Żołnierzom najbardziej doskwierały upały, a ich rodzinom brak męskiej ręki w domu. Misja żołnierzy 2. Pułku Komunikacyjnego w południowym Libanie trwała od kwietnia do grudnia.
<!** Image 2 align=right alt="Image 140180" sub="„Misjonarzy” powracających z Libanu powitał nowy dowódca 2. Pułku Komunikacyjnego - pułkownik Artur Talik Fot. Renata Napierkowska">Po ośmiu miesiącach rozłąki z rodzinami i macierzystą jednostką powrócili do kraju żołnierze ostatniej XXXI zmiany z Polskiego Kontyngentu Wojskowego UNIFIL w Libanie. Parę dni temu odbyło się uroczyste powitanie „misjonarzy” przez dowódcę pułkownika Artura Talika i kolegów z 2. Pułku Komunikacyjnego w Inowrocławiu. Żołnierze najbardziej cieszą się z tego, że nadchodzące święta spędzić będą mogli w domu z najbliższą rodziną. W Libanie najtrudniej było im znieść wysokie temperatury, które od czerwca do sierpnia sięgają powyżej 40 stopni.
- Pobyt przebiegał spokojnie, chociaż musieliśmy pozostać dłużej, bo kończyliśmy misję i przekazywaliśmy nasze obowiązki Duńczykom. Myślę, że najlepiej o tym, jak się spisywaliśmy, świadczy przyjazny stosunek Libańczyków. Wielu bardzo żałowało, że Polacy nie będą już uczestniczyli w misjach - wspomina mjr Wiesław Makowiecki, który sprawował funkcję oficera kadrowego polskiego kontyngentu.
Nasi wojskowi zajmowali się przewozem ludzi oraz transportem wody i paliwa dla mieszkańców Libanu. Stacjonowali w bazie w Naqoura. I chociaż, jak mówią, mile będą wspominać pobyt na misji, to cieszą się, że wrócili do kraju.
<!** reklama>- Dla mnie najtrudniejsze było rozstanie z rodziną. Przez osiem miesięcy nie widziałem żony i dzieci. Po powrocie nie mogę przyzwyczaić się do panującego tu mrozu. To dla mnie tragedia, ale myślę, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni się zaaklimatyzuję - zwierza się chor. sztab. Tomasz Sobiechowski.
Wbrew pozorom, wcale nie łatwiej było znosić rozłąkę rodzinom, które pozostały w kraju. Renata Sobiechowska już po raz drugi musiała przejąć na swoje barki obowiązki głowy domu, gdy mąż przebywał na misji.
- Najtrudniej było zaraz po wyjeździe męża. Trzeba było tak zorganizować czas, by wystarczyło go na to, by dowozić dzieci na dodatkowe zajęcia i przejąć wszystkie męskie sprawy, jak chociażby drobne naprawy. W tym czasie najstarsza córka zdawała maturę, średnia kończyła gimnazjum, więc wszystko było na mojej głowie - wspomina Renata Sobiechowska.
- Mimo że misja w Libanie już się zakończyła, to prawdopodobny jest udział naszych żołnierzy w kolejnych w Afganistanie i na Bałkanach - mówił podczas powitania podwładnych płk Artur Talik.
Misje naszych żołnierzy
- Irak - zakończona
- Liban - zakończona
- Afganistan - trwa