Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarka płaci za błąd. Anestezjolog stwierdziła śmierć żyjącej pacjentki

Jarosław Jakubowski
Archiwum
Sądowy finał głośnej sprawy kobiety błędnie uznanej za nieżywą. Oskarżona lekarka Bożena B.N. jest gotowa zgodzić się na porozumienie finansowe z synem pacjentki.

Tę historię można by wziąć za wyjętą z opowieści grozy, gdyby nie to, że wydarzyła się naprawdę.

Zauważył dopiero policjant...

Przypomnijmy - 20 maja 2013 r. do mieszkającej przy parafii w Żołędowie 84-letniej staruszki chciała się dostać opiekunka. Drzwi domku były zamknięte, więc wezwano policję, strażaków i karetkę.

CZYTAJ TEŻ:Policjanci namierzyli włamywacza. Jest podejrzany o kradzieże w piwnicach

Lekarka anestezjolog stwierdziła, że kobieta nie żyje. Karetka odjechała, ale policjant będący na miejscu zauważył, że starsza pani daje oznaki życia. Ambulans z tą samą lekarką odwiózł pacjentkę do szpitala Jurasza. 84-latka zmarła kilka tygodni później w zakładzie leczniczo-opiekuńczym.
[break]
Przed bydgoskim Sądem Rejonowym ruszył właśnie proces anestezjolog Bożeny B.N. Oskarżono ją o narażenie pacjentki na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu.

Pojawiła się możliwość polubownego zamknięcia sprawy. - Sąd zasugerował ugodę, a my bardzo chętnie na to przystaliśmy. Syn pokrzywdzonej ma podać nam kwotę zadośćuczynienia finansowego, w zamian za które sprawa zostanie warunkowo umorzona - wyjaśnia mec. Janusz Mazur, obrońca Bożeny B.N.

Prokurator się na to zgodzi?

Syn zmarłej, Marek M., nie mówi „nie”. - Muszę zasięgnąć porady prawnej w tej sprawie. Nie byłem na to przygotowany - mówi.
Prokuratura zastrzega, że wcale nie musi zgodzić się z warunkami ugody. - Jesteśmy rzecznikiem interesu publicznego. Najlepszym rozwiązaniem będzie ustalenie, co się faktycznie wydarzyło, co będzie korzystne dla obu stron postępowania - mówi Dariusz Bebyn, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.

Tylko ta jedna prokuratura przyjęła w 2014 roku 90 spraw o narażenie człowieka na groźbę utraty życia. Sporo z nich dotyczyło lekarzy. Dla Bożeny B.N. to też nie była jedyna sprawa prokuratorska. Śledczy badali jej zachowanie kilka tygodni po incydencie w Żołędowie. Lekarka odmówiła udzielenia pomocy umierającej na raka 84-latce. Staruszka zmarła kilka dni później w szpitalu.

Nadal w zawodzie

Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ śledztwo umorzyła na podstawie uzyskanej opinii biegłych medycyny sądowej. Sprawa Bożeny B.N. trafiła też przed sąd lekarski. Marek Bronisz, rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Bydgoskiej Izbie Lekarskiej, w rozmowie z „Expressem” stwierdził, że nie pamięta, o jaką karę wnosił i jak sprawa się zakończyła. Według mec. Mazura, lekarka nadal pracuje w zawodzie, jednak już nie w pogotowiu ratunkowym.
Jadąc do Żołędowa anestezjolog pełniła 2. dyżur z rzędu. Jednak będąc na kontrakcie mogła pracować nawet 48 godz. bez odpoczynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!