https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto się boi jasnowidza z Człuchowa?

Grażyna Ostropolska
Szykuje się niebywały proces. Znany jasnowidz z Człuchowa oskarża Komendę Główną Policji o przestępstwo. - Będę się domagał odszkodowania - zapowiada Krzysztof Jackowski.

Szykuje się niebywały proces. Znany jasnowidz z Człuchowa oskarża Komendę Główną Policji o przestępstwo. - Będę się domagał odszkodowania - zapowiada Krzysztof Jackowski.

<!** Image 2 align=right alt="Image 22678" >- Chyba że publicznie mnie przeproszą i zweryfikują swój kłamliwy dokument - dodaje jasnowidz.

Jackowskiego oburzył policyjny raport „Zaginieni - informacje od jasnowidzów”. Przygotowało go 6 lat temu Biuro Koordynacji Służby Kryminalnej KGP. Cel: wypracowanie zasad współpracy policjantów z osobami o paranormalnych zdolnościach. Wynik: korzystanie z takiej pomocy nie ma najmniejszego sensu. Dowód: w 432 na 440 badanych przypadków wskazane przez jasnowidzów miejsca ukrycia zwłok okazały się błędne. Dokument oparto podobno na analizie teczek poszukiwań osób zaginionych w latach 1994 - 99. Ściągnięto je z komisariatów całej Polski.

Numer 1 na świecie

- To kłamliwy raport! - twierdzi Jackowski. - KGP dopuściła się przestępstwa w stosunku do mojej osoby, stwierdzając, że jasnowidze nie mają efektów. Oszkalowano mnie. Udowodnię to.

Kiedy publikowano kontrowersyjne dane, Jackowski miał na koncie około 300 odnalezionych zwłok. - Dzisiaj mam udokumentowanych ponad 600 kryminalnych spraw, w których sprawdziły się moje wizje - pokazuje gromadzone dokumenty. Zajmują cały pokój w jego domu. Potwierdzenia i podziękowania z komisariatów całej Polski, sygnowane podpisami ich komendantów. Publikacje prasowe, których bohaterowie dowodzą niezwykłej skuteczności człuchowskiego jasnowidza. Kasety filmowe z zakończonych sukcesem wizji, nakręcone przez telewizyjne ekipy z Polski i Japonii. To właśnie Japończycy, poddając Jackowskiego eksperymentom, uznali, że Polak nie ma sobie równych na świecie. - Odbyło się 7 pojedynków - wspomina. - W każdym z nich uczestniczyło 2 jasnowidzów o międzynarodowej sławie. Amerykanie, Rosjanie, Niemcy...

Tylko wizje Jackowskiego okazały się w 100 proc. trafione. Dowód? Na piśmie i w postaci kaset. Eksperyment relacjonowała japońska telewizja. Byli przy tym obecni policyjni eksperci.

Siedzimy w pokoju Jackowskiego i oglądamy zarejestrowany na kasetach eksperyment.

Sprawa pierwsza. Jasnowidz dostaje zdjęcie: 4-osobowa rodzina, ojciec, matka, dwoje małych dzieci. Ma ustalić, co się z nimi stało. Siedzi w hotelowym pokoju, do którego przywieziono go prosto z tokijskiego lotniska. Wpatruje się w fotografię. Ma wizję. Pierwszy obraz: - Mężczyzna zrzuca kapelusz i ubranie, przebiera się w odzież. Nie swoją. - Wkłada ubrania tych, których zabił - mówi jasnowidz. Jego słowa rejestrują kamery. - Widzę krew, dużo krwi... - przekazuje kolejną wizję. Pojawiają się szczegóły. Ojciec, ugodzony nożem, spada ze schodów. Potem ginie chłopczyk ze zdjęcia. Mężczyzna go dusi, idzie na piętro niewielkiego domku. Do przerażonej matki i córki. Nie daje im szans.

Japończycy chcą, żeby Jackowski wskazał miejsce zbrodni. - Droga, park, a tu dom... - Jackowski rysuje mapkę. Biorą go do samochodu. Prowadzi ich przez Tokio do miejsca zbrodni. - Stajemy! - mówi. - To gdzieś tutaj. Siada na ławce i znów widzi mordercę, który nadchodzi od strony parku. Wchodzi do pobliskiego domu...

Policja potwierdza wiarygodność wizji . Tak przebiegało morderstwo, które wcześniej odkryła. Ma kapelusz sprawcy i jego zakrwawione ubranie. Ściany domu też są pomazane krwią. - Morderca nie był psychopatą - wyjaśnia Jackowski - tylko go udawał. Motywem zbrodni, który chciał ukryć, była rodzinna wendetta.

Umarło tylko ciało?

Japończycy podnoszą poprzeczkę. Teraz jasnowidz z Polski ma znaleźć osobę, która zaginęła przed pięciu laty, 21-letnią July. Dostaje jej zdjęcie. Widzi ciemnowłosą dziewczynę w opuszczonym domku. To tam wciągnął ją morderca. Tnie ciało ofiary na kawałki, wrzuca do rzeki. Jackowski wskazuje to miejsce. Ekipy płetwonurków przeczesują dno. Ani śladu zwłok. Wprowadzają pompy, wysysają muł z dna rzeki. Z rury wypada but ofiary i skrawek jej ubrania. Matka July nie ma wątpliwości. To rzeczy jej córki.

Jackowski był w Japonii trzykrotnie. Jeden z udanych eksperymentów przeprowadził mając wizję w Człuchowie. - To bez znaczenia - dowodzi. - Wizję można mieć w dowolnym miejscu świata.

Czym jest jego umiejętność? - Wysłuchiwaniem tych, których ciał już nie ma, ale oni nadal są energią, jestestwem - próbuje tłumaczyć dar jasnego widzenia zdarzeń. Takich, które dla innych zawsze będą tajemnicą lub czymś nienormalnym, skoro nie mogą ich ogarnąć rozumem. Jackowski za swój życiowy cel obrał udowodnienie tego zjawiska. - Gdyby nie ten kłamliwy policyjny raport - przekonuje - dawno miałbym to za sobą. Nie musiałbym tracić czasu na udowadnianie czegoś, co jest faktem.

Prawda z podziemia

Komenda Główna Policji może mieć dylemat. Raport, sugerując niewiarygodność jasnowidzów, miał zniechęcić policjantów do korzystania z ich pomocy. Tymczasem... - Policjanci, z którymi od lat współpracuję - mówi Jackowski - też byli raportem oburzeni. - Oni mają swój rozum i oceniają mnie po efektach. Teraz, z obawy o gniew „wierchuszki”, korzystają z moich wizji mniej jawnie, ale jeszcze częściej. Parę razy w tygodniu policja prosi mnie o pomoc. - Powiem więcej - oni mi często za tę pomoc płacą. Niewiele, ale widać to się im opłaca. Kiedy wskazuję im miejsce ukrycia zwłok lub mordercę, mniej pieniędzy wydają na poszukiwania.

Od momentu opublikowania raportu Jackowski zaczął zbierać „potwierdzenia” skutecznych wizji na piśmie. Ze stosu dokumentów z pieczęciami i podpisami komendantów wyławiamy kilka: „Określone przez pana miejsce ukrycia zwłok potwierdziło się. 28 marca 2005 r. w rzece odnaleziono zwłoki zaginionej Danieli S.” - pisze zastępca komendanta KPP w Turku.

„Pańskie wskazanie okazało się trafione. Przekazał pan mapkę z zaznaczeniem stawu, gdzie należy szukać ciał dwóch chłopców” - potwierdza komendant miejski z Zabrza. Z KWP w Radomiu pochodzi kolejny list: „Chcę panu serdecznie podziękować za dokładne wskazanie miejsca (ulicy i budynku) ukrywania się groźnego przestępcy. Liczę na dalszą współpracę”.

Polanica, Wrocław, Nowy Sącz, Karlino. W tych miastach policja nie boi się przyznawać do owocnej współpracy z Jackowskim. - Za to Komenda Główna przekonuje, że zjawisko jasnowidzenia nie istnieje - oburza się Jackowski. Szczególnie na byłych rzeczników: Pawła Biedziaka i Alicję Hytrek. Tuż po opublikowaniu raportu rzecznik KGP, Biedziak, mówił dziennikarzom: - Nie spotkałem rodziny, która by wprost potwierdzała trafność wskazań jasnowidza. Rozumiem fascynację mediów Jackowskim, ale w raporcie nie rozdzielamy wyników między panów X czy Y. Analizowaliśmy wszystkie przypadki.

<!** Image 3 align=left alt="Image 22679" >- Pan Biedziak w swoim życiu niewiele spraw wyjaśniał - ripostuje Jackowski - a dla mnie jest kłamcą. Jeżeli te słowa go obrażają, powinien mnie podać do sądu. Mógłbym sądzić, że szkaluje mnie nieświadomie, gdyby nie to, że wręczyłem mu książkę dokumentującą moje sukcesy, przyznał, że zna moje dokonania i jest pod wrażeniem tego, co robię. Miesiąc później ukazał się ów raport i mówił już co innego.

Jackowskiego zeźliła też postawa A. Hytrek. Konfrontowała go z rzeczniczką E. Drzyzga z TVN w „Rozmowach w toku”. - Pani Hytrek stwierdziła, że nie będzie czytać policyjnej dokumentacji moich dokonań, bo dla niej jest to niewiarygodne - wspomina. - Podważyła dokumenty wystawiane przez szefów komisariatów w całej Polsce.

Nie tylko policja okazuje dwulicowość w postrzeganiu jasnowidzów. - Podobnie zachowuje się państwo - uważa Jackowski. - Oficjalnie jasnowidzenia nie uznaje, ale podatki za „usługi paranormalne” ściąga. Pod takim hasłem zarejestrowano w Człuchowie działalność gospodarczą Jackowskiego. - Płącę podatki od czegoś, co oficjalnie nie istnieje - mówi jasnowidz. - 600 udokumentowanych wizji, które mam na koncie, nikt nie podważy. Choć nie twierdzę, że jestem nieomylny. Na szczęście trafionych wizji mam znacznie więcej niż tych błędnych.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Ateista
Jeżeli jasnowidz może wskazać gdzie znajduje się ciało osoby już nieżywej dowodzi, że informacje o ludziach zmarłych są w jakiś sposób zarejestrowane. On ma jakieś zdolności odtworzenia tych informacji. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że kiedyś będzie można je wykorzystać odtwarzając tych ludzi. To ma ogromne znaczenie światopoglądowe. Ludzie wierząc, że kiedyś wrócą do życia przestaną bać się śmierci , stając się bardziej wolni. Dotąd tylko religie głoszą zmartwychwstanie i dlatego istnieją. Teraz gdy mamy dowody zachowania informacji o życiu każdego człowieka istnieje prawdopodobieństwo przywrócenia ludzi zmarłych do życia przez poznanie odpowiednich praw przyrody. Daje to ludziom niewierzącym taki sam komfort psychiczny jak każda z religii ludziom wierzącym że nie umierają całkowicie i mogą "być odtworzeni przez wykorzystanie odpowiednich praw przyrody w przyszłości.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski