Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawe sceny rodzinne. Oskarżony o zabicie brata nie przyznaje się do winy

Jarosław Jakubowski
Oskarżony Marcin Sz., skuty na rękach i nogach kajdankami, został doprowadzony do sądu przez dwoje policjantów. Czekały na niego matka i siostra
Oskarżony Marcin Sz., skuty na rękach i nogach kajdankami, został doprowadzony do sądu przez dwoje policjantów. Czekały na niego matka i siostra Tomasz Czachorowski
Przed bydgoskim Sądem Okręgowym ruszył wczoraj proces 29-letniego Marcina Sz. z Paterka, oskarżonego o zabójstwo brata Leszka.

Krótko ostrzyżony blondyn z wyraźnymi bliznami na głowie był bliski płaczu, kiedy na sądowym korytarzu spotkał się z siostrą, która występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Oboje spojrzeli na siebie w milczeniu. Kobieta weszła za oskarżonym do sali rozpraw. Towarzyszył jej mężczyzna mówiący po niemiecku. W trakcie rozprawy kobieta tłumaczyła mu jej przebieg.
[break]

Kobiety w czerni i łzach

Na rozprawie pojawiła się też matka oskarżonego. Obie panie ubrane były na czarno. Obie też nie mogły powstrzymać łez.

Prokurator odczytał akt oskarżenia. Do zbrodni miało dojść w nocy z 5 na 6 marca 2014 roku w Paterku, w domu, w którym mieszkał oskarżony z rodziną, między innymi z bratem Leszkiem i matką. Według oskarżenia, kilka minut po północy Marcin Sz. zadał bratu cios nożem w okolicę obojczyka, co doprowadziło do śmierci mężczyzny w wyniku wykrwawienia. Rana miała długość około 8 centymetrów. Ostrze uszkodziło tętnicę podobojczykową.

- Nie przyznaję się do winy - odparł oskarżony na pytanie sądu. Następnie opowiedział, co feralnej nocy zaszło między nim a bratem.
- Zaczęło się od imprezy. Dzień przed spożywaliśmy alkohol i brat wszczął jakąś kłótnię, nie wiem z kim dokładnie, z mamą, ze mną. Około godziny 22 byłem w sklepie po alkohol. Wypiłem kilka piwa i poszedłem spać do swojego pokoju. Łącznie mogłem wypić sześć piw. Kiedy poszedłem spać, obudził mnie brat i powiedział, że mam się z nim napić. Wyprosiłem go z pokoju, zamknąłem drzwi od środka i położyłem się do łóżka. Po chwili znowu zaczął się dobijać. Kiedy otworzyłem drzwi, stał w przedpokoju i wymachiwał nożem. To był nóż kuchenny ze złamanym czubkiem, ostrze miało około 15 cm długości. Dostałem cios w czoło. Chwyciłem go za rękę i z całej siły odepchnąłem. Brat znalazł się w kuchni. Znowu chciał się na mnie zamachnąć, więc wyrwałem mu nóż i go odrzuciłem. Wtedy brat osunął się na podłogę. Zobaczyłem dużą plamę krwi, bo wbił sobie nóż w momencie, kiedy go pchnąłem - zeznał wczoraj Marcin Sz.

Napastnik wymyślony na obronę

Mężczyzna próbował zadzwonić po pomoc, ale - jak stwierdził - w panice nie był w stanie uruchomić telefonu komórkowego. Zaalarmowani jego krzykiem domownicy wezwali ciotkę Marcina Sz., która jest pielęgniarką. Kobieta próbowała reanimować Leszka Sz. Jego brat trzymał go w tym czasie za głowę. Niestety, ranny mężczyzna zmarł.

Co innego mówił Marcin Sz. krótko po zatrzymaniu. Wtedy zeznał, że to jakiś nieznany, zakapturzony napastnik wpadł do domu, zranił go w czoło, zabił brata, po czym wybiegł przez drzwi wejściowe.
- Nie podtrzymuję tego. Wymyśliłem to jako linię obrony - stwierdził wczoraj oskarżony.

Z zeznań Marcina Sz. wynika, że to Leszek był stroną bardziej agresywną. W przeszłości miał zranić brata nożem i sztabką do ostrzenia noży („pamiątką” po tym są blizny na głowie), miał też postrzelić go z wiatrówki - w dłoń i rykoszetem w oko. Jak twierdzi oskarżony, obaj mieli do czynienia z narkotykami, Marcin Sz. przyznał, że wąchał klej i palił marihuanę.

Mężczyźnie grozi nawet dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!