Jak nie śniegiem w oczy, to lodem po głowie. Zima ciągle uprzykrza nam życie, mimo że temperatura podniosła się o kilkanaście stopni. Skończyły się śnieżyce, przygrzało słońce i...
<!** Image 2 align=right alt="Image 144542" sub="Takich zagrożeń w mieście jest dużo - dach domu przy ulicy Focha. Fot. Miłosz Sałaciński">- Z dachów zwisają sople - alarmowali wczoraj Czytelnicy. - Taśmami ogrodzone jest przejście chodnikiem przy „Jedynaku”. Trzeba brnąć przez pryzmy śniegu lub wejść na śliską jezdnię, by dotrzeć do Dworcowej.
- Przechodziłam Warszawską, z jednej z kamienic spadł mi pod nogi śnieg. Spojrzałam w górę i z przerażeniem zauważyłam ogromną czapę śniegu.
Nie wyobrażam sobie tego, co się stanie, kiedy spadnie ona na kogoś przechodzącego chodnikiem - sygnalizowała bydgoszczanka.
<!** reklama>Następny interwencja dotyczyła kamienicy przy Śniadeckich, niedaleko skrzyżowania z Gdańską. Tam utworzyły się spore sople.
<!** Image 3 align=right alt="Image 144542" sub="...kamienica przy ulicy Dworcowej, Fot. Tadeusz Pawłowski">- Informacje o zagrożeniu przyjmuje centrum zarządzania kryzysowego - usłyszeliśmy od bydgoskich strażaków. - Nie jesteśmy w stanie zlikwidować wszystkich sopli w mieście. To obowiązek administratorów budynków.
Centrum zarządzania przyjęło wczoraj dwie takie informacje. Jedna potwierdziła się. Teren wokół domu został zabezpieczony. W przypadku drugiego zgłoszenia, problem był nieaktualny - sopli i śniegu na dachu już nie było. - Większość naszych interwencji to sprawy związane z nieodśnieżonymi chodnikami, soplami zwisającymi z dachów, oblodzonymi przejściami - wylicza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik straży miejskiej. - Nie mogę mówić o konkretnych liczbach, bo takich statystyk nie prowadzimy.
<!** Image 4 align=right alt="Image 144542" sub="...malownicze, ale niebezpieczne sople na budynku przy ulicy Pomorskiej. Fot. Tadeusz Pawłowski">Arkadiusz Bereszyński przypomina, że zgodnie z zapisami prawa budowlanego, właściciel budynku musi dbać o jego bezpieczną eksploatację. Zatem do jego obowiązków należy usuwanie z dachu śniegu i sopli. - Każdą informację o zagrożeniu sprawdzamy - podkreśla rzecznik strażników. - Jeśli się potwierdza, sami zabezpieczamy teren. Tak, na przykład, zrobiliśmy wczoraj na Gdańskiej.
Potem strażnicy zobowiązują administratora do usunięcia zagrożenia. Jeśli nakaz nie zostanie wykonany, wówczas municypalni mają prawo wystawić mandat o wartości od 20 do 500 złotych.
Warto dodać, że wśród wielu zasadnych interwencji nierzadko zdarzają się sygnały nieco przesadzone. - Mieszkaniec centrum zgłosił, że sople zagrażają bezpieczeństwu - wyjaśnia Arkadiusz Bereszyński. - Strażnicy pojechali na miejsce. Stwierdzili, że od strony podwórza - w miejscu, w którym prawie nikt nie chodzi - wisi kilka niedużych sopli.