Rodzice łatwo nie mieli
Wybrali te same studia, na tym samym, białostockim Uniwersytecie Medycznym. Przyznają, że często podobają im się te same dziewczyny, identyczne mają też gesty.
Stanisław, Krzysztof i Jan Rosa, toruńskie „trojaki”, jak mówią o sobie, właśnie rozpoczęli podyplomowy staż w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na toruńskich Bielanach, gdzie 30 lipca 1991 roku przyszli na świat. Już wtedy wywołując sensację.
Zobacz galerię: Lekarze-trojaczki w toruńskim szpitalu
Osiem kilo szczęścia
- Ciąża była donoszona, co samo w sobie w takim przypadku jest ewenementem - przyznaje dr Marek Maleńczyk. Wówczas dokonywał cięcia cesarskiego, a dziś jest ordynatorem oddziału położnictwa i ginekologii w placówce na Bielanach. Już wkrótce będzie uczył lekarskiego fachu braci Rosa. Trojaczki zapamiętał także z innego powodu. W chwili urodzenia łącznie ważyły prawie 8 kilogramów, z czego największy z braci, Stanisław - 3,1 kilograma!
Rodzice łatwo nie mieli
To dzięki mamie, stomatolog z podtoruńskiej Łubianki, bracia wybrali studia lekarskie.
- Gabinet był w domu, od małego nasiąkaliśmy poczuciem, że chcemy pomagać innym - bracia przyznają zgodnie, że wybór lekarskiego fartucha wydawał im się czymś naturalnym. Rodzice nie mieli z nimi lekko, bo jak mówią bracia, do najgrzeczniejszych nie należeli, choć numerów z zamienianiem się w szkole czy na egzaminach na studiach podobno nie robili.
- Klasówki czy egzaminy pisaliśmy zawsze razem, w jednej klasie, a potem na jednej sali wykładowej - zapewniają bracia.
Jak trzy krople wody?
W dzieciństwie byli prawie nie do rozróżnienia, teraz jest podobno łatwiej. Jak opisują, najstarszy, Stanisław, jest najwyższy, Krzysztof ma bliznę na czole, Jan jest „środkowy”. Pojawił się drugi na świecie, z „drugą” wagą - 2,7 kilograma, najmniejszy był Krzysztof - 1,9 kilograma.
Bracia, którzy szlifów w szpitalu na Bielanach nabierają od października, wkrótce pojawią się na oddziale położniczym, gdzie pracuje wiele pielęgniarek, które ich kąpały i przewijały.
Niedawno pisaliśmy o innych jednojajowych trojaczkach z Torunia: Jonatanie, Beniaminie i Stefanie, które przyszły na świat także na toruńskiej porodówce.
- Chcieliśmy odwiedzić maluchy, ale zdążyły nabrać sił i wagi, i wrócić z rodzicami do domu - mówi najstarszy z braci lekarzy, Stanisław Rosa.
W oczach się troi
W placówce na Bielanach oczywiście nie każdy wie, że na stażu są trzej identyczni lekarze. Z tego powodu doszło już do kilku zabawnych sytuacji.
Na chirurgii, gdzie rozpoczęli praktyki, niektórzy na początku sądzili, że stażysta jest jeden i po prostu wszędzie go pełno.
Wybór specjalizacji dopiero przed nimi. Nie są jeszcze zdecydowani, ale dopytywani nie wykluczają, że wybiorą ten sam kierunek - internę.