Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Limuzyna goni limuzynę. Kto dostanie nowe służbowe auta?

Wojciech Mąka
Nie tylko wojewoda dostał nowiutkiego volkswagena passata do wyjazdów służbowych - takie samo auto ma już komendant wojewódzki policji. W innych urzędach i spółkach w taborze służbowym się nie przelewa, ale powody do narzekania ma mało która firma.

Samochód komendanta wojewódzkiego - passat SSI - ma dwulitrowy silnik benzynowy. Został kupiony w ubiegłym roku. Tu też - jak w przypadku wojewody - to nie bydgoski urząd decydował o zakupie. - To decyzja Komendy Głównej Policji - mówi podinspektor Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa komendanta wojewódzkiego.

O aucie wojewody kujawsko-pomorskiego Mikołaja Bogdanowicza już pisaliśmy - kosztowało nieco ponad 150 tysięcy złotych. Pochodzi z zamówienia rządowego Centrum Usług Wspólnych w Warszawie.

Passat wojewody kosztował 150,5 tys. zł.

Wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz ma nowy samoc...

Osielsko zablokowane. Zderzyły się dwie ciężarówki

Oba te samochody mają wyposażenie, jak na tę klasę, standardowe, bez jakichkolwiek „wodotrysków”: klimatyzacja, komputer pokładowy, boczne poduszki i czujniki parkowania.

Stosunkowo świeże samochody ma bydgoski ratusz - to trzy skody z 2015 roku. Najdroższa, prezydencka superb z 210-konnym silnikiem, kosztowała 121 tys. zł.

Źle nie wiedzie się bydgoskiemu oddziałowi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który ma... siedem aut. Najmłodsze z 2014 roku. - Samochody wykorzystywane są do przewożenia korespondencji wewnętrznej zakładu oraz do przewozu pracowników na szkolenia i kontrole - wyjaśnia Krystyna Michałek, rzecznik ZUS.

W większości urzędów i miejskich spółek w Bydgoszczy samochody liczą sobie po kilka lat. Były wymieniane w 2013-2014 roku.
To wtedy trzy auta kupił bydgoski Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.

W zestawie znalazły się dwie skody octavie z silnikami 1,4 TSI z klimatyzacją. Każdy z samochodów kosztował 67 tysięcy złotych. Tyle że to najsłabsze wersje silnikowe, a wyposażenie jest tak ubogie, że samochody nie mają nawet regulowanego położenia kierownicy...

Bo jest taniej

Drogowcy do nowych zakupów dołożyli także renaulta clio za 45 tys. zł. Skody są używane przez dyrektorów ZDMiKP. Z kolei clio służy do przewozu materiałów oraz pracowników m.in. między obiektami na Toruńskiej, Gdańskiej i Witebskiej.
- Zakup nowych samochodów obniżył też koszty ponoszone przez ZDMiKP w związku z eksploatacją starych pojazdów - podkreśla Krzysztof Kosiedowski, rzecznik drogowców.

Peugeot z wyprzedaży

Z miejskich spółek chyba najgorszą sytuację z taborem samochodowym miała Administracja Domów Miejskich. Dlatego w 2015 roku musiała kupić sobie nowe auto - peugeota 508 kombi.

- Poprzednie auto służbowe, też peugeot, prawie się rozsypało - mówi Magdalena Marszałek, rzecznik ADM. - Żeby oszczędzić, spółka kupiła model z wyprzedaży poprzedniego rocznika.
Jeżdżą nim także pracownicy administracji.

Stare wciąż na służbie

Bydgoski Urząd Miasta kupił sobie co prawda nowe skody, ale dwa wysłużone auta wciąż są na służbie - to skody octavia z 2005 roku. Wciąż wożą zastępców prezydenta. Zaledwie o rok młodszy jest używany przez miejskich informatyków renault kangoo. Ma też mniejszy przebieg - 185 tys. km. W sumie ratusz samochodów ma w tej chwili dziewięć.

- Nie zamierzamy niczego kupo-wać - podkreśla Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.

Zakupów nie planuje także miejska spółka ProNatura. - Mamy na stanie jeden samochód, busa volkswagena caravelle - mówi Piotr Kurek, rzecznik spółki. - Kiedyś mieliśmy podpisaną umowę użyczenia na skodę octavię, ale potem doszliśmy do wniosku, że taki samochód nie jest nam potrzebny.

Tu najstarszy ma 7 lat

Krystyna Michałek, rzecznik regionalny Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, informuje, że w sumie oddział w Bydgoszczy i Toruniu ma po siedem aut służbowych, które przewożą korespondencję oraz pracowników. Najmłodszy jest jeżdżący w Bydgoszczy ford focus z silnikiem 1,6 litra - z 2014 roku. Najstarsze ZUS-owskie samochody to renault kangoo z 2010 roku - po jednym na każdy oddział.

Czasami lepiej wynająć

Porównując służbowe samochody najważniejszych urzędników z samochodami prezesów prężnych bydgoskich firm, widać, że porównania właściwie nie ma. O ile któraś z firm w ogóle utrzymuje służbowe limuzyny, to są to bmw, mercedesy albo audi. Sporo szefów firm lubi brytyjskie samochody.

Co ciekawe - wiele spółek wcale nie kupuje samochodów, ale... je wynajmuje. - W tej chwili nie jest problemem wynajęcie limuzyny, odebranie gościa z lotniska, odbycie z nim paru spotkań i odwiezienie - słyszymy w jednej z bydgoskich firm. - Wychodzi taka operacja taniej niż utrzymywanie samochodu na stałe...

A fotele się obracają

- Mamy auta w leasingu, to mercedesy czy seaty, busy wysokiej klasy, których wyposażenie, jak na przykład obracane do wewnątrz fotele, pozwala na pracę w czasie jazdy - mówi Maciej Grześkowiak, szef działu PR bydgoskich zakładów PESA.

Poprzednie auto służbowe prawie się rozsypało. Żeby oszczędzić, spółka kupiła model z wyprzedaży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!