tam właśnie się znalazł.

Z kolei po 1989 roku nikt nie zerwał z niedobrą tradycją publicznego obchodzenia wszystkich świąt państwowych i kościelnych pod pomnikiem. SdRP urządzała tam zloty pierwszomajowe, składano kwiaty w dniach 3 maja, 15 sierpnia, 11 listopada etc. Zarówno urzędnicy, jak i przedstawiciele Kościoła mieli blisko i wygodnie. A ile miejsca było dla publiczności!

Pomnik na Starym Rynku to sacrum Bydgoszczy. Stoi blisko miejsca, gdzie w bruk wsiąkła krew we wrześniu 1939 roku. Gdzie doszło do pierwszych, najbardziej bolesnych, najbardziej porażających i trudnych do zrozumienia masowych egzekucji. Nikt jednak nie wie, ile osób tam zginęło: 50, 75, a może prawie 100? I ile było egzekucji: trzy, dwie, a może tylko jedna?

W pierwszej powojennej publikacji Józefa Kołodziejczyka „Prawda o bydgoskiej krwawej niedzieli” mowa jest o dwóch egzekucjach. Do pierwszej z nich miało dojść 9 września, w sobotę, a zginąć miało 15 osób. Druga egzekucja miała odbyć się następnego dnia, w niedzielę.

Wielokrotnie o egzekucjach na bydgoskim Starym Rynku pisał Rajmund Kuczma. Z jego ustaleń wynikało, że były trzy egzekucje w kolejno po sobie następujących dniach: 9, 10 i 11 września. W broszurce wydanej przez Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy z okazji odsłonięcia pomnika, Rajmund Kuczma podał liczbę 75 ofiar, wymienił przy tym 28 nazwisk.

Z kolei prof. dr hab. Włodzimierz Jastrzębski opowiedział się za dwiema egzekucjami. Na podstawie akt z ekshumacji ustalił, że na cmentarzu Nowofarnym pochowano 37 ofiar egzekucji, spośród których zidentyfikowano 23, natomiast na cmentarzu Starofarnym złożono 33 ciała, ale zidentyfikowano tylko dwie osoby. Łącznie z imienia i nazwiska wymienił 25 ofiar. Tylko część z nich pokrywa się z imienną listą Rajmunda Kuczmy.

Dwie egzekucje

Tymczasem w zachowanym archiwum ówczesnego dowódcy wojsk stacjonujących w Bydgoszczy, generała majora Walthera Braemera, mowa jest o tylko jednej egzekucji, zarządzonej w niedzielę.

Dylemat zdaje się rozwiązywać teza postawiona przez prokuratora Edmunda Pyszczyńskiego z Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Uważa on, że rzeczywiście doszło do dwóch egzekucji, jednak tylko tę drugą, niedzielną, zarządził Braemer. Pierwszą, w sobotę, zorganizowało na własną rękę przebywające w Bydgoszczy dowództwo Einsatzkommando IV, niezależnej grupy operacyjnej policji bezpieczeństwa, posuwającej się za oddziałami frontowymi. Potwierdzają to odnalezione przypadkiem po latach niemieckie dokumenty. Według SS-Sturmbahnführera Helmuta Bishoffa, organizatorem pierwszej egzekucji miał być generał policji von Mülverstedt przy cichej akceptacji komendanta miasta, kapitana Heyera. Walther Braemer, doświadczony dowódca z I wojny światowej, wcześniej komendant Pragi, na wieść o pierwszej egzekucji stanowczo zażądał, by takie decyzje z nim konsultowano, a potem... dał się przekonać, że polscy bydgoszczanie łamią warunki kapitulacji, napadając na niemieckich żołnierzy i zarządził drugą publiczną egzekucję.

Nike? Za mała!

W dniu Wszystkich Świętych 1946 roku na płycie Starego Rynku pojawiła się czarna granitowa tablica, a na początku lat 60. zrodziła się idea postawienia reprezentatywnego dla miasta i województwa pomnika. Szczególnym jej zwolennikiem był Aleksander Schmidt, ówczesny przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej. Ogłoszono konkurs. Wygrał projekt Wacława Kowalika z Warszawy. Smukła postać Nike stała na wysokim cokole otoczonym płaskorzeźbami. W jednej ręce trzymała opuszczony w dół miecz, w drugiej - wzniesionej - bukiet kwiatów. Konstrukcja miała mierzyć aż 23 metry!

Do realizacji zwycięskiej pracy nigdy jednak nie doszło. Nie była „dość monumentalna”.

W 1965 roku Zbigniew Czerski, dyrektor Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, zaczął forsować pomysł zbudowania w miejscu zachodniej pierzei rynku muzeum martyrologii, które miało jednocześnie pełnić rolę pomnika. Projekty wykonali gdańscy plastycy - miała to być potężna szklano-aluminiowa bryła na filarach, z otwartą przestrzenią parteru.

I ten pomysł upadł. Za to władze wojewódzkie i miejskie za pośrednictwem Związku Polskich Artystów Plastyków zwróciły się z prośbą o zaprojektowanie pomnika do prof. Franciszka Masiaka z Warszawy. Jeden z jego modeli spodobał się na tyle, że po kilku kolejnych poprawkach został zaakceptowany do realizacji. Do tego doszedł - pod hasłem upamiętnienia całej ziemi bydgoskiej - szaniec. Umieszczono w nim 80 bloków piaskowca o łącznej długości 30 m i wysokości 3,5 m.

Pomnik na długie lata zatrzymał rynkowy czas w miejscu. Na tyle, że kiedy pod koniec zeszłego stulecia poczęto na rynku organizować masowe imprezy rozrywkowe, pojawiły się ogródki piwne, głosy o potrzebie usunięcia pomnika spotkały się z rejtanowskimi gestami części starszych bydgoszczan.

Ten stan zawieszenia trwa do tej pory. Pomnik wciąż stoi, choć po tylu próbach eksmisji, powinien się właściwie czuć jak banita.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski