Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś chciał zabić przyjaciela Jarosława Ziętary?

Piotr Subik
Piotr Subik
Adrian Wykrota
Czy nieznani jak na razie sprawcy próbowali w nocy z soboty na niedzielę spalić mieszkanie Krzysztofa M. Kaźmierczaka? To człowiek, który od ponad ćwierć wieku próbuje wyjaśnić zagadkę śmierci poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary.

O incydencie, który mógł się zakończyć tragicznie, Krzysztof M. Kaźmierczak poinformował w specjalnym oświadczeniu opublikowanym w internecie.

Według byłego dziennikarza m.in. „Głosu Wielkopolskiego”, pod osłoną nocy ktoś uszkodził drzwi i wlał do mieszkania prawdopodobnie łatwopalną substancję. Na szczęście do pożaru nie doszło.

Kiedy w niedzielę wieczorem Kaźmierczak zorientował się, że była to próba podpalenia, natychmiast e-mailowo poinformował o tym Prokuraturę Krajową, bo to jej wydział zamiejscowy w Krakowie prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Jarosława Ziętary.

Śledczy odpowiedzieli dopiero w poniedziałek – zalecając złożenie zawiadomienia na policji w Poznaniu, gdzie mieszka Krzysztof M. Kaźmierczak. Ten uczynił to tego samego dnia w Komisariacie Policji Stare Miasto. Skutkiem doniesienia były wykonane w poniedziałek wieczorem oględziny kryminalistyczne miejsca zdarzenia.

– Na przestrzeni lat, kiedy zajmuję się sprawą Jarosława Ziętary, wiele razy pojawiały się wobec mnie i innych osób groźby słowne. Ale poważniejsze incydenty były dwa. Jeden w dniu postawienia pierwszych zarzutów w śledztwie – nie ukrywałem radości z tego faktu w mediach i wkrótce odebrałem telefon. W słuchawce usłyszałem: „Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni”. Drugi incydent to właśnie to, co wydarzyło się w weekend. Odbieram to jako próbę zastraszenia mnie, bo gdyby chcieli mnie zabić, to by mnie bez trudu dopadli – mówi „Dziennikowi Polskiemu” Krzysztof M. Kaźmierczak, przedstawiciel Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary.

Zdaniem Kaźmierczaka, termin ataku na jego mieszkanie wybrano nieprzypadkowo - była to 26, rocznica zaginięcia Jarosława Ziętary.

Przypomnijmy. Ziętara zajmował się aferami gospodarczymi jako dziennikarz „Gazety Poznańskiej”. 1 września 1992 r. zaginął bez śladu w drodze do pracy. Ciała wciąż nie znaleziono. Dzięki wznowionej po latach pracy śledczych w ostatnich latach toczy się proces byłego senatora Aleksandra G., oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Jarosława Ziętary, i dwóch ochroniarzy poznańskiej firmy „Elektromis”, oskarżonych o uprowadzenie i pomoc w zabójstwie dziennikarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ktoś chciał zabić przyjaciela Jarosława Ziętary? - Dziennik Polski