Mimo skromnej zaliczki z pierwszego spotkania bukmacherzy znacznie większe szanse dawali niemieckiej ekipie. Fachowcy podkreślali, że Borussia przegrała w Lizbonie, gdyż fatalnie pudłował Pierre-Emerick Aubameyang, który na bramkę nie zamienił nawet rzutu karnego.
W rewanżu na Signal Iduna Park Gabończyk do siatki trafił już w 4. minucie. Aubameyang znakomicie zamknął akcję po rzucie różnym i piłkarze Benfiki nie mieli czego bronić. Goście nie dali się jednak stłamsić. Co więcej, to oni stworzyli groźniejsze sytuacje. Ze strzałami Franco Cerviego i Luisao bez większych problemów poradził sobie jednak Roman Burki.
Piłkarze Borussii wyższy bieg wrzucili dopiero w drugiej połowie. Co prawda groźny strzał Aubameyanga zdołał jeszcze sparować Ederson, ale w 59. minucie był już bezradny. Po kapitalnym prostopadłym podaniu Łukasza Piszczka golkipera Benfiki efektowną podcinką zaskoczył Christian Pulisić. 120 sekund później było już 3:0. Julian Weigl rozrzucił piłkę na lewą stronę do Marcela Schmelzera, a reprezentant Niemiec jak na tacy wystawił futbolówkę Aubameyangowi.
To nie było ostatnie słowo Gabończyka. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry "Aubame" po podaniu Erika Durma ustrzelił hat-tricka. W tej sytuacji asystent sędziego nie dostrzegł jednak wyraźnej pozycji spalonej. Zwycięstwo BVB mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale po strzale głową Marca Bartry piłka tylko otarła się o słupek.
Piszczek rozegrał całe spotkanie, a w 65. minucie został napomniany żółtą kartką.
Atrakcyjność meczu: 7/10
Piłkarz meczu: Pierre-Emerick Aubameyang