Potem jednak coś się w tej sprawnie działającej maszynie zaczęło zacinać. Nie trzeba być mędrcem, wystarczy trochę znać życie, by domyślić się, z jakiego powodu zwykle praca kuleje, nie tylko zresztą w Polsce. „Kto smaruje, ten jedzie - no nie?” - śpiewał kiedyś przebrany za warszawskiego taksówkarza Jarema Stępowski.
I rzeczywiście, brak smaru niczym szydło z worka wyszło też na budowie S5. Kulminacją sporów o pieniądze i związane z nimi tempo robót było odejście z placu budowy jednego z odcinków S5 firmy Gotowski - ważnego podwykonawcy.
„Miliard robi wrażenie” - powiedział wiceminister infrastruktury, podsumowując przekazywany wykonawcom kawał grosza. Mam nadzieję, że miliard zrobi też wrażenie na budowlańcach, którzy ostatnio są nadzwyczaj wymagający.
FLESZ: Autostrady, bramki, systemy płatności - jak ominąć korki?