Nie bez racji, bo podopieczni Juergena Kloppa mieli w środę wystarczająco dużo sytuacji bramkowych, by rozstrzygnąć rewanż na swoją korzyść i awansować. Nie potrafili ich jednak wykorzystać, a goście spokojnie bronili korzystnego wyniku.
- Ogólnie to nasz dzisiejszy występ mi się podobał, ale nie udało nam się awansować dalej. Półfinał przegraliśmy tydzień temu, w Madrycie - podsumował występ swoich podopiecznych niemiecki szkoleniowiec "The Reds". - Z pewnością nie był to dla naszych rywali łatwy mecz. Byliśmy agresywnie i naprawdę pokazaliśmy się z dobrej strony. Pojawiały się okazje, ale zabrakło wykończenia. Za dużo było w tym sezonie w naszym wykonaniu absurdalnych spotkań, w których to głupio traciliśmy punkty - dodał Klopp.
"Zmarnowane szanse okazały się kosztowne dla ekipy Jurgena Kloppa" - podsumował "Sky Sports", przypominając zmarnowane przez Mohameda Salaha i Georginio Wijnalduma szanse. "Po prostu nie mogli znaleźć drogi przez dobrze zorganizowaną obronę hiszpańskiej drużyny. Ich europejskie marzenia dobiegły końca" - czytamy.
Z kolei "The Sun" podkreśla, że Real skutecznie "zaparkował autobus przed własną bramką". "Nie było żadnego szarpiącego trzewia dramatu. Nie było kibiców, którzy mogliby wcisnąć piłkę do bramki w drugiej połowie. Występ Realu był daleki od genialnego, ale Hiszpanie byli wystarczająco uparci, by awansować" - podkreśla angielski tabloid.
"Nie wykorzystali swoich okazji" - komentuje dziennik "Guardian". "Zabrakło energii 55 tys. kibiców, którzy przez pandemię nie mogli pojawić się na trybunach Anfield Road. Marzenie Liverpoolu dobiegło końca" - czytamy. Autor tekstu chwali również świetnie spisującego się w bramce Realu Thibaut Courtoisa i eksperymentalnie zestawioną linię obrony (z powodu koronawirusa nie mogli zagrać w środę Sergio Ramos i Raphael Varane), która "grała coraz lepiej w miarę trwania meczu".
.
Media na Wyspach Brytyjskich wspomniały również o nieprzyjemnym incydencie, do jakiego doszło przed meczem, gdy jadący na Anfield Road autokar "Królewskich" został obrzucony kamieniami i butelkami.
W zupełnie innym tonie komentują środowe spotkanie hiszpańskie media. „Niezwyciężeni” - to tytuł z pierwszej strony dziennika "AS". "Real wraca do półfinałów Ligi Mistrzów dzięki wielkiej wytrzymałości. Fantastyczny mecz Courtois, Nacho i Militao. Zidane powiedział, że cierpieli, ale mogą czuć się dumni" - podkreśla madrycki dziennik.
„Real już tam jest!” - to tytuł z dziennika "Marca". "Wiedzieli, jak wytrzymać na Anfield i zagrają w dziewiątym półfinale w ostatnich jedenastu edycjach Ligi Mistrzów. Parady Courtois, solidność Nacho i Militao, a także niesamowity Casemiro powtrzymali zapędy Liverpoolu. Teraz już tylko Chelsea oddziela piłkarzy Zidane'a od finału w Stambule" - czytamy.
W drugim środowym ćwierćfinale Manchester City pokonał na wyjeździe 2:1 Borussię Dortmund, a wygraną po raz kolejny (zdobył zwycięską bramkę również w pierwszym meczu) zapewnił "Obywatelom" 20-letni Phil Foden.
- Masz wrażenie, że on nigdy się nie ukrywa, zawsze coś tworzy. Podejmuje właściwe decyzje. Pomógł nam. Był najważniejszym piłkarzem, który zabrał nas do Paryża - chwalił swojego piłkarza szkoleniowiec City Pep Guardiola.
Półfinałowe pary Ligi Mistrzów i terminy meczów
PSG - Manchester City
Real Madryt - Chelsea
Pierwsze spotkania w Paryżu i Madrycie zostaną rozegrane we wtorek, 27 kwietnia o godzinie 21. Rewanże z kolei odbędą się tydzień później - 4 maja, również o godzinie 21.
Finał ze wskazaniem na City
Bukmacherzy i eksperci już typują, kto zagra 29 maja o tytuł na Atatürk Olimpiyat Stadyumu w Stambule. Typują finał Real - Manchester, ze wskazaniem na ekipę Guardioli.
