Fakt ten dowodzi, że droga jest żmudna i pod górkę. Górka zaś jest na rękę lekarskiemu lobby w rządzie, które, jak sądzę, pilnuje, by ten zawód pozostał elitarny. W kraju o fatalnym współczynniku 2,2 lekarza na tysiąc pacjentów (w Grecji jest ich sześciu, w Austrii prawie pięciu) uczelnie medyczne od lat apelują do ministerstwa nauki o zwiększenie limitu przyjęć. Bez skutku - mimo że uczelnie dowodzą, że są pod każdym względem przygotowane do przyjęcia większej liczby studentów. Życzę, by WSG miała większą siłę przebicia. Chętni do prywatnych studiów medycznych niech zaś zaczną już odkładać pieniądze. Rok nauki - według szacunków prywatne uczelni w Krakowie - może kosztować około 40 tysięcy złotych.
Lobby tłamsi konkurencję?
Wiadomość, że Wyższa Szkoła Gospodarki zamierza prowadzić studia medyczne zaskakuje, lecz nie szokuje. Już dwa lata temu przymiarki do medycyny rozpoczęły prywatne uczelnie m.in. w Katowicach, Warszawie i Krakowie. Do dziś żadna nie osiągnęła celu.
