Mecz walki. Nie ma bardziej wyświechtanego stwierdzenia, które lepiej podsumowało by niedzielne spotkanie trzeciej kolejki PKO Ekstraklasy przy Łazienkowskiej. Piłkarze Legii Warszawa właśnie na walkę się nastawili. Nie ma w tym nic dziwnego, mając w pamięci mecze Śląska Wrocław w dwóch dotychczasowych seriach gier. Twarda, fizyczna i przede wszystkim defensywna gra. Szczególnie początek starcia wyglądał na próbę sił. Legioniści jej nie wygrali. Był to raczej, jak w meczu, remis, ale na pocieszenie – ze wskazaniem na nich.
Mimo niewielu chęci do ataku, drużyna czeskiego trenera Vitezslava Lavicki przed trzecią kolejką miała na koncie dwa zwycięstwa. Trzeba było więc wyłączyć jej drugą linię, dowodzoną przez byłego gracza stołecznego zespołu, Krzysztofa Mączyńskiego. Stąd szkoleniowiec Legii Aleksandar Vuković postawił na Domagoja Antolicia. Swoją drogą Chorwat wcale nie był lepszy od „Mąki”. Jednak do spółki z Andre Martinsem i Walerianem Gwilią sprawili, że to gospodarze mieli więcej czas do strzelenia gola. Niewiele, ale jednak. Na dodatek z wieloma niedokładnymi podaniami.
Jak już doszło co do czego, to... jak zwykle w ostatnich tygodniach (mecz ze Śląskiem był dla wicemistrzów Polski siódmym spotkaniem w ciągu 25 dni) legioniści razili nieskutecznością. Tym razem nie można narzekać na Sandro Kulenovicia, który partaczył sytuację w czwartek w Kuopio, grał za niego Jarosław Niezgoda (Chorwat wszedł w 72. min, ale nic wartego odnotowania nie zrobił). W 20. min oddał pierwszy strzał, po rzucie rożnym uderzył głową, ale bramkarz obronił.
Podobnie jak ładny, techniczny strzał Luquinhasa. Brazylijski pomocnik przed przerwą wypatrzył i bardzo dobrze podał do Arvydasa Novikovasa, ale były piłkarz Jagiellonii Białystok solidnie pracuje na miano najbardziej rozczarowującego transferu. Gdy wydawało się, że będzie sam na sam z Matusem Putnockym, to tak przyjął piłkę, że gdyby napastnik Śląska chciał, to zdążyłby wrócić we własne pole karne. Strzał Novikovasa został rzecz jasna zablokowany.
Gościom w stwarzaniu sytuacji pomagali obrońcy Legii. Zwłaszcza Paweł Stolarski (w porównaniu z meczem z KuPS zastąpił Luisa Rochę) i Igor Lewczuk (William Remy, niewykluczone, że Francuz wypadł z gry na dłużej). Choć docenić trzeba efektowne wymiany podań i stwarzanie okazji raz na kwadrans.
Kolejny mecz żegnani w niedzielę gwizdami legioniści rozegrają w czwartek. Będzie to pierwsze starcie trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy z Atromitosem (godz. 21, u siebie). Grecki zespół nie rozpoczął jeszcze ligowego sezonu. Na drugim etapie kwalifikacji wyeliminował słowacką DAC Dunajska Streda (5:3 w dwumeczu).
Legia Warszawa- Śląsk Wrocław0:0
Legia: Majecki – Vesović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Stolarski – Novikovas, Martinsl, Gwilia (77 Nagy), Antolić, Luquinhas (83 Kante) – Niezgoda (72 Kulenović). Trener: Aleksandar Vuković
Śląsk: Putnocky – Broź, Golla, Celeban, Stiglec – Musonda, Mączyńskil, Pich, Chrapek (61 Łabojko), Płacheta (84 Łyszczarz) – Exposito (72 Cholewiak). Trener: Vitezslav Lavicka
Żółte kartki: Martins - Mączyński
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 16 000
Arvydas Novikovas: Pokazaliśmy charakter strzelając w końcówce
