Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 WYNIK, RELACJA, ZDJĘCIA KIBICÓW I Z MECZU

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Legia - Lech. Cuda przy Łazienkowskiej, strzelił Novikovas i 18-latek!
Legia - Lech. Cuda przy Łazienkowskiej, strzelił Novikovas i 18-latek! Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa przeważała w klasyku PKO Ekstraklasy, ale to Lech Poznań objął prowadzenie. Gola strzelił Darko Jevtić, jednak dwa kolejne były dziełem legionistów - krytykowanego za brak skuteczności Arvydasa Novikovasa i 18-letniego Macieja Rosołka, który wszedł na boisko chwilę przed swoją pierwszą bramką dla stołecznego klubu.

Piłkarze Legii Warszawa jakby wzięli przykład z właściciela stołecznego klubu i spóźnili się na starcie z Lechem Poznań. To goście przy Łazienkowskiej mieli inicjatywę. Mało brakowało, a chwilę po rozpoczęciu objęliby prowadzenie, bo Michał Karbownik źle obliczył tor lotu piłki. Na szczęście prawego obrońcy, który chwilę wcześniej dostał żółtą kartkę, a wystąpił w sobotę w obliczu kontuzji i nadmiaru żółtych kartek kolegów. I tak dziesięć minut.

W tym czasie kibice gospodarzy wyrażali swój sprzeciw wobec tego, jak z roku na rok stacza się Legia pod wodzą Mioduskiego. Jeszcze przed spotkaniem fani rozwinęli jego podobiznę na środku trybuny wschodniej, na wprost lóż biznesowych, a po bokach tekst z refrenu piosenki T.Love "Jest super, jest super, więc o co wam chodzi?". W kolejnych minutach kibice z "Żylety" skandowali: "Prawda jest taka - zrobiłeś z nas przeciętniaka", "Hej, co zrobiłeś, w trzy lata wszystko zniszczyłeś", "Pyta ciebie stadion cały - gdzie wyniki, gdzie puchary?", "Hej Mioduski co zrobiłeś? Amatorów zatrudniłeś", "Mioduski, nie znasz się na tym".

Właściciel i prezes Legii, drużyny, która trzeci sezon nie zakwalifikowała się do fazy grupowej europejskich pucharów, a w poprzednim sezonie nie zdobyła mistrzostwa Polski, całego przedstawienia nie widział. Wpadł po dziesiątej minucie. Chwilę wcześniej fani - których wkrótce na "Żylecie" odwiedził pauzujący za kartki Artur Jędrzejczyk - ryknęli, ile sił w płucach, by dopingować zespół. Mogło się to zbiec z golem, ale Jose Kante... Trudno stwierdzić, co chciał zrobić. Nie trafił w piłkę, potknął się, słowem - szansa stracona.

Jednak to był początek okresu, w którym legioniści zaczęli przeważać i swobodniej czuli się na połowie Lecha. Jak zwykle szwankowała ich skuteczność. Jeszcze jedną świetną okazję miał Kante, nawet zwiódł obrońcę i miał przed sobą tylko Mickeya van der Harta, ale nie trafił w bramkę. Z kolei ładny, techniczny strzał zza pola karnego Andre Martinsa Holender obronił. Efektownie w "szesnastkę" wpadł Karbownik, mijając przy tym trzech lechitów, ale nie wyszło mu ostatnie podanie.

W pierwszej połowie Lech odgryzł się raz, ale miał taką okazję, że powinien zdobyć bramkę. Jednak Christian Gytkjaer trafił w dobrze ustawionego Radosława Majeckiego. Co nie udało się w 30. minucie, powiodło w 55. Tyle tylko, że to Darko Jevtić wykorzystał dośrodkowanie z prawego skrzydła. Piłka zanim do niego dotarła, odbiła się jeszcze od lechity i legionisty. Ale tak jak przed przerwą, akcja powstała "z niczego".

To wciąż gospodarze byli stroną przeważającą. Udowodnili to w 64. minucie, gdy wyrównującego gola strzelił Arvydas Novikovas. Choć do siatki powinien trafić wprowadzony chwilę wcześniej Jarosław Niezgoda (zastąpił Luisa Rochę), ale 24-letni zbyt długo zwlekał z kopnięciem. Piłkę wybił mu spod nóg obrońca Lecha, ale tak niefortunnie, że ta trafiła do litewskiego skrzydłowego. Ten tym razem nie zawiódł, co zdarzało mu się wcześniej często, także w tym spotkaniu. Poza zdobytą bramką (drugą w tym sezonie) był niechlujny, a do tego wolny. Krótko przed przerwą, stojąc przed bramką lechitów, popisał się refleksem szachisty. W efekcie rywale z łatwością odebrali mu piłkę.

Po dwóch golach mecz wskoczył na nieco wyższe obroty. Co prawda poziom wciąż pozostawiał wiele do życzenia, ale rywalizacja toczyła się akcja za akcję. Zespoły potrzebowały nowych sił, więc konieczne były zmiany. Jedną z nich, w 74. minucie, trener Legii Aleksandar Vuković zaskoczył. O ile zdjęcie Luquinasa nie dziwiło, o tyle wprowadzenie Macieja Rosołka - tak. Jednak w 76. minucie to 18-letni pomocnik zachował zimną krew w zamieszaniu pod bramką gości i wyprowadził stołeczny klub na prowadzenie w klasyku polskiej ligi.

Gol okazał się zwycięskim. Dzięki temu wicemistrz Polski, który przed 12. kolejką PKO Ekstraklasy był dopiero dziewiąty, zastąpił na piątym miejscu "Kolejorza". Pozycji może jednak nie utrzymać, bo jeszcze cztery spotkania tej serii przed nami. Do lidera, który w tym tygodniu się nie zmieni i jest nie Pogoń Szczecin, traci cztery punkty. W następną niedzielę legioniści przy Łazienkowskiej zagrają z będącą w słabszej formie Wisłą Kraków.

Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 (0:0)
Bramki: Novikovas 64, Rosołek 76 - Jevtić 55

Legia: Majecki - Karbownik, Lewczuk, Wieteska, Rocha (61 Niezgoda) - Wszołek, Antolić, Martins, Luquinhas (74 Rosołek), Novikovas - Kante (80 Gwilia). Trener: Aleksandar Vuković

Lech: van der Hart - Gumny, Satka, Crnomarković, Kostewycz - Jóźwiak (73 Kamiński), Muhar (80 Tomczyk), Moder, Jevtić (74 Amaral), Puchacz - Gytkjaer. Trener: Dariusz Żuraw

Żółte kartki: Karbownik, Rocha - Moder, Muhar.

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)

Legia - Lech w FIFA 20. Jak spisali się wirtualni piłkarze?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 WYNIK, RELACJA, ZDJĘCIA KIBICÓW I Z MECZU - Sportowy24