Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótki film o złej starości

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Miłośnicy mądrego kina pewnie nigdy nie zapomną najbardziej wyrazistej opowieści w „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego - „Krótkiego filmu o zabijaniu”. Jego bohater, młodzian z prowincji, przyjeżdża do Warszawy i tam dusi taksówkarza linką żeglarską.

<!** Image 2 align=none alt="Image 216751" sub="Taksówkarz - wiele nie zarobisz, za to możesz zarobić w głowę [Fot. Dariusz Bloch]">

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Miłośnicy mądrego kina pewnie nigdy nie zapomną najbardziej wyrazistej opowieści w „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego - „Krótkiego filmu o zabijaniu”. Jego bohater, młodzian z prowincji, przyjeżdża do Warszawy i tam dusi taksówkarza linką żeglarską. Akcja „Krótkiego filmu...” toczy się w 1987 r. Taka zbrodnia już wtedy wydawała się absurdalna.

Zawód taksówkarza zdążył stracić niemal cały urok, jaki sobie wypracował w czasach głębokiej komuny - gdy sam fakt posiadania dużego samochodu stanowił emblemat przynależności do finansowej elity. Dlatego Kieślowski i współscenarzysta, mecenas Krzysztof Piesiewicz, pokazali uduszenie taksówkarza jako przykład zbrodni bezsensownej. Pamiętam też początek lat 90., gdy jako młody dziennikarz pisałem reportaż o mordzie na taksówkarzu pod Janowcem Wielkopolskim. W wiosce, z której pochodził złoczyńca, nikt, łącznie z najbliższą rodziną, nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć jego zachowania.<!** reklama>

Przez następne dwadzieścia lat jeśli dochodziły wieści o agresji wymierzonej w taksówkarza, to najczęściej jej sprawcami byli pijani awanturnicy, którzy nie chcieli zapłacić za kurs. Zawód taksówkarza stracił bowiem na prestiżu tak bardzo, że dziś kojarzy się głównie z ludźmi, którzy wożąc ludzi za głodowe stawki, usiłują przeczekać kryzys na rynku pracy lub dorobić do marnej renty czy emerytury. Dlatego jak nie z tego świata wydała mi się wiadomość sprzed kilku dni o tym, że czwórka młodych ludzi wsiadła do taksówki na ul. Świętej Trójcy i kazała się zawieźć do lasu przy Pijarów. Tam „klienci’ napadli kierowcę i chcąc wycisnąć większy łup, zaczęli go bić i kopać. Kto wie, jak zakończyłaby się ta okrutna egzekucja okupu, gdyby na horyzoncie nie pojawił się rowerzysta...

Napastników udało się wyłapać w komplecie. Dwóch z nich miało po 16 lat, jeden 17, najstarszy - 20. Taksówkarz liczył lat 71. Był więc pewnie starszy od dziadków swych oprawców. Powie ktoś: przy obecnej demoralizacji ta historia nie jest czymś wyjątkowym, ludzie giną dla kilku złotych. Racja. Dlaczego jednak ludzie po siedemdziesiątce decydują się na niebezpieczne kursy taksówką po mieście, w dodatku jeżdżąc jako samotne wilki, poza strukturami korporacji taksówkarskich? Nikt mi nie powie, że w tym wieku prowadzi się taksówkę z nudów - tak jak chyba nikt w tym wieku nie chciałby być policjantem, strażakiem czy nauczycielem. 71-latka za kierownicą taksówki dziś posadzić mogą jedynie kłopoty finansowe. Czy jest na nie lekarstwo?

W ubiegły poniedziałek bydgoska posłanka SLD Anna Bańkowska zorganizowała konferencję prasową, na której przedstawiała bardziej humanitarne warianty tak zwanej odwróconej hipoteki. Warto o tym rozwiązaniu poważnie myśleć, bo w Polsce wielu starszych ludzi tkwi w ekonomicznym błędnym kole. Mają spore i położone w atrakcyjnych miejscach mieszkania, ale przymierają głodem. Gdyby z kolei mieszkania sprzedali, to mieliby co jeść, lecz nie mieliby dachu nad głową. Odwrócona hipoteka, czyli sprzedaż mieszkania w zamian za dożywotnią rentę, wypłacaną przez jego nabywcę, byłaby zatem najlepszym rozwiązaniem. Byłaby, gdyby rzeczywiście dawała gwarancję dożywotniego bezpieczeństwa. SLD, zdaniem Anny Bańkowskiej, ma pomysł na taką umowę. W proponowanym wariancie nabywca mieszkania stawałby się jego właścicielem nie z chwilą zawarcia umowy, lecz dopiero po śmierci dotychczasowego właściciela. A gdyby śmierć nastąpiła szybko, spadkobiercy staruszka mogliby dziedziczyć tę część wartości mieszkania, której nie pochłonęła renta. Tak, rzeczywiście propozycja SLD zdaje się dobrze zabezpieczać interesy staruszków z mieszkaniem.

Obawiam się tylko, czy zdołałaby skusić wielu inwestorów z rynku nieruchomości. Pomijam niewiadomą w postaci daty śmierci osoby, której wypłacamy rentę w zamian za mieszkanie. Rzadko pewnie dochodziłoby do sytuacji, w której staruszek tak uparcie trzyma się gorszego ze światów, że inkasuje rentę łącznie wyższą niż warte są jego cztery ściany. Bardziej zniechęcająca dla inwestora wydaje mi się perspektywa sądowych korowodów ze spadkobiercami, walczącymi jak lwy o jak najwyższą spłatę ich udziałów w mieszkaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!