Za nielegalny odłów ryb można dostać kilkaset złotych grzywny. W sądach tego typu sprawy ciągną się jednak długo i często bywają umarzane ze względu na niską szkodliwość czynu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 110854" sub="Nie wszyscy, którzy łowią ryby, mają na to pozwolenie, jak wędkarze widoczni na zdjęciu. Z kłusownikami walczy Społeczna Straż Rybacka Fot. Marek Wojciekiewicz
">- Tymczasem, przynajmniej teoretycznie, karze podlega już samo posiadanie bez zezwolenia uzbrojonej sieci, czyli takiej, która jest zaopatrzona w korki i ołowiane ciężarki. Mogą ją mieć tylko osoby o uprawnieniach rybackich - mówi Roman Baranowski, komendant powiatowy Społecznej Straży Rybackiej w Świeciu.
Rzeki Wisła i Wda oraz jeziora Błądzimskie, Ostrowite, Żur i Branickie to miejsca, na których kłusownicy grasują najczęściej. Zima nie odstrasza ich przed nielegalnymi połowami.
Niekiedy dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. W Tleniu jeden z kłusowników próbował sie rzucić na policjanta, który uczestniczył we wspólnym patrolu ze strażą rybacką. Napastnik został obezwładniony i odstawiony w kajdankach do komendy.
<!** reklama>Część kłusuje z biedy, żeby wykarmić rodziny. Wielu jednak traktuje to jako źródło zarobku. 56 strażników Społecznej Straży Rybackiej w powiecie świeckim nie narzeka na brak zajęcia.
- Przynajmniej raz w tygodniu patrolujemy wybrane akweny, ale skala zjawiska jest na tyle duża, że nie jesteśmy w stanie zwalczyć go zupełnie. Tym bardziej, że najczęściej zajmują się tym okoliczni mieszkańcy, którzy znają jeziora lepiej niż my. Ostatnio uspokoiła się sytuacja na jeziorze Deczno, odkąd złapaliśmy na gorącym uczynku kłusującego tam mężczyznę. Teraz ma się na baczności i woli nie ryzykować - mówi Roman Baranowski.
Strażnicy leśni z Osia patrolują teren o powierzchni 16 tysięcy hektarów. Poruszają się szybkimi samochodami terenowymi. Uzbrojeni w broń palną, pojawiają się w najmniej spodziewanych miejscach. Najwięcej pracy mają z bezmyślnymi turystami, rozpalającymi ogniska w lesie, wandalami i złodziejami drewna.
- Przypadki kłusownictwa z użyciem broni palnej to, na szczęście, rzadkość. Niestety, nadal sporo jest przypadków zastawiania wnyków – powiedział „Expressowi” Zbigniew Marek, komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Osie.
Mimo że za nielegalne polowanie można dostać do 5 lat więzienia, amatorów dziczyzny to nie odstrasza. Kłusownicze sidła to często zwykłe pętle wykonane ze stalowych linek. Zdarzają się też potrzaski z mocną sprężyną, które mogą złamać nogę nawet dorosłemu człowiekowi. Zwierzę unieruchomione w takiej stalowej pętli praktycznie nie ma szans na uwolnienie się i umiera w męczarniach.