<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >No i wszystko jasne. Wiadomo już, kto wdrapie się na fotel z napisem „grudniowy celebryta” i kogo znajdziemy w świątecznej paczce. A taki celebryta to nie byle kto, bo pracuje na niego cała świąteczna maszyneria promocyjna i armia misiów od PR, chcących nam razem z takim gwiazdorem coś wcisnąć. W końcu święta udało się już rozciągnąć na miesiąc z kawałkiem i wdrukować nam w głowy, że to czas wielkiego kupowania. W rytmie kolęd, oczywiście.
Zwycięzcą tegorocznego rankingu został człowiek niewielki, sympatyczny uczeń z pięćdziesiątką na karku, czyli Mikołajek. Zarówno nowa książka, jak i premiera filmu wykreowały nam chłopaczynę ma komercyjną gwiazdę sezonu. Szczególnie, że dzięki filmowi Mikołajek dostał twarz, choć ja akurat wolałem rysuneczki z wersji książkowej. Ten filmowy jest stanowczo zbyt ugłaskany.
<!** reklama>Mikołajkowi po piętach depcze Szymon Hołownia, delikwent o sympatycznej twarzy ministranta-prymusa. To zresztą ciekawa kariera. Szymon Hołownia, przez lata znany niszowo jako publicysta katolicki, dziś przeżywa celebryckie chwile triumfu w związku z kolejną edycją „Mam talent”. Hołownia jako szołmen sprawdził się nieźle - a wydawało się, że w duecie z Marcinem Prokopem będzie na straconej pozycji. Wyszło zaś na to, że zaczął coraz bardziej skaczącego po bandzie Prokopa przyćmiwać. A jego szczere spojrzenie wielkich oczu wprost w kamerę, przypominające nieco kota ze „Shreka”, to hit programu. Co ciekawe, dzięki nowemu wcieleniu pana Szymona mocno promowana jest jego książka „Monopol na zbawienie”. I jeśli Hołownia założył sobie przy okazji działania misyjne, to udało mu się. Dawno żadna książka o fenomenie wiary nie sprzedawała się tak dobrze. Na pudle staje też Anna Mucha, która po wygraniu „Tańca z gwiazdami” i ostatecznym przyklejeniu Nataszy Urbańskiej nalepki „ta druga”, stała się symbolem sukcesu. W tym tygodniu mowa była o nowej roli w serialu za gwiazdorską stawkę i o ewentualnym zgarnięciu gaży jurorki w „You Can Dance” po pani Pazurowej, co się agentowi Tomkowi uwieść podobno nie dała.
Przed podium też tłok. Strongman Mariusz Pudzianowski, który najpierw stał się idolem polskich osiłków, potem błysnął w „Tańcu z gwiazdami”, teraz postanowił zostać wojownikiem MMA, czyli miksu sztuk walki. Za parę dni zmierzy się z niejakim Najmanem, bokserem, którego jedną walkę nawet oglądałem. I płakałem szczerze, bo tego Najmana obijali potwornie. Tyle że choć reklamówki z Pudzianem nie schodzą z wizji w jednej telewizji, to nie wiem, czy wybrał sobie odpowiednią dróżkę kariery. Bo za parę dni, po walce, możemy mieć „wtopę grudnia”. A jak na razie w moim prywatnym rankingu „wtop” prowadzi Iwona Pavlović za udział w knocie reklamowym o warzywach. A wydawałoby się, że nasi celebryci wiedzą już jedno - że pewne rzeczy mogą ich ośmieszyć na wieki.
.