https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś upada, żeby zarobić mógł ktoś

Grażyna Ostropolska
Kilkanaście lat temu Władysław Przybysz, właściciel sieci sklepów meblowych Agra, obracał milionami. Dziś żyje bardzo skromnie i ze świadomością, że do końca życia nie uwolni się od komornika. - To dzięki skarbówce i syndykowi - uważa.

Kilkanaście lat temu Władysław Przybysz, właściciel sieci sklepów meblowych Agra, obracał milionami. Dziś żyje bardzo skromnie i ze świadomością, że do końca życia nie uwolni się od komornika. - To dzięki skarbówce i syndykowi - uważa.

<!** Image 2 align=right alt="Image 130171" sub="Budynki w Grudziądzu mają już nowego właściciela. Kupił od Władysława Przybysza (na zdjęciu) udziały upadłej spółki i nieźle sobie radzi. - Sama dzierżawa mogła przynieść zysk, ale syndyk nie zamierzał ratować spółki - twierdzi szef Agry. / Zdjęcia: Grażyna Ostropolska">150 butelek szampana, błysk fleszy, efektowny pokaz sztucznych ogni... Taka oprawa towarzyszyła przed 15 laty otwarciu największego sklepu meblowego w Grudziądzu. W odnowionych starych młynach, na powierzchni kilku tysięcy metrów kwadratowych stanęły polskie produkty eksportowe. Już w dniu otwarcia sprzedano towar za 200 tys. zł. Właściciel sklepu Władysław Przybysz - prezes spółki PU-H Agra był wtedy znanym przedsiębiorcą. Miał sieć handlową - sklepy w Toruniu, Bydgoszczy, Kaliszu, Bytomiu i w ponad 30 wsiach. Jego Agra miała...

zastąpić gminne spółdzielnie

Skończyło się na marzeniach. Przybysz zbankrutował. Dziś jest miejskim urzędnikiem. Rozdziela torunianom zasiłki i sam jest biedny. Lwią część pensji zabiera mu komornik.

<!** reklama>- Na rękę dostaję 1040 zł i tak będzie do końca mojego życia. Długów - a urosły one do półtora miliona złotych - nigdy nie spłacę. To, co zarobię, pójdzie na odsetki, bo te wciąż rosną - mówi zrezygnowany.

Władysław Przybysz czuje się ofiarą polskiego prawa upadłościowego i syndyka Zbigniewa Bartosika. Przeczytał naszą publikację o upadłości Zbigniewa Girgusia, właściciela toruńskiej drukarni (prowadził ją ten sam syndyk), i podjął decyzję: - Zakładam Stowarzyszenie Pokrzywdzonych przez syndyka Zbigniewa Bartosika. Wystąpimy przeciw niemu z pozwem zbiorowym.

Były prezes Agry skończył kurs dla syndyków, a w zakładaniu stowarzyszeń też ma wprawę. Przewodniczył już Stowarzyszeniu Obrony Podatników, dyrektorował Pomorskiemu Zrzeszeniu Drobiarskiemu. Był nawet doradcą Andrzeja Leppera do spraw podatkowych i członkiem Samoobrony. - Zraziłem się do polityków i polityki. Mogli zmienić złe prawo, ale tego nie zrobili - mówi.

On też do siebie ludzi zraził. Urzędników, którzy jego oszczędnościowym planom sprzed paru lat (Przybysz był wtedy dyrektorem Wydziału Gospodarczego Urzędu Miasta Torunia) zawdzięczają najniższe w kraju pensje. W swojej firmie Władysław Przybysz też&

„przejechał się” na oszczędzaniu

Jako jedyny udziałowiec PU-H Agra - spółki z o.o. podjął uchwałę dotyczącą przeznaczenia zysku. Zdecydował, że te pieniądze pójdą na rozwój firmy. Zaksięgował je jako fundusz zapasowy i rezerwowy. Podważyła to kontrola Urzędu Kontroli Skarbowej. Nazwała ten manewr „nieodpłatnym świadczeniem na rzecz spółki”. Uznała, że Przybysz naruszył przepisy, wyliczyła jego firmie domiar podatkowy, zabrała ulgę inwestycyjną. Tak zaczęły się jego kłopoty.

- Czytałem protokół z kontroli i własnym oczom nie wierzyłem - wspomina Władysław Przybysz. - Jak można karać firmę za to, że inwestuje zysk po jego opodatkowaniu? Czegoś takiego nie wymyśliłby Mrożek! A z interpretacji UKS wynikało, że należny udziałowcowi zysk musi trafić do jego kieszeni, a na rozwój firmy powinien zaciągnąć kredyt. Bank otrzymałby prowizję i odsetki, te zwiększyłyby koszty firmy i zmniejszyły jej dochód. To absurd!

Toruński handlowiec nie krył oburzenia. - Państwo bardziej dba o rozwój banków niż o kondycję przedsiębiorstw - głosił publicznie. Szukał pomocy u polityków. Doczekał się nawet interpelacji poselskiej do ministra finansów.

- Dlaczego ustawodawcy zależy na tym, by cały zysk był konsumowany, a nie przeznaczony na inwestycje? - dociekał poseł Bogdan Lewandowski i apelował: - Panie premierze! Wielokrotnie opowiadał się Pan za wprowadzeniem do systemu podatkowego regulacji. Oczekujemy od rządu inicjatywy legislacyjnej wprowadzającej ład, bo praktyki stosowane przez urzędy kontroli skarbowej naruszają prawa podatnika i podważają....

zaufanie obywatela do państwa

- Nie doczekałem się ani zmian w prawie, ani sprawiedliwego wyroku - sumuje te wysiłki Przybysz. Gdy jego skargę miał rozpatrywać NSA, on stracił prawo reprezentacji spółki. Był już w niej syndyk Zbigniew Bartosik, a ten procesem nie był zainteresowany. - Twierdził, że to w upadłości nic nie zmieni. Zabronił mi pokazywać się w firmie. Na skutki jego niegospodarnych działań nie trzeba było długo czekać. Była zima, mrozy, a on wyłączył w budynku ogrzewanie. Pękła instalacja, woda zalała towar.

Korporacja Ubezpieczeniowa „Filar” nie wypłaciła syndykowi odszkodowania. „Zaniedbanie ogrzewania budynku - z wodą w instalacjach wewnętrznych - w okresie mrozów jest rażącym niedbalstwem” - tak wyłuszczono mu powód odmowy wypłaty.

Władysław Przybysz nie ma wątpliwości: - Syndyk działał na szkodę wierzycieli. Przez zaniedbanie swoich obowiązków obniżył wartość majątku spółki - twierdzi. Pokazuje pismo, które wysłał do Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Toruniu. „Zależy mi na wyznaczeniu syndyka lepiej wykonującego swoje obowiązki. Chciałbym również, żeby sąd wyjaśnił, jaki wpływ na spadek wartości budynku miało działanie osób, które dopuściły do jego zalania wodą (...)”. - Nie odpowiedziano na moje skargi, więc dałem sobie spokój z pisaniem.

Jaką wartość miał jego majątek? Nie wiadomo. Przybysz twierdzi, że sam towar w sklepie upadłej spółki był wart 200 tys. zł. - Syndyk sprzedawał go za kilkanaście procent wartości. I to...

z wolnej ręki

Miał na to zgodę sędziego komisarza - Władysław Przybysz pokazuje sądowy dokument: „Sprzedając ruchomości z wolnej reki można dokonać likwidacji rzeczowych składników masy upadłości szybciej, uzyskując wyższą cenę” - tak wyższość sprzedaży z wolnej ręki nad innymi formami sprzedaży tłumaczył sędzia komisarz Mariusz Trela.

Szef Agry ma wątpliwości. - Gdyby doszło do oficjalnej licytacji, syndyk nie sprzedałby za 2 tys. zł mebli z fabryki Klose w Nowem - uważa. - Ich cena katalogowa była 10 razy wyższa. Te meble moja spółka dostała w komis. Syndyk zaryzykował ich sprzedaż i producent mebli wytoczył mu proces. Wygrał, ale to nie naruszyło kieszeni syndyka. Stratę finansową poniosła moja spółka i jej wierzyciele. Kolejną. Bo czymże innym jak nie stratą był demontaż i sprzedaż kotła centralnego ogrzewania? Albo zbycie po cenie złomu towarowej windy? - pyta Przybysz.

Jego zdaniem same budynki należące do upadłej spółki warte były około 2 mln. zł. - Na jednym był zastaw hipoteczny, ale na drugi łatwo można było znaleźć kupców - twierdzi. Ma za złe syndykowi, że ograniczył się do jednego ogłoszenia o sprzedaży i nie skorzystał z usług pośredników nieruchomości. - To, co sprzedał, przejadł i po kilku miesiącach od ogłoszenia upadłości złożył wniosek o umorzenie postępowania.

Władysława Przybysza kłuje w oczy wynagrodzenie syndyka. - Miał dostać 48 tys. zł - przedsiębiorca pokazuje dowód na piśmie. Tym samym, w którym Zbigniew Bartosik przedstawia sędziemu komisarzowi fatalną sytuację upadłej firmy. - Próba sprzedaży nieruchomości z wolnej ręki zakończyła się niepowodzeniem, bo nie wpłynęła żadna oferta. Środki ze sprzedaży ruchomości zostały pochłonięte przez bieżące koszty utrzymania masy - tak uzasadnia prośbę o umorzenie upadłości.

Przybysz protestuje. Sędzia przyklepuje wniosek. - Przeżyłem załamanie nerwowe, bo wszystko, co miałem zwaliło się...

jak klocki domina

Pół roku po grudziądzkiej sypie się toruńska firma Władysława Przybysza. - Informacja o tym, że w Grudziądzu syndyk sprzedaje oddany w komis towar, sieje wśród dostawców popłoch - wspomina szef Agry. - Przyjeżdżają do Torunia, zabierają towar. Jednego dnia 29 zażądało zwrotu. Nagle towar skurczył mi się o 40 proc.

Zablokowane przez „skarbówkę” konta też zrobiły swoje. - Nie miałem gotówki, banki odmawiały mi kredytu. Musiałem zgłosić upadłość - tłumaczy. Na syndyka, który prowadził upadłość toruńskiej firmy, nie narzeka. - Był uczciwy, starał się ze mną współpracować.

Ale Zbigniewowi Bartosikowi nie popuści, założy stowarzyszenie pokrzywdzonych przez tego syndyka, wytoczy mu proces.

- A niech zakłada - tak na tę zapowiedź reaguje Zbigniew Bartosik. - Przyzwyczaiłem się, że upadli, którzy narobili długów, czują się przez syndyka krzywdzeni, a dziennikarze wieszają na mnie psy. Gdy przed laty upadała grudziądzka „Warma”, też było o mnie głośno. I co? Ja nadal pracuję...

<!** Image 3 align=right alt="Image 130171" sub="Po prężnie działającym grudziądzkim sklepie pozostał dziś jedynie szyld ">Opinia

Syndyk nie powinien zbyt szybko działać

Mój sprzeciw budzi fakt, że w postępowaniu upadłościowym nie funkcjonuje zasada odwołania do wyższej instancji, chyba że tak stanowi przepis. To powoduje, że często decyzje sędziego komisarza stają się arbitralne. A przecież nie jest on nieomylny i decyduje o bardzo ważnych dla upadłego i wierzycieli sprawach. Często słyszymy narzekania na przewlekłość postępowania upadłościowego, ale ja jestem przeciwny, by szybkość decydowała o ocenie pracy syndyka. Ta bowiem powoduje, że gubimy coś ważniejszego: ochronę własności. Zauważyli to sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. W orzeczeniu z 14 września 2007 roku podnieśli zarzut niekonstytucyjności nowego prawa upadłościowego. Stwierdzili, że nie może być jednej instancji w postępowaniu upadłościowym. Kolejny krok należy do ustawodawcy. Warto też wiedzieć, że od 1 lipca rozszerzono możliwość wyłączania sędziów, komorników i syndyków z prowadzenia spraw. Muszą być bezstronni i bez skazy. Jak żona Cezara.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Artur N.
Pracowalem w firmie pana Przybysza w Toruniu, byl swietnym szefem i dobrym czlowiekiem.
j
ja
Władysław był bardzo ok. był ludzki czego brakuje niestety obecnym kapitalistom
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski