31 sierpnia w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych "Solidarność" zorganizowała w Gdańsku swoje uroczystości. Na Placu Solidarności, tuż obok Pomnika Poległych Stoczniowców obecni byli m.in. prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Politycy złożyli kwiaty pod historyczną Bramą Stoczni Gdańskiej. Z oddalonego o kilkadziesiąt metrów budynku Europejskiego Centrum Solidarności kilkuosobowa grupa osób zaczęła skandować przez megafon hasło "Konstytucja". Z kolei zebrani pod Bramą Stoczni Gdańskiej związkowcy krzyczeli w odpowiedzi "Solidarność".
Członkowie grupy, w skład którzy wchodzą m.in ludzie z Komitetu Obrony Demokracji i Obywateli RP, tłumaczą, że miał to być obywatelski protest: - Domagaliśmy się od prezydenta przestrzegania prawa i poszanowania konstytucji.
Uczestnicy sierpniowego protestu są teraz wzywani na przesłuchania. Policjanci sprawdzają, czy manifestujący w ECS nie zakłócili zgromadzenia na Placu Solidarności w Gdańsku. Może to zostać potraktowane jako wykroczenie, a winni mogą zostać ukarani grzywną.
- Odmawiamy wyjaśnień, czeka nas pewnie wyrok nakazowy i kara grzywny np. w wysokości 500 złotych. Od takiego wyroku na pewno się odwołamy i sprawa wejdzie wówczas na wokandę - mówi Onetowi Sława Rafalak, członkini KOD i Obywateli RP, mieszkanka Gdańska, jedna z osób, która uczestniczyła w sierpniowym proteście.
Członkowie manifestacja nie czują, że zrobili coś, za co powinni zostać ukarani. Przypominają, że miejscem ich protestu był ogólnodostępny balkon ESC, i że skandowali hasło "Konstytucja", które trudno uznać za obraźliwe.
Źródło: Onet