- Na imprezie nikt nie zarobił. Zależało mi tylko na promocji Nadwiślańskiego Parku Krajobrazowego i integracji mieszkańców wsi - mówi Natalia Kowalska, organizatorka pikniku.
<!** Image 2 align=right alt="Image 145110" sub="Według fachowców, piknik był dobrze przygotowany Fot. Radosław Sałaciński">Planowanie imprezy trwało blisko cztery miesiące. Organizatorów wspierały m.in. Urząd Gminy Dąbrowa Chełmińska i władze okolicznych aeroklubów. Na ostatni guzik należało dopiąć również wszystkie kwestie prawne i porządkowe.
- Dwa miesiące przed terminem zgłosiłam zamiar organizacji wydarzenia na posterunku policji w Dąbrowie Chełmińskiej, który podlega Komendzie Powiatowej Policji Bydgoszcz Fordon. Sporządzono notatkę - opowiada Natalia Kowalska. - Dwa dni przed imprezą pojechałam na komisariat w Fordonie, by upewnić się, że wszystko jest w porządku. Okazało się, że nikt o niczym nie wie! Komendant przekonywał mnie, że ta impreza nie może się odbyć. W Urzędzie Lotnictwa Cywilnego dowiedziałam się, że taki piknik nie wymaga zgłoszenia, o ile biorą w nim udział wyłącznie samoloty ultralekkie i statki powietrzne. Komendant zadzwonił do mnie i potwierdził, że wszystko jest w porządku.
Impreza odbyła się bez przeszkód. Pas startowy wydzielono na łące, którą wyrównano. Natalia Kowalska wydzierżawiła fragment ziemi, by mieć pewność, że to ona będzie za niego odpowiadała.
<!** reklama>- Na festynie zjawił się inspektor ULC, który skontrolował m.in. stan samolotu AN-2. Nie stwierdził żadnych nieprawidłowości - dodaje organizatorka.
Choć łąka, na której odbył się piknik, nie była zarejestrowanym lotniskiem ani lądowiskiem, w rozporządzeniu ministra infrastruktury, które wyłącza niektóre przepisy ustawy Prawo Lotnicze, czytamy: „Statki powietrzne używane wyłącznie w celach sportowych, rekreacyjnych i innych nie związanych z wykonywaniem przewozu lotniczego, w tym samoloty ultralekkie, mogą startować i lądować w innych miejscach, jeżeli pozwalają na to ich właściwości techniczne z uwzględnieniem wymiarów terenów”. Ten wyjątek pozwala na organizację imprez w stylu festynów.
Wieczorem doszło do nieprzyjmnego incydentu. Młody mężczyzna wjechał na teren imprezy motocyklem marki Kawasaki. Zaparkował go w miejscu przeznaczonym dla współorganizatorów i sponsorów. Poproszony o przesunięcie motoru, wdał się w kłótnię ze strażakami OSP. Wsiadł na motocykl i wjechał nim w grupę ludzi. - Wrzeszczał, że nikt mu nic nie zrobi, bo jego ojciec jest policjantem. Wezwałam policję, ale chłopak miał rację - wspomina Natalia Kowalska.- Policjant odmówił interwencji i sporządzenia notatki po tym, jak ojciec chłopaka podszedł do radiowozu.
Niedawno Natalia Kowalska otrzymała wezwanie na komisariat w Fordonie. Okazało się, że policja podejrzewa ją o wykroczenie z artykułu 210 ustawy prawo lotnicze, który mówi m.in. o konieczności rejestrowania lotnisk i lądowisk. - Postawiono mi zarzut podżegania do popełenienia przestępstwa. Sąsiad, który wydzierżawił mi ziemię, miał być jego sprawcą - mówi Natalia Kowalska. - Policja skierowała przeciwko mnie sprawę do sądu, choć nie zapoznała się z wyjątkami prawa. To paranoja! Upór komendanta z Fordonu jest co najmniej dziwny.
Tomasz Borowiak jest doświadczonym pilotem samolotowym. W lipcu brał udział w pikniku w Czarżu. - Warunki tej imprezy oceniam jako dobre. Chciałbym zwrócić uwagę na dwa ważne paragrafy. Po pierwsze, za bezpieczeństwo statku powietrznego odpowiada tylko i wyłącznie jego dowódca. Po drugie, lądowanie poza lotniskiem jest możliwe za zgodą właściciela terenu. Przyznaję, że chciałbym zobaczyć akt oskarżenia w tej sprawie. Nie widzę żadnego naruszenia prawa - mówi Tomasz Borowiak.
Komendant posterunku w Fordonie odmówił wyjaśnienia przyczyn złożenia wniosku. W zespole prasowym komendy wojewódzkiej dowiedzieliśmy się, że wnioski trafiły do sądu grodzkiego na początku grudnia. Rozprawa zaplanowana jest na 10 marca. Do tematu wrócimy.