Krótka kołdra biednych ludzi

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Można uwierzyć w to, że w centrum wojewódzkiego miasta stoi dwieście dużych pustych mieszkań? I że są to mieszkania komunalne? Trudno to sobie wyobrazić. Jednak to już nie jest problem wiary, ale zrozumienia mechanizmu, który do takiego stanu doprowadził.

Na razie wiemy tylko tyle, że te mieszkania są czymś w rodzaju zabezpieczenia finansowego dla namiastek remontów przeprowadzanych przez Administrację Domów Miejskich. Po prostu: brakuje pieniędzy, no to ciach, mieszkanie pod młotek. Jedno zniknie, ale drugie będzie jak spod igły. Jest bieda, to i takie rozwiązanie jest częściowo do przyjęcia. Ale to, czego nie robi się w hotelach na Kapuściskach, do przyjęcia raczej nie jest. Zasiedlić mieszkań miasto nie zasiedli, bo ma być remont. A kiedy będzie ten remont - nie wiadomo.

Człowiek tymczasem - zwłaszcza ten, któremu miasto musi znaleźć dach nad głową - wegetuje. Błąka się po różnych norach, pleśnieje w zagrożonych zawaleniem komunalnych lepiankach, oddycha zgnilizną starych, zapyziałych hoteli robotniczych.

<!** reklama>I tak się to nasze budownictwo komunalne kula.

Nie mam specjalnych pomysłów na wyjaśnienie tych wszystkich przypadków. Oprócz jednego - w tym mieście od lat nikt nie wiedział, jaką politykę mieszkaniową prowadzić. Skutek to stara prawda: gdzie lokalowa kołdra za krótka, zawsze będzie za zimno. W tym przypadku zimno, jak zwykle, jest tym najbiedniejszym.