**<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zielinski_tomasz.jpg" >Czeka nas kolejna „wojna o krzyż”. Okazuje się, że mało mamy w mieście problemów natury gospodarczej i społecznej - nic nie podgrzeje atmosfery tak jak wojenka ideologiczna. Do wyborów samorządowych został rok, do sejmowych - dwa lata, czas więc podpalić ogień pod politycznym kotłem.
Z projektem umieszczenia krzyża w bydgoskim herbie - konkretnie opatrzenia nim środkowej wieży na herbowym murze - wystąpił Stefan Pastuszewski. Radny Rady Miasta, indagowany przez „Express”, przyznał, że „z tematem” gotów był przed rokiem. Dlaczego więc pomysł ujrzał światło dzienne dopiero teraz? - Ponieważ - mówi pan Stefan - poseł Bartosz Kownacki, prawdziwy inicjator wprowadzenia zmian, wyraził gotowość zbierania podpisów pod stosownym projektem dopiero teraz. Ciekawe?<!** reklama>
Przyznam się bez bicia - wierzę w intencje radnego, kiedy mówi, że chciał tylko rozpocząć debatę publiczną. Wierzę, w kontekście chęci rozpoczęcia jej rok temu. Wierzę, bo zakochani w swoim mieście, a do tych Stefan Pastuszewski zalicza się bez wątpienia, mają prawo do rozpoczynania debat publicznych na każdy temat.
Nie mam jednak złudzeń co do ludzi próbujących na rok przed wyborami podzielić mieszkańców sprawą mało istotną. Uprawianie marketingu politycznego metodą wojenki religijnej obróci się przeciw jej inicjatorowi szybciej, niż myśli. Herb ważny jest dla tych, co nie muszą martwić się o jutro. Takich w Bydgoszczy ubywa.