Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię
- Nigdy nie pracowałam zawodowo i nie uważam tego za powód do hańby - zaczyna mieszkanka powiatu bydgoskiego, samotna matka pięciorga dzieci. - Wstyd by mi było, gdybym miała długi. Co pożyczę, zawsze oddam. A pożyczam w 10 minut, bez wychodzenia z domu.
Kobieta nie dostałaby kredytu w tradycyjnych bankach. Parę razy próbowała i spotykała się z odmową. Zaczęła wnioskować więc o pożyczki w instytucjach pozabankowych.
- Dla nich liczy się stały dochód, niekoniecznie pensja. Mamy regularną pomoc z opieki społecznej, czyli zasiłki. Dochodzą alimenty na dzieci. Od państwa, bo mąż, z którym jestem w separacji, nie płaci – kontynuuje.
Ostatnio się zdziwiła. Kwota zasiłków oraz innych świadczeń się nie zmieniła, natomiast instytucja finansowa pożyczyłaby jej nie, jak zwykle 1500 złotych jednorazowo, lecz nawet 2750. - Od września br. mój parabank uwzględnia 500 plus. Taka stała promocja. W moim przypadku jest to 2500 zł. Wzrosła zatem moja zdolność kredytowa. Mamy lepiej niż ci, którzy pracują, ale za najniższą krajową. U nas miesięczne dochody, już z 500 plus, wynoszą średnio 7100 zł na rękę. Mało które pracujące małżeństwo łącznie tyle zarabia.
Świadczeń wychowawczych, otrzymywanych w ramach programu Rodzina 500 plus, nie wlicza się do dochodu. Są bowiem wsparciem tymczasowym (beneficjenci dostają je do uzyskania przez dziecko pełnoletności). Banki są zgodne w tej kwestii.
- Biorę pożyczki nie w bankach, a w parabankach. Te drugie rządzą się swoimi zasadami. Lepszymi, bo dają każdemu - kwituje samotna matka.
Próbuję zaciągnąć pożyczkę w parabanku. Przedstawiam się jako bezrobotna, samotna matka. Chcę wziąć 2750 złotych. Asystentka ds. analizy finansowej (pracownica parabanku takie zajmuje stanowisko) zachwala mi ofertę na czacie. I ponoć na czasie.
Analityk terenowy
- Akurat obowiązuje promocja - podkreśla. - Od wspomnianej kwoty odsetki wyniosą jedynie 16 zł. Nie musi pani wychodzić z domu, aby dopełnić procedury. Nasz analityk terenowy przywiezie pani pieniądze. Proszę o przygotowanie dokumentu tożsamości.
Zanim ich analityk terenowy, po naszemu: po prostu przedstawiciel parabanku, z pieniędzmi mnie odwiedzi, pytam o RRSO (rzeczywistą roczną stopę oprocentowania), tj. całkowity koszt kredytu, jaki mam ponieść. Pani w odpowiedzi wymienia walory pożyczki, znowu wspominając o niskiej kwocie odsetek. Dopiero potem informuje, że RRSO kształtuje się na poziomie prawie 2000 procent. Dla porównania: jeśli poszłabym do zwyczajnego banku, RRSO wyniosłoby przykładowo 8 proc. W banku jednak zdolność kredytowa potencjalnego klienta jest wnikliwie badana. Oferta jest kierowana głównie do osób zatrudnionych. Nie bierze się pod uwagę 500 plus.
W parabanku bezrobotni mają szansę na pożyczkę, a jeszcze „dochody” ich dzieci, czyli 500 plus, jest uwzględniane przy ocenie przyszłego pożyczkobiorcy. Tutaj weryfikacja klienta odbywa się często w teorii. Tylko dowód osobisty trzeba okazać. Zaświadczenia o wysokości dochodów - już nie zawsze.
Tyle że, jeśli zawnioskowałabym w normalnym banku o 2750 zł, to np. po trzech miesiącach oddałabym niespełna 2850 zł, zaś w instytucji pozabankowej będę miała zwrócić 3522 zł - i to po miesiącu.
Niektórym jednak łatwo pożyczyć fundusze, a trudno oddać. W Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów znają wiele tego rodzaju przypadków. - Konsument pożyczył 1500 zł. Gdy ich nie spłacił, spółka, oferująca chwilówki, automatycznie kilkakrotnie rolowała jego dług, nie dając mu możliwości zapoznania się z warunkami umowy. W efekcie klient miał do spłacenia ponad 11000 zł.
Tymczasem, jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, aż 30 proc. Polaków mających długi przyznaje, że nie radzi sobie z ich spłatą.
Bez taryfy ulgowej
Kto w dobie koronawirusa brał chwilówki, przez pewien czas miał taryfę ulgową. Teraz ona już nie działa. - Od 1 lipca br. nie obowiązują przepisy z tarczy antykryzysowej, które mocno ograniczały pozaodsetkowe koszty kredytów konsumenckich - zaznacza Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. - Obecnie pożyczki, zwłaszcza chwilówki, mogą być nawet pięciokrotnie droższe.
Samotna matka spod Bydgoszczy: - Nie patrzę za bardzo na warunki umowy o pożyczkę, a na to, która firma mi jej w ogóle udzieli.
