https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łupie kamienie jak nauczył dziadek

Marek Wojciekiewicz
Leszek Redlarski wybudował ponad 40 domów. Od fundamentów po dach. Jednak prawdziwą jego pasją są kamienie, które stanowią doskonały budulec na ogrodzenia, elewacje lub schody.

Leszek Redlarski wybudował ponad 40 domów. Od fundamentów po dach. Jednak prawdziwą jego pasją są kamienie, które stanowią doskonały budulec na ogrodzenia, elewacje lub schody.

<!** Image 2 align=left alt="Image 9348" >- To bardzo trwały, doskonały materiał. Wygląda dobrze nawet po wielu latach - zachwala rzemieślnik z Krupocina.

Zanim kolorowe tafle ozdobią mur ogrodzenia, kamieniarz musi wiele godzin spędzić przy jego łupaniu.

Trzeba wiedzieć, gdzie uderzyć, by kamień pękł zgodnie z wolą uderzającego.

Dlatego wykonanie elementów elewacji z naturalnego kamienia jest średnio 30 procent droższe, niż wyłożenie płytkami klinkierowymi.

Fach po dziadku

Dobieranie kamieni, które mają później tworzyć jedną formę, wymaga wielkiej wrażliwości plastycznej. Trzeba umiejętnie zestawić różne kształty, różne kolory. Jak zrobić to najlepiej? Zdarza się, że takie artystyczne dylematy Leszkowi Redlarskiemu pomaga rozstrzygnąć utalentowana plastycznie żona, Gabriela.

- Łupać kamienie nauczył mnie dziadek - mówi Leszek Redlarski. - Dziadek był cieślą. Tego fachu też mnie wyuczył. Dziś do łączenia drewnianych elementów używa się nowoczesnych łączników metalowych. Jednak na życzenie klienta mogę zastosować tradycyjną metodę kołkownia i wcięć. Wtedy metal okazuje się zbędny, a konstrukcja jest bardziej elastyczna - dodaje rzemieślnik.

Cieślica i oślik

Drewno jest drugim ulubionym materiałem budowniczego z Krupocina.

Przy jego obróbce potrafi posługiwać się dziś już zapomnianymi narzędziami.

Cieślica, to przyrząd do wycinania w drewnie specjalnych bruzd, przydatnych do łączenia elementów więźby dachowej. W ręku amatora, może zamienić się w bardzo niebezpieczne narzędzie.

Oślik z kolei to strug niezastąpiony przy korowaniu drewna. Umiejętnie używany, może być szybszy od nowoczesnych elektrycznych strugarek.

Do pracy w swojej firmie, która nie narzeka na brak zleceń, Leszek Redlarski wyszukuje najlepszych fachowców. A to, jak mówi rzemieślnik, wcale nie jest takie łatwe. Mógłby zatrudnić nawet dwudziestu ludzi. Bardzo często jednak pracownicy odchodzą po uzyskaniu prawa do zasiłku. Inni rozglądają się za innym, lżejszym zajęciem. Wielu innych, po okresie próbnym, musi odejść z firmy pana Leszka, w której nie ma miejsca dla amatorów.

- Opinia o firmie rozchodzi się w błyskawicznym tempie. Aby mieć gwarancję, że dostanę kolejne zlecenie, robota musi być wykonana perfekcyjnie i na czas - twierdzi Leszek Redlarski.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski