W środę odbyło się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Rozmowy dotyczyły sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i stanowiły część konsultacji prowadzonych przez Polskę z państwami członkowskimi i instytucjami UE w kontekście zagrożenia hybrydowego ze strony Białorusi.
- Z oddali wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej mogą wyglądać jak kryzys migracyjny, ale to jest kryzys polityczny wywołany w celu destabilizacji sytuacji w UE – tłumaczył Morawiecki.
Podkreślił, że od wielu tygodni do Mińska przybywają ludzie ściągi specjalnie przez Łukaszenkę. - To z czym mamy tutaj do czynienia, to przejaw terroryzmu państwowego. To też cicha zemsta Łukaszenki, za to że wspieraliśmy demokratyczne wybory na Białorusi – ciągnął.
Szef polskiego rządu przekazał, że cieszy się, że w tym przypadku, w porównaniu do poprzedniego kryzysu migracyjnego, Unia Europejska mówi jednym głosem. Dodał, ze tak samo NATO mówi jednym głosem. – To jest bardzo ważne – wyjaśnił.
- Granica miedzy Polską a Białorusią jest granicą między państwem zasad, a państwem bezprawia, które używa ludzi jak ludzkich tarcz – mówił Morawiecki.
Poinformował także, że rozmowa z Charlesem Michelem dotyczyła wypracowania wspólnej odpowiedzi Unii Europejskiej na działania Białorusi. - Musimy rozmawiać o skutecznej blokadzie lotów ze Wschodu na Zachód, a także rozpocząć akcję w stolicach krajów europejskich. Nie ulega wątpliwości, że to Łukaszenka jest odpowiedzialny za ten kryzys. My dziś musimy zwiększyć presję poprzez mechanizm sankcji – podkreślił.
Musimy wspólnie wypracować odpowiednie rozwiązania po to, żeby Polska, UE były nadal bezpieczne. Chcemy współpracować z Rosją, Białorusią, ale nie z pistoletem przyłożonym do głowy - dodał premier.
Charles Michel: Należy działać stanowczo, z jednością
Na początku swojego wystąpienia Charles Michel złożył wszystkim Polakom życzenia ze względu na jutrzejsze Święto Niepodległości.
- Ja również byłem wstrząśnięty obrazami, które do nas docierały. Widać na nich cynizm reżimu, który wysyła dzieci i całe rodziny do strasznych rzeczy. Cała Rada Europejska wyraźnie potępiła takie działania, a także zobowiązała Komisję Europejską do powodowania wszelkich możliwych środków, które dawałyby nam możliwość działania na miarę wyzwań, które przed nami stoją- powiedział Michel.
Szef rady Europejskiej zaznaczył, że działania Białorusi „to atak hybrydowy, brutalny i niegodny”. - Należy działać stanowczo, z jednością – mówił.
- To jest bardzo poważna sytuacja, dlatego trzeba działać szybko. Już w najbliższych dniach rozważymy, działania, które będą miały realny wpływ na Białoruś - stwierdził.
Podkreślił, że "będzie dyskusja o budowie na granicach infrastruktury, która lepiej chroniłaby UE, oraz o możliwościach jej finansowania". - Dotyczy to, przede wszystkim, państw pierwszej linii - dodał Michel.
Zaognienie sytuacji na granicy
Według informacji polskich władz, służb, białoruskich niezależnych dziennikarzy oraz filmów zamieszczanych przez nie w mediach społecznościowych od poniedziałkowego poranka duża grupa migrantów gromadziła się na granicy Białorusi z Polską.
Podejmowali oni siłowe próby przekroczenia granicy, przecinano płot. MON poinformowało tego, że służbom MSWiA i żołnierzom udało się zatrzymać pierwszą masową próbę sforsowania granicy. Migranci rozbili obóz w rejonie Kuźnicy.
- U polskich granic jest około 3-4 tys. osób, które są w bezpośredniej bliskości granicy, a na terenie całej Białorusi około kilkanaście tysięcy ludzi jest gotowych przekroczyć polską granicę - mówił po spotkaniu u prezydenta rzecznik rządu Piotr Müller. - Nasze służby informują, że na Białorusi nadal organizowane są transporty z krajów arabskich i ci ludzie będą próbowali przekroczyć granicę - dodawał.
Polskiej granicy broni obecnie kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy: Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Policji. Rząd mówi, że to najtrudniejsza sytuacja, z jaką mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej od początku kryzysu.
Stan wyjątkowy
Od kilku tygodni zwiększa się liczba nielegalnych uchodźców – głównie z Afganistanu, Iraku czy Syrii – którzy chcą przekroczyć granicę Białorusi z państwami Unii Europejskiej: Litwą, Łotwą oraz Polską.
Od 2 września na terenie przygranicznego pasa w województwach podlaskim i lubelskim obowiązuje stan wyjątkowy, który obejmuje 183 miejscowości. Został on wprowadzony na 30 dni, a później jednorazowo przedłużony na kolejne 60. Oznacza to, że zakończy się w grudniu.
Rząd, uzasadniając wprowadzenie stanu wyjątkowego, argumentował, że reżim Alaksandra Łukaszenki wykorzystuje imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afganistanu w celach politycznych. Władze Białorusi mają przerzucać migrantów na granice Polski, Litwy oraz Łotwy, by wywrzeć presję na Unii Europejskiej i wymusić zniesienie sankcji nałożonych na Białoruś po sfałszowanych wyborach prezydenckich z sierpnia 2020 roku i brutalnym tłumieniu protestów.
