Zdjęcia Małgorzaty i Jerzego Karnasiewiczów oglądali już mieszkańcy Świecia i Tczewa. Do końca lipca można je zobaczyć w Centrum Kultury i Sztuki w Koninie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 57841" sub="W ubiegłym roku wystawa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem
w Świeciu. Teraz wędruje po całym kraju, a niedługo trafi za ocean. /Fot. Marek Wojciekiewicz">Po ubiegłorocznej premierze w Świeciu, wystawa „Portret mojego miasta. Świecie” zbiera wszędzie entuzjastyczne recenzje. Zachwycają się zawodowi krytycy i ci, którzy z fotografią obcują bardzo rzadko. W tym roku ekspozycja zawita też do miasta, w którym mieszkają Małgorzata i Jerzy Karnasiewiczowie - do Krakowa. Później pojedzie do Lublina, Torunia i Warszawy. W 2009 roku czarno-białe fotografie Świecia i jego mieszkańców będzie można zobaczyć w Kanadzie, USA i w Meksyku.
- Podczas pierwszej wystawy tych zdjęć w Świeciu nie było technicznej możliwości pokazania ich w tak dużych powiększeniach - mówi Jerzy Karnasiewicz.
W Koninie fotogramy powiększone do formatu 190x130 ukazują doskonale urodę grodu nad Wdą.
<!** reklama left>- Rozumieliśmy, że nasza rola polega na tym, aby na Świecie i na jego mieszkańców spojrzeć świeżym okiem ludzi z zewnątrz. Z bohaterami naszych zdjęć bardzo dużo rozmawialiśmy. Nieraz 3-4 godziny. Poznawaliśmy ich życiorysy. Taka nić porozumienia powoduje, że później podczas robienia zdjęć są otwarci i autentyczni - podkreśla Jerzy Karnasiewicz.
Od wielu lat krakowscy fotograficy pracują nad kolejnymi albumami fotograficznymi, które złożą się na tryptyk o Polsce. Pierwszy z nich „Pejzaż osobisty” ukazał się w 2004 roku. Oprócz bardzo pięknych, malarskich fotografii, prezentuje wiersze i prozę wybitnego poety Franciszka Kameckiego, proboszcza parafii w Grucznie. W tej chwili artyści pracują nad ukończeniem kolejnego albumu „Spojrzenie na morze. Bałtyk’’. Fotograficy z Krakowa jednocześnie przygotowują się też do realizacji trzeciej części tryptyku „Industrial”. Ten album to wielkie wyzwanie artystyczne i techniczne. Tematem albumu będą stuletnie fabryki. Artyści zamierzają zrealizować ten temat, używając amerykańskiej kamery wielkoformatowej sprzed stu lat.
- Jako dziecko przez przypadek trafiłem do kina na ,,Pancernik Potiomkin” Sergiusza Eisensteina. Gdy go zobaczyłem, nie mogłem w nocy zasnąć - wspomina Jerzy Karnasiewicz. - Genialne obrazy z tego filmu zadecydowały o tym, że dziś jestem zawodowym fotografikiem. Ten film, to arcydzieło sztuki operatorskiej z 1925 roku - dodaje.