https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Manewry cukrem podszyte

Grażyna Ostropolska
Prezes to ma ciężkie życie. A prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków Andrzej Bauman - szczególnie. W jego bydgoskiej siedzibie kontrola za kontrolą: NIK, PIH, policja zwykła, skarbowa...

Prezes to ma ciężkie życie. A prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków Andrzej Bauman - szczególnie. W jego bydgoskiej siedzibie kontrola za kontrolą: NIK, PIH, policja zwykła, skarbowa...

<!** Image 2 align=left alt="Image 2512" >Twierdzą, że z nikim i z niczym się nie liczy. Dowodzi stowarzyszeniem jak formacją militarną. Gromadzi wokół siebie emerytowanych wojskowych, wyrzuca z zarządu tych, którzy mu się sprzeciwią.

- I co rusz zmienia statut stowarzyszenia, zapewniając sobie dożywotnio funkcję prezesa - utyskują. A najbardziej ich gorszy, że prezes bez żenady lobbuje na rzecz farmaceutycznych firm. Tych, które wprowadzają na polski rynek insulinę i przyrządy do jej podawania. Otrzymuje za to gratyfikacje: luksusowe wycieczki, samochody. - Dwa volkswageny golfy od amerykańskiej firmy Eli Lilly , opel vectra i toyota carina od duńskiej Novo Nordisk, nubira od firmy Hand-Prod - wyliczają kolejne darowizny. - A ostatnio jeździ fordem focusem z „Biotonu”. I niby są to dary dla stowarzyszenia - dowodzą - ale tylko prezes z nich korzysta. - Nikt takich prezentów za darmo nie daje. I nikt darmo nie zatrudnia zięcia prezesa w oferującej insulinę firmie.

- Paskudne pomówienia - broni się Bauman. - Aż serce boli człowieka, bo my tu prowadzimy działania na wskroś czyste.

I nawet się cieszy, że ta rozmowa w gazecie się ukaże, bo jak mówi: ukróci to ...

opowiastki i plotki

A tych krąży po Polsce co niemiara. Kół PSD jest około 500, członków - tysiące. Jeden coś usłyszy, drugi dopowie. Najbardziej kłują w oczy zarobki prezesa. - Biednego cukrzyka nie stać na wykupienie lekarstwa - to komentarze działaczy z Kielc, Bytomia, Bydgoszczy, Warszawy i Redy. - A prezes oprócz wojskowej emerytury dostaje co miesiąc 20 tys. zł. Ma pensję w PSD i wynagrodzenie dyrektora spółki „Dia-Pol”. Tej, która wydaje pismo „Diabetyk”. Ma też w tej spółce prywatne udziały. Do tego: premie, pieniądze za umowy zlecenia, wykłady. A auto, wycieczki do Izraela, Japonii, na Wyspy Kanaryjskie, Florydę i gdzie mu się zamarzy - za darmo. Żyć, nie umierać.

- Chciałbym tyle miesięcznie zarabiać - prezesa ogarnia śmiech na te wyliczanki. Przyznaje się do 12 tysięcy na rękę. - 8 tysięcy złotych dostaję z kasy PSD - mówi - a 4 tysiące złotych miałem ze spółki „Dia-Pol”. Już nie jestem jej dyrektorem. Wieść niesie, że firma Hand-Prod, do której należy 70 proc. „Dia-Polu”, właśnie podziękowała mu za pracę.

- Było na koncie spółki 204 tysiące zł oszczędności, ale Bauman szybko je przejadł - słyszę. Prezes dementuje: - Nieprawda. Było 100 tys. zł niedoboru w kasie, bo wojewódzkie oddziały PSD nie zapłaciły nam za „Diabetyka”.

Zarówno sprzedawany za prawie 4 złote „Diabetyk”, jak i „ Biuletyn Informacyjny PSD” też się krytykom prezesa nie podobają. - W jednym dominują reklamy i kryptoreklamy firm farmaceutycznych, forowanych przez Baumana - twierdzą. - Drugi to poświęcona prezesowi...

kronika towarzyska

Pełno w biuletynie zdjęć prezesa.

- Bauman wręcza, Baumanowi wręczają, Bauman wizytuje, Bauman - gość honorowy. Pokazują wydania, w których zdjęć prezesa jest kilkanaście. I kilka kolejnych z Baumanem na okładce. W „Diabetyku” (prezes jest tu sekretarzem rady programowej): Bauman z papieżem, w „Biuletynie”: Bauman na tle pomnika św. Łukasza.

Prezes nie rozumie tej niechęci bliźnich do jego wizerunku: - Jak przyjeżdżam z wizytą do kół, to ludzie zapraszają mnie do zdjęcia. Czy mam im tego zabronić? Człowiek chodzi zadbany, pokazuje się z jak najlepszej strony.

To pokazywanie się z jak najlepszej strony słono Baumana kosztuje. - Interesują się, ile ja zarabiam - wywodzi - ale nie patrzą, ile ja garniturów muszę zedrzeć, ile koszul i krawatów? Przecież muszę mieć smoking, dwurzędówkę, garnitur wyjściowy. Jak jadę do Brukseli raz na kwartał, na jakąś odprawę, to przecież mi nie wypada w jednym garniturze.

<!** Image 3 align=right alt="Image 2513" >Nie wspomina o galach, na których wręcza dyplomy, m.in. przedstawicielom zagranicznych koncernów farmaceutycznych. Sześciu załatwił nawet wysokie państwowe odznaczenia. - Za zasługi dla stowarzyszenia - uzasadnia.

Nie zaprzecza, że to firmy farmaceutyczne fundują stowarzyszeniu samochody dobrej marki. - Taka jest konieczność czasu - tłumaczy - Na pewno to...

nie łapówkarstwo

- Ja jutro mam być w Warszawie, mam kilka spotkań, m.in. z ministrem. Czy ktoś sobie wyobraża, że jeżdżę dla przyjemności? Dobrze, że w ogóle jeżdżę. Po wylewie, udarze, zawale... Jest upał, a ktoś sądzi, że mógłbym jechać w nieklimatyzowanym aucie? Nie! Ja ogłosiłem wśród farmaceutycznych firm, że potrzebuję samochodu dla stowarzyszenia. Zgłosiła się firma „Bioton”, podarowała forda focusa. Wcześniej byli inni darczyńcy.

- Taki dar uzależnia - powtarzam za przeciwnikami lobbingu. - Może stosowniejszym darem byłyby wózki inwalidzkie dla cukrzyków po amputacji stóp lub mikrobus dowożący ich na badania. - Ależ ja nikogo nie wywyższam - przekonuje prezes. - Niektóre firmy namawiały, żeby zrezygnować z oferty ich konkurentów. Nie mogę. Muszę współpracować ze wszystkimi, którzy produkują na rzecz chorych. Muszę też żebrać o pieniądze.

- Chcielibyśmy wiedzieć, na co idą te ogromne darowizny - domagają się głębszej wiedzy o finansach PSD regionalni działacze - Tylko 20 tys. to przychody z naszych składek, za to darowizny i dotacje dla PSD sięgają półtora miliarda złotych - podają dane z ostatniego sprawozdania. - Chciałbym te miliardy lub choćby miliony mieć - odpowiada Bauman. - Ale to wygląda tak: Przychodzi do nas firma Lilly i ogromnym wyrzeczeniem przeznacza 2 mln zł na rzecz naszego stowarzyszenia. Na konkretne zadania. W tym przypadku fundusze poszły do wszystkich kół wojewódzkich. Na badania cukrzycowe. Jedno kosztowało kilkadziesiąt złotych, do tego opłacony lekarz, pielęgniarka, aparatura. To są ogromne...

koszty

To, co prezes Bauman nazywa ogromnym wyrzeczeniem firm farmaceutycznych, inni nazywają przemyślanym i opłacalnym marketingiem. - Darowizna daje ulgę w podatku - tłumaczą - a badania ludzi łączy się z reklamą firmy. Robią ci badania cukru, wychodzi wysoki poziom. Nie mówią, że przyczyna może być błaha, bo najadłeś się słodyczy. Kierują do lekarza, wręczając reklamową ulotkę. Informują w niej, gdzie kupisz glukometr, wprowadzany na polski rynek przez ich firmę. A potem lekarz w przychodni i tak skieruje cię na badania od nowa. Nie będą one jednodniowe i niekoniecznie wykażą stan chorobowy. A jeżeli, to... „pacjent nasz” - ucieszy się firma.

Można też sprezentować stowarzyszeniu 10 tys. glukometrów - powołują się na konkretny dar dla PSD od zachodniej firmy. - W ten sposób uzależnia się obdarowanych nimi pacjentów od stałego zakupu testów kontrolnych wyłącznie tej firmy. Jeden pakiet kosztuje kilkadziesiąt złotych. Zważywszy, że sprzęt użytkuje się przez wiele lat - wszystko się kalkuluje.

Koncerny farmaceutyczne ostro ze sobą konkurują. Stawką jest 600 mln zł. Tyle wart jest rocznie polski rynek leków dla cukrzyków. Za każdą cenę warte jest umieszczenie swojego towaru na liście leków refundowanych. Aby taki wpis na ministrze zdrowia wymusić potrzebny jest...

lobbing

Któż może lepiej lobbować niż stowarzyszenie ludzi chorych. Wystarczy ich przekonać, że właśnie ten lek jest najlepszy, niezbędny. Będą pisać protesty, głośno domagać się refundacji drogiego leku nowej generacji.

- Zabraknie ludzi - wynajmą agencję, która protest zorganizuje - opowiadają o przypadku, który pokazała warszawska telewizja. - Za wszystko i tak płaci farmaceutyczna firma. Wynajmie nawet człowieka, który nauczy prezesa, jak prowadzić telewizyjną debatę na temat refundacji leków. Przekona lekarzy do swojego leku. Opłaci ich wyjazd na konferencję w egzotycznym kraju, sowicie zapłaci za wykłady.

- Niech oni na te firmy tak nie psioczą! - oburza się Bauman - bo gdyby nie one, stowarzyszenie już dawno przestałoby istnieć.

Żadna firma nie chce z prezesem PSD zadzierać. Po doświadczeniach tarchomińskiej „Polfy” twierdzą, że nie warto. Cukrzycy barwnie opowiadają, jak Bauman polskich producentów insuliny załatwił. On ich ...

z rynku wykopał

... komentują. - Zrobił coś, czego etyka zabrania. Podważył opinię ekspertów, którzy ten lek na polski rynek dopuszczali. Oznajmił, że polska insulina jest zanieczyszczona i nawet zwierzętom szkodzi. Zagrozili mu procesem, ale chyba się wycofali.

- Tak było - potwierdza dumny ze swych poczynań Bauman. - Zebraliśmy próbki polskiej insuliny z kilku aptek, oddaliśmy do analizy prof. Mazurkowi - specjaliście od kontroli leków. Potwierdził duży stopień zanieczyszczenia. Szkłem. Pojechałem do producenta i mówię: „Albo przerywacie produkcję, albo sprawę nagłaśniamy. A wcześniej zawieziemy próbki do analizy w duńskim laboratorium.”

Ten sam numer powtórzył na zorganizowanej przez tarchomińską firmę konferencji prasowej. - Chwalili się osiągnięciami - wspomina. - Dziennikarze pytań nie mieli, więc spytałem ja. O te analizy. Półtora miesiąca temu przysłali do PSD mecenasa.

Próbuję porozmawiać o tej sprawie z prezesem „Polfy”. - Nie chcemy się wypowiadać na ten temat - słyszę od rzecznika.

Do wizyt policjantów i kontrolerów już się Bauman przyzwyczaił. - Wiem, kto ich na mnie nasyła - mówi. - Winkler, którego sąd koleżeński wykluczył z naszych szeregów, bo nie rozumiał, na czym polega ...

...demokracja

Bogusław Winkler, prezes oddziału świętokrzyskiego PSD nie boi się podpisywać donosów na Baumana nazwiskiem. Pisze do prokuratury (skarży prezesa o mobbing, lobbing, łamanie statutu i nadużycia. Jego skargi trafiają też do bydgoskiego magistratu.

Dwa lata temu, gdy stary prezes po raz kolejny stawał do wyborów, Winkler ostrzegał delegatów: „Ponowne wybranie A. Baumana na prezesa PSD to tragedia. Guru musi odejść”. Ale guru wygrał i odejść nie zamierza. Na dodatek wydłużono mu kadencję do 6 lat. - Aktyw tak zdecydował - przekonuje Bauman - bo nie wszystko da się załatwić w określonym czasie. A w 2009 r. sam odejdę - obiecuje.

A na razie sam niepokornych działaczy z zarządu wyrzuca. - Nic nie robili - tłumaczy. Zastępują ich wojskowi renciści i emeryci. - Na nich mogę polegać - mówi. Inni sami odchodzą. W proteście na apodyktyczne rządy i łamanie statutu . Próbują się oderwać od skostniałego postkomunistycznego tworu, jak nazywają PSD z jej 40-osobowym zarządem, śląscy cukrzycy.

Rebelię szykują działacze z Gdańska i Małopolski. Niektórych powstrzymuje zapis w statucie odmawiający wychodzącym prawa do majątku. - Niech idą, oddam im wszystko, co mieli - deklaruje prezes i prorokuje: - Posmakują samodzielności i wrócą. Jak ci, co odłączyli się dwa lata temu i wrócili do PSD na kolanach. Jest teraz Bauman w zespole doradców ministra zdrowia i bardzo sobie współpracę z min. Balickim chwali.

Za to rebelianci nie kryją oburzenia: - Wszędzie się ten człowiek wkręci. Jednym załatwi order, innym da dyplom. Naszych skarg nikt nie słucha.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski