Komisja budżetowo-ekonomiczna Rady Miasta Lublin omawiała sytuację lotniska w Lublinie. Oprócz radnych pojawili się na niej radny sejmiku wojewódzkiego Krzysztof Komorski i prezes PLL Krzysztof Wójtowicz – podaje Onet.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że lubelskie lotnisko nie pełni swojej funkcji, bo wszystkie loty zawieszono. Przez to jedynym źródłem utrzymania Portu Lotniczego Lublin są jego główni udziałowcy – to przede wszystkim miasto Lublin i województwo lubelskie.
- W ostatnim czasie zarząd województwa lubelskiego podjął uchwałę o nieobejmowaniu akcji Portu Lotniczego Lublin. Jak wynika z umowy wsparcia, te pieniądze powinny trafić do lotniska w ostatnim kwartale, ale tak się nie stanie. To grozi utratą płynności finansowej – przekonuje w Onecie Krzysztof Komorski, radny sejmiku.
Projekt trwa do 2021 roku – jeśli jego ciągłość zostanie przerwana, może dojść do upadku spółki. To zaś może spowodować utratę unijnego dofinansowania w wysokości 144 mln zł.
Prezes PLL przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy marszałek województwa lubelskiego zwleka z przekazaniem środków. Terminowo przekazuje je natomiast miasto Lublin. Według Krzysztofa Wójtowicza istnieje ryzyko realizacji czarnego scenariusza, w którym w sumie do oddania będzie ponad 300 mln zł.
Istnieje także ryzyko utraty certyfikacji lotniska, przez co PLL nie mógłby w ogóle wznowić działalności i realizować operacji lotniczych – informuje Onet. Ogłoszenie upadłości lotniska oznaczałoby także utratę pracy przez około 230 osób.
Według nieoficjalnych informacji marszałek Jarosław Stawiarski chciałby zmiany na stanowisku prezesa PLL.
Źródło: Onet
