Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś sugeruje, że mama zmarłego chłopca szkaluje chirurga

Jarosław Jakubowski
Justyna Kłos, mma Gracjanka, przeczytała wczoraj cały dość obszerny mail
Justyna Kłos, mma Gracjanka, przeczytała wczoraj cały dość obszerny mail Dariusz Bloch
Justyna Kłos, matka Gracjanka zmarłego w 2002 roku w trakcie operacji w klinice „Medic”, ujawniła wczoraj w sądzie maila, który dostała.

Kobieta występuje jako oskarżyciel posiłkowy w toczącym się w bydgoskim Sądzie Rejonowym procesie Marka M., chirurga. Oskarżony jest o nieumyślne spowodowanie śmierci trzyletniego Gracjana.
[break]

Wczoraj przed sądem Justyna Kłos oświadczyła, że 15 grudnia 2013 roku otrzymała maila od nadawcy o pseudonimie „tomek li” posługującego się loginem „prawdomówny99”. Przeczytała do protokołu cały dość obszerny mail. My zacytujemy fragmenty. W liście roi się od błędów składniowych i interpunkcyjnych, dlatego podajemy wersję już oczyszczoną.

„Nagranie, które załączam, zdobyłem zupełnie przypadkiem. Wiem, że póki miał je chirurg, nie chciał go ujawniać, żeby Pani nie pogrążać”.
„Chce Pani prawdy - ma Pani do tego święte prawo i tego pani życzę, ale Pani Justyno - uczciwi i przyzwoici ludzie oczekujący prawdy sami też nie kłamią”.
„Ja uczciwie uprzedzam - nagranie trafi do sądu, bo treść informacji o rzekomym pani spotkaniu z chirurgiem nie tylko jest fałszywym zeznaniem - co prawda zaznaczam, że nie jestem prawnikiem, ale szkalowaniem dobrego imienia”.
„Poryczałem się jak bóbr”

W liście jest też dużo o zmarłym tragicznie dziecku. „Życzę zarówno Pani, jak ojcu Gracjanka przede wszystkim ukojenia bólu. A o Gracjanka się nie martwię, myślę, że jest szczęśliwy. Oczywiście, to, co się stało w Medicu to dramat, ale chociaż dziecko przynajmniej przy tym nie cierpiało”.

„Nigdy nie miałem zaszczytu zobaczyć Gracjanka - głęboko wierzę, że tam, gdzie trafił, żyje beztrosko, kontynuuje swoje dzieciństwo i na pewno „z góry” czuwa nad kochającą mamą. Mimo że nikogo z was nie znam, byłem na pogrzebie, szedłem na końcu konduktu. Szczerze? Jak doszedłem do grobu, poryczałem się jak bóbr. W sposób oczywisty rozumiem Pani stratę, ból, dążenie do prawdy - ale co to za dążenie, skoro się samemu kłamie?”.

List kończy się tak: „Jeśli mogę dać Pani radę - Pani czyta akta i zeznania świadków w tych dwóch procesach. Wiele widać. Będę się starał w okolicach Świąt pokłonić się Gracjankowi”...

Do listu nadawca załączył nagranie z 2008 r. pochodzące z gabinetu Marka M. w szpitalu w Nakle. Odwiedziła go wówczas Justyna Kłos. Wczoraj kobieta oświadczyła, że plik MP3 został sfabrykowany, bo zawiera głównie wypowiedzi chirurga oraz jej podziękowanie za rozmowę.

Drugim załącznikiem do tajemniczego maila był artykuł z „Expressu Bydgoskiego” z czerwca 2008 roku. Justyna Kłos relacjonuje w nim spotkanie z Markiem M. „Mówił, że mam przestać drążyć, bo i tak to nic nie da. Że nigdy nie poznam prawdy o przyczynach śmierci” - stwierdziła kobieta.

Wczoraj prokurator Adam Lis zawnioskował o ustalenie, na podstawie numer IP komputera, kto jest autorem listu. - Konieczne jest jego przesłuchanie na okoliczność posiadanej przez niego wiedzy w sprawie - stwierdził oskarżyciel.
Obrona wniosek poparła. - Naszym zdaniem, tego maila mogła wysłać osoba, która chciała naszemu klientowi zaszkodzić. Chcielibyśmy w ten sposób ustalić, że nadawcą maila nie był oskarżony - mówił mec. Michał Bukowiński. Sędzia Jakub Kościerzyński stwierdził, że nad wnioskiem się zastanowi. W pierwszej kolejności chce jednak przeprowadzić konfrontację dwóch biegłych. To opinie medyków są w tej sprawie kluczowe.

Przypomnijmy - we wrześniu 2002 roku w klinice Medic w Fordonie trzyletniego Gracjanka poddano zabiegowi usunięcia stulejki. W trakcie operacji chłopiec nagle przestał oddychać. Reanimacja niestety nie przywróciła funkcji życiowych i Gracjanek zmarł.

Pierwszą oskarżoną była Regina G., anestezjolożka, asystująca przy operacji. Kobietę uniewinniono. Na podstawie opinii biegłych z Akademii Medycznej z Wrocławia zarzut postawiono Markowi M., chirurgowi. Miał on podać dziecku zbyt dużą dawkę środka znieczulającego. Są jeszcze dwie inne opinie - biegłych z Bydgoszczy i Łodzi, które są korzystniejsze dla oskarżonego. W pierwszym procesie Marek M. został skazany na 2 lata w zawieszeniu, ale wyrok uchylono i sprawę wznowiono.
Kolejna rozprawa w lutym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!