Przypomnijmy zatem całą historię…
Igrzyska XXXII Olimpiady, sierpień 2021 roku, Tokio. Kierownictwo białoruskiej ekipy lekkoatletycznej zgłasza Krystinę Cimanouską - wbrew jej woli - do biegu eliminacyjnego w sztafecie 4x400 metrów. W ostatniej chwili, znienacka. Zawodniczka buntuje się, tłumaczy, że nie przygotowywała się do dystansu jednego okrążenia. Różnymi sposobami, wręcz szantażem, Jurij Majsewicz i Artur Szumak próbują zmusić zawodniczkę do startu. Ta odmawia.
Mówi o tym publicznie, w mediach, również tych społecznościowych. Reżimowa telewizja państwowa krytykuję postawę sprinterki.

Decyzję podejmuje po rozmowie telefonicznej z... babcią, która namawia Krystinę, by nie wracała na Białoruś. Cimanouska podkreśla, że nie chodzi o kwestie polityczne tylko wyłącznie o stricte sportowe.
Sztab białoruski jest bezwzględny - wycofuje Krystinę z koronnej konkurencji, biegu na 200 metrów i nakazuje powrót do Mińska. To koniec przygody z igrzyskami w Tokio. Cimanouska twierdzi w wywiadzie dla Associated Press, że działacze białoruscy jasno dali jej do zrozumienia, że spotka ją kara, jeśli wróci do domu...
Dochodzi do dramatycznych scen na tokijskich lotniskach.
Niemal w tym samym czasie, Międzynarodowy Komitet Olimpijski podejmuje decyzję o odebraniu Jurijowi Majsewiczowi i Arturowi Szumakowi akredytacji olimpijskich. Obaj panowie są zmuszeniu opuścić gościnną Japonię.

Ucieczka do Polski
Cimanouska uzyskuje ochronę od władz japońskich na lotnisku Haneda, aby uniknąć powrotu na Białoruś. Tam spędza pierwszą noc po opuszczeniu wioski olimpijskiej. Twierdzi, że boi się o swoje bezpieczeństwo, wracając na Białoruś. Następnego dnia, uzyskuje schronienie w polskiej ambasadzie w Tokio.

Pierwotnie, zawodniczka decyduje się na bezpośredni lot do Warszawy. Z lotniska Narita. W ostatniej chwili zmienia trasę i wsiada do samolotu linii Austrian Airlines do Wiednia. Najwyraźniej ze względów bezpieczeństwa, ponieważ białoruskie media państwowe i urzędnicy nazwali ją „zdrajczynią”.
- Byłam pod presją - mówi. - Próbowali wywieźć mnie z kraju siłą, bez mojej zgody!
Dzięki szybkiej interwencji polskiej ambasady w Tokio, sprinterka uzyskała wizę humanitarną.
Kilkadziesiąt godzin później, Krystina jest już w Warszawie, gdzie dochodzi do spotkania z mężem, płotkarzem Arsenem Zdanewiczem, który również uciekł z Białorusi po tym, jak Cimanouska upubliczniła swoje apele o pomoc w mediach społecznościowych… decyzję o wyjeździe za granicę podjął w pół godziny…
Już w pierwszych tygodniach pobytu w Warszawie, Cimanouska decyduje się ubiegać o polskie obywatelstwo. Jej starania przynoszą oczekiwany skutek.
Polskie obywatelstwo
28 czerwca ubiegłego roku, Krystina otrzymuje „akt nadania obywatelstwa polskiego”. Niestety, sam dokument nie oznacza jednak, że zawodniczka „od zaraz” może reprezentować Polskę na międzynarodowych zawodach lekkoatletycznych. Zgodę na to musi bowiem wyrazić światowa federacja lekkoatletyczna - World Athletics.
Najgorszy scenariusz przewiduje, że Cimanouską czeka 3-letnia karencja, liczona od jej ostatniego startu w barwach Białorusi, czyli od 15 sierpnia 2021 roku w Memoriale Wiesława Maniaka w Szczecinie. W takim przypadku, sprinterkę nie zobaczymy nawet na Igrzyskach XXXIII Olimpiady w Paryżu (zakończą się 11 sierpnia 2024 roku)!!!
Kara i wina
Kilka dni temu, 19 stycznia br., Athletics Integrity Unit - międzynarodowa organizacja funkcjonująca od 2017 roku, z siedzibą w Monako, a powołana przez IAAF, w celu zapewnienia uczciwości, głównie poprzez walkę z dopingiem, z budżetem prawie 10 milionów dolarów rocznie, podjęła decyzję o ukaraniu Jurija Majsewicza. Zdaniem AIU, białoruski szkoleniowiec znacząco naruszył wszelkie normy „World Athletics’ Integrity Code of Conduct” w zakresie uczciwości, godności i ochrony reputacji sportowca!
Majsewicz nie działał moralnie i etycznie, „molestując” Krystinę Cimanouską werbalnie i psychicznie.
Decyzja Athletics Integrity Unit
https://mediaregionalne-my.sharepoint.com/:b:/r/personal/pawwis_pp365_pl/Documents/Pulpit/BIA%C5%81ORU%C5%9A/19.01.2023.pdf?csf=1&web=1&e=hWTgE0
