Pomysłodawcą niedzielnej manifestacji marszu jest Donald Tusk. Lider Platformy wezwał do marszu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską".
Udział w marszu potwierdzili również liderzy Polski 2050 Szymon Hołownia i szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Pięknie się różnimy"
Adam z Torunia jest akurat na zwolnieniu. Do Warszawy się nie wybiera: - Ze względu na stan zdrowia to byłoby niemożliwe. Ale i tak nie z natury unikam udziału w demonstracjach. Co do jutrzejszej - cieszę się, że każdy ma prawo do manifestowania swoich poglądów. W rodzinie polityka nie jest w szerokim spektrum naszych zainteresowań, za to wśród znajomych pięknie się różnimy.
"Widzę bezczelność"
56-letni Grzegorz nie może się już doczekać niedzieli. Wyjazd zorganizował sobie sam: - Mam znajomego, który dysponuje niewielkim busem. Chętnie zgodził się pojechać za koszty paliwa i ubezpieczenia. Wrzuciłem ogłoszenie w mediach społecznościowych i szybko wypełniły się wszystkie dwadzieścia miejsc. Zgłosili się głównie moi znajomi, albo znajomi znajomych bardzo różnorodne towarzystwo.
Grzegorz angażuje się w działalność Polski 2050: - Choć decyzja została podjęta w emocjach związanych z konkretną decyzją parlamentu i prezydenta, to emocje narastały od dawna. Przede wszystkim pogarda dla mnie jako człowieka zdolnego do samodzielnego myślenia i oceny sytuacji ze strony partii rządzącej. Pamiętam taką wypowiedź kobiety wyemitowaną w peerelowskiej telewizji w czasach Solidarności: ludzie technika pokończyli, a oni dalej im głupimi być każą. Mam teraz podobne emocje. Widzę tę bezczelność i pogardę dla wszystkich inaczej myślących na każdym kroku. Do tego dochodzą obelgi, zwykłe lekceważenie, ubieranie wszystkiego w patriotyczne i kościelne barwy. Pogarda rodzi wściekłość i to chyba najlepiej oddaje przyczyny mojego udziału w marszu. Myślę, że nie tylko mojego.
Grzegorz wierzy, że wyjazd do Warszawy pozwoli odreagować złość, która się w nim zebrała: - Spodziewam się na koniec radości ze spotkania z ludźmi. Rodzina może nie mnie nie motywuje, ale akceptuje moje zaangażowanie z pełnym rozumieniem.
"Nie chce się wstydzić"
Patryk, 22-latek z Bydgoszczy będzie w Warszawie dzień wcześniej. - Tusk to nie są moje klimaty, ale popieram Trzaskowskiego - deklaruje. - Byłem na Campusie i było super. Czuję się Europejczykiem i nie chcę dłużej się wstydzić za Polskę. Nie da się ukryć, że mam w Warszawie znajomych na politechnice i będzie okazja się spotkać i przedłużyć marsz na całą noc - śmieje się Patryk.
"Tak ma to wyglądać?"
Pani Katarzyna spod Radziejowa nie kryje poirytowania, gdy pytam o warszawską imprezę: - Koleżanka z pracy się wybiera, bo mówi, że dość ma bycia drugim sortem. Ale ja nie zauważyłam, żeby ktoś nią pogardzał. Bierze 500+, ma dobrą posadę w urzędzie, wyjeżdża na wakacje za granicę. Z pogardą i agresją spotykam się każdego dnia, ale wobec siebie i rodziny za to, że popieramy ten rząd. I tak to ma wyglądać? Tacy ludzie chcieliby nami rządzić? Być może ten rząd nie jest idealny, ale z nim przynajmniej czuje się bezpiecznie. Ktoś myśli o zwykłych ludziach, a nie tylko wprowadza jakieś obłąkane unijne projekty. Przychodzą do na w niedzielę znajomi. Jeśli będzie dobra pogoda, to zrobimy grilla w ogrodzie. Trzeba się cieszyć życiem.
"Jestem spokojniejszy"
Pan Piotr z Grudziądza od niedawna jest na emeryturze. W niedzielę nie zamierza ruszać się z domu: - Prawdę powiedziawszy dość mam już tej całej polityki. Przestałem oglądać wiadomości i dzięki temu mam więcej czasu na kanały sportowe. Tam jest przynajmniej uczciwa konkurencja.
- I niech pan dopisze, że teraz jest spokojniejszy! – krzyczy pani Krystyna. - Zrobimy sobie marsz na działkę.
