Związki zawodowe: lekarzy oraz pielęgniarek i położnych krytykują zmiany w służbie zdrowia.
- Zaczynamy zbierać podpisy pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą. Na wniosku jest tylko jedno pytanie: „Czy jesteś za likwidacją publicznych jednostek ochrony zdrowia?” - zapowiada Halina Peplińska, przewodnicząca regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Związki medyczne zwrócą się do prezydenta RP z prośbą o zawetowanie tej ustawy. Tak naprawdę jest to likwidacja i sprzedaż publicznych jednostek. Będzie tak jak z reformą stomatologii: kto ma pieniądze ten się leczy, a kto ich nie ma, leczyć się nie może.
<!** reklama>Członkowie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, uważają, że prywatyzacja winna odbywać się w inny sposób.
- Trzeba stworzyć zasady konkurencji między świadczeniodawcami. Należy zbilansować środki, czyli albo zwiększyć nakłady na służbę zdrowia, albo ustalić koszyk świadczeń gwarantowanych - wylicza dr Dariusz Ratajczak, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL. - Poza tym, pacjent powinien dopłacać do świadczeń albo „z ręki”, albo z ubezpieczenia.
OZZL podkreśla, że podczas pierwszych prywatyzacji wydzielano pakiety akcji dla pracowników. Obecnie się o takiej możliwości nie mówi. Związek nie przewiduje przeprowadzenia ogólnopolskich akcji protestacyjnych. Jednak gdyby ustawa weszła w życie, to po przekształceniu szpitali w spółki, zgodnie z Kodeksem pracy, przez 7 dni związkowcy mogą nie przyjmować nowych warunków.
- To będzie każdego indywidualna decyzja, ale może okazać się, że spółki nie będą miały pracowników - wyjaśnia Dariusz Ratajczak. - W zaproponowanym systemie trzeba się liczyć ze zwolnieniami oraz z tym, że szpitale będą ograniczać wydatki na płace.