PRZECZYTAJ:Bydgoszcz trochę lata
- Podczas 486 lotów obsłużono 30 626 pasażerów, co stanowi ponad 30-procentowy wzrost w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym. Kolejny miesiąc zakończony wzrostami. To efekt znakomitego obłożenia rejsów Ryanair (w tym kierunków, które powróciły w tym roku do rozkładu lotów- Duesseldorfu i Glasgow) oraz rosnącego zainteresowania lotami Lufthansy do Frankfurtu - twierdzi Artur Niedźwiecki, specjalista ds. marketingu w PLB.
Czujni bydgoszczanie zauważyli jednak, że wiele samolotów latających nad lotniskiem pasażerów w ogóle nie zabiera, za to uniemożliwia spokojny sen. Zwłaszcza w weekendy.
- Loty treningowe wykorzystujące naszą infrastrukturę odbywają się w terminach oraz godzinach wybranych przez przewoźnika - zarówno w weekendy, jak i w dni powszednie. W ich przypadku spełnione są wszystkie restrykcyjne normy środowiskowe i hałasowe, które wynikają z przepisów - zapewnia Bartłomiej Wójcik, specjalista ds. siatki połączeń w bydgoskim porcie lotniczym.
Dlaczego trenują akurat nad naszymi głowami? Bo lotnisko jest położone blisko Warszawy, gdzie bazuje większość floty. Treningi organizują u nas zarówno linie czarterowe, jak i PLL LOT. Poza tym, rzadko występuje u nas... mgła.
- PLB jako lotnisko użytku publicznego zobligowane jest do zapewnienia możliwości wykorzystania przez linie lotnicze. W przypadku lotów treningowych, pobierane są, rzecz jasna, od przewoźnika opłaty zgodne z cennikiem usług lotniskowych, a także handlowych - tłumaczy Bartłomiej Wójcik. - Piloci wykonujący te loty, posiadają pełne kwalifikacje i uprawnienia. W wielu wypadkach mają one na celu zaznajemienia załóg z lotniskiem, ale też - co jest normalne w przypadku pilotów - wylatanie odpowiedniej liczby godzin w powietrzu. Są one standardem na całym świecie i absolutnie nie stanowią większego zagrożenia niż loty rejsowe.
