Już od wrześnie studenci próbują podreperować swój domowy budżet. Lekcja u „domowego nauczyciela” kosztuje w Bydgoszczy średnio 25 złotych.
<!** Image 2 align=left alt="Image 5300" >- Zazwyczaj osoby nie poprzestają na jednej godzinie tygodniowo - opowiada Monika Wysocka, ucząca języka angielskiego. - Z jednym uczniem spotykam się zazwyczaj dwa razy w tygodniu na godzinną lekcję. Zwykle to rodzice nalegają na częstsze spotkania.
Jednak korepetycji udzielają nie tylko studenci i absolwenci szkół wyższych, ale również wykwalifikowani pedagodzy. - Pracuję z uczniami ze szkół podstawowych - mówi jedna z nauczycielek, pomagająca „po godzinach” w odrabianiu lekcji. - Dla niektórych tempo pracy w szkole jest zbyt duże i trzeba im poświęcić dodatkowy czas. W domu można dziecku wszystko spokojnie wytłumaczyć. Pomoc ta jednak powinna być fachowa. Ważne są metody, którymi się działa. Jeśli nie ma się odpowiedniego ukierunkowania, można dziecku poważnie zaszkodzić.
Największym zainteresowaniem - tak jak i na wszystkich zajęciach pozalekcyjnych - cieszą się języki obce, a lekcja w domowym zaciszu daje rodzicom pewność, że nauczyciel skupia się tylko na jednym uczniu. - Już od paru lat udzielam lekcji dzieciom ze szkoły podstawowej. Zazwyczaj od końca sierpnia jest już bardzo duże zainteresowanie - mówi Monika Wysocka. - W kolejnych latach mam tych samych uczniów, których rodzice są zadowoleni z moich usług i chcą, by dzieci kontynuowały u mnie naukę.
Kolejne pod względem popularności są przedmioty ścisłe, takie jak biologia, matematyka, chemia, czyli przedmioty zazwyczaj sprawiające trudności szkolne. - Udzielam korepetycji od dwóch lat - informuje „Express” Kinga Giust, studentka zootechniki, ucząca biologii i chemii. - W zeszłym roku było duże zainteresowanie, teraz również już parę osób się zgłosiło. Najczęściej są to uczniowie gimnazjum i technikum, którzy nie radzą sobie z bieżącym materiałem szkolnym. Zwiększone zainteresowanie nauką jest, oczywiście, przed egzaminami maturalnymi. - Gdy była tylko „stara matura”, uczniowie zgłaszali się od stycznia - opowiada Agnieszka, studentka polonistyki. - Jednak w zeszłym roku, gdy w ramach „nowej matury” musieli w październiku wybrać temat, który przedstawią podczas maturalnej prezentacji, zgłaszali się już w tym miesiącu.
Ci, którzy chcą uczyć się francuskiego, hiszpańskiego czy włoskiego, również nie mogą narzekać na brak takich ofert. - Jestem absolwentką romanistyki - opowiada Karolina Sądowska. - Lekcja u mnie trwa godzinę zegarową i składa się z takich elementów, jak czytanie, pisanie, poznawanie nowego słownictwa i konwersacja.