Filiżanki, marynarki, para srebrnych bucików, półkę wyżej 12-tomowa „Historia drugiej wojny światowej”. W sklepach bydgoskich fundacji jest wszystko, czego dusza zapragnie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 106741" sub="W sklepie przy Drukarskiej, obok klasyków literatury, czeka na nas, między innymi, sympatyczna, pluszowa panda. Blisko 6 tysiącami rzeczy opiekuje się Róża Suska / Fot. Dariusz Bloch">Mija rok, odkąd ruszył punkt charytatywny Stowarzyszenia Sue Ryder na ulicy Drukarskiej. - Pieniądze przekazujemy dla podopiecznych naszego hospicjum, na sprzęt, na leczenie. A mamy tu naprawdę wszystko - mówi Róża Suska, pracownica stowarzyszenia. Większość powierzchni sklepu zajmują wieszaki z odzieżą: marynarki, bluzki, swetry, kurtki, czapki. Półki stylowych regałów wprost uginają się od rozmaitych bibelotów: świeczników, stroików, kubeczków, filiżanek, obrazków. Większe prace zdobią ściany pomieszczenia. W koszach tulą się do siebie pluszowe zabawki. No i książki. Bibliofile znajdą tu pozycje z każdej dziedziny: od bajek, przez romanse i książki fantasy, po historyczne dzieła, słowniki i klasyki światowej literatury. - Zasada jest prosta: dajesz - pomagasz, kupujesz - pomagasz. Niestety, część klientów myśli, że działamy na zasadzie komisu, że gdy przyniosą do nas rzeczy, jeszcze na tym zarobią. A my przyjmujemy dary charytatywnie - wyjaśnia pracownica.
<!** reklama>Identyczny cel ma sklep z holenderskimi meblami Caritas, który zmienił lokalizację i rozkręca swoją działalność w Fordonie, przy parafii Świętego Mateusza. To niejedyna inicjatywa fundacji. Nie ma chyba bydgoszczanina, który nie znałby pierogarni „Pod Aniołami”. Ta, odkąd tylko otworzyła swoje podwoje, praktycznie nie zamyka drzwi. Czy podobnie będzie z wyjątkowym sklepem meblowym? - Można w nim kupić fotele, krzesła, lampy, stoliki, komody, biurka. Ceny do negocjacji - zachęca ksiądz Wojciech Przybyła, dyrektor bydgoskiego Caritas. - Wszystkie zebrane z pierogarni i sklepu środki przeznaczamy na szeroko pojęte cele statutowe. To, między innymi, pomoc osobom potrzebującym, wyposażenie świetlic dla dzieci, pomoc chorym czy starszym, wsparcie ich w potrzebie fundując posiłki lub kupując lekarstwa - wyjaśnia. Czy zagraniczny trend ma szansę zawitać także do nas? - Bardzo bym chciał, by zrodziło się pragnienie wspierania dobroczynnych dzieł. Sądzę jednak, że jesteśmy jeszcze zbyt niezamożnym społeczeństwem, by się na to zdobyć. U nas to jeszcze nie jest ten moment - mówi ksiądz.
- Jest tu inna mentalność. Gdy przebywałam w miasteczku w Północnej Irlandii, wielkości naszego Fordonu, były tam cztery tego typu sklepy. Jednak tam ludzie przychodzą i kupują rzeczy, nie dlatego, że je potrzebują, a dlatego, by komuś pomóc - dodaje Danuta Jach, wolontariuszka Hospicjum Sue Ryder.
Warto wiedzieć
- Sklep Sue Ryder, ul. Drukarska 6
- Sklep z meblami holenderskimi Caritas przy parafii św. Mateusza w Fordonie, ul. Skarżyńskiego 4.
- Pierogarnia „Pod Aniołami”, róg ul. Pomorskiej i Cieszkowskiego