Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraj pod bronią

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
To był wykopany w lesie, stary niemiecki karabin. Czyścił go. Zaczął się nim bawić. W komorze był nabój. Broń wystrzeliła. Pocisk przebił framugę drzwi i... trafił w kobietę, która siedziała w pokoju obok. Zastrzelił swoją narzeczoną...

To był wykopany w lesie, stary niemiecki karabin. Czyścił go. Zaczął się nim bawić. W komorze był nabój. Broń wystrzeliła. Pocisk przebił framugę drzwi i... trafił w kobietę, która siedziała w pokoju obok. Zastrzelił swoją narzeczoną...

<!** Image 2 align=none alt="Image 187822" >

- Wypadek, głupota, nie wiem... - wspomina tamto zdarzenie Radek Domal (nazwisko zmienione). - Tamten mauser to był „wykop”, znaleziony za pomocą wykrywacza metalu. Marzenie. Piękny stan, jeszcze pokryty oksydą, zamek chodził... Czyściłem go. Bawiłem się. Wystrzelił... <!** reklama>

Mieszkańcy miejscowości pod Lipnem podobno wiedzieli, że Domal wykopuje broń i z niej strzela. Kiedy usłyszeli w jego domu wystrzał, tylko pokiwali głowami.

Domal trafił za kraty - dwa lata więzienia za nielegalne posiadanie broni. Gdy wyszedł na wolność, przeprowadził się do Bydgoszczy. Ma żonę. Dwa miesiące temu urodził mu się syn.

- Co mam powiedzieć... - mówi dzisiaj. - Układam sobie życie na nowo. Żona wie, co się kiedyś stało. Gdziekolwiek się ruszę, dopada mnie tamta historia... Podczas każdej rekonstrukcji, odtwarzającej historyczne bitwy (to moje zajęcie), gdy widzę broń, znowu myślę o tym, co kiedyś się stało. Tak będzie do końca życia... Gdziekolwiek bym się przeprowadził.

Monety w domu, w piwnicy karabin

Poszukiwacze militariów stykają się z wykopaną bronią prędzej czy później. Prędzej czy później mogą też mieć z tego powodu kłopoty. Za nielegalne posiadanie grozi nawet osiem lat więzienia.

- Teraz już jest trudno znaleźć karabin czy pistolet - mówi Tomasz Kobyliński, bydgoski kolekcjoner. - Kiedyś takie rzeczy leżały w krzakach.

Kilkanaście lat temu Kobyliński miał problem z policją. Prawdopodobnie doniósł na niego któryś z sąsiadów z bloku. Policja wpadła do mieszkania i odkryła kolekcję karabinów, pistoletów i amunicji, w większości tzw. wykopy.

- Uratowało mnie to, że nigdy nie czyściłem luf - mówi kolekcjoner. Po zbadaniu broni policjanci zwrócili kolekcję. Teraz wszystko jest legalne. - Komory zamkowe rozwiercone, numery nabite i karty ewidencyjne na prawie trzysta egzemplarzy... Wszystko jest w porządku - zapewnia Kobyliński. Jest wyjątkiem.

W naszym regionie może być kilkuset poszukiwaczy broni. - Dwie trzecie z nich ma gdzieś ukrytą, wykopaną broń - szacuje jeden z nich. - Karabinu czy pistoletu nikt nie zgłasza, bo musiałby udowodnić jego pochodzenie. I co miałby powiedzieć policji? Że znalazł broń podczas nielegalnych prac poszukiwawczych? To samobójstwo.

Zatem ludzie trzymają „wykopy” w domach. Resztki panzerfausta z ładunkiem miotającym wiszą nad łóżkiem. A zardzewiały pistolet leży w szafie, pod ręcznikami.

- Znam kolekcjonera monet - mówi Kobyliński - który w piwnicy ma schowanego szturmgewera (niemiecki karabin szturmowy - przyp. red.). Pytam, dlaczego? A on na to, że wypada mieć... Wiele razy mówiłem chłopakom: „Dajcie mi te swoje wykopy, u mnie będą legalnie leżeć w dobrych warunkach. Będziecie chcieli pooglądać, dotknąć, to przyjdziecie, ale oni na to: „Nie” - wolą trzymać graty zakopane na działkach.

Ustawa o broni i amunicji z 1999 roku spędza kolekcjonerom sen z oczu. A policji poprawia statystyki. - Każdy, kto ma amunicję czy elementy broni w domu, podlega pod ustawę. Takie jest prawo - ostrzega Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Niedawno policjanci zatrzymali mieszkańca podbydgoskiej Brzozy, który co niedzielę handlował militariami na stadionie Chemika. Miał w mieszkaniu w Fordonie ostrą broń i amunicję - policjanci znaleźli 22 sztuki zabytkowej broni, m.in. karabiny z II wojny i broń myśliwską.

- Tacy pseudozbieracze wyrabiają nam złą opinię - mówi jeden z poszukiwaczy. - To idioci, którzy uważają, że fajnie mieć w domu coś, co strzela. Rzadko który „wykop” strzela, ale jego posiadanie odnosi się do ustawy o broni i amunicji.

Cztery definicje broni

- „Wykopy” nie są bronią - uważa Maciej Grabowski, właściciel strzelnicy w Cierpicach. - Nawet jeśli policja je u kogoś znajdzie, to postępowania są umarzane. Tacy, którzy lubią strzelać z tych gratów w lesie, to wyjątki.

O skali problemu, dotyczącego nielegalnego posiadania broni, może świadczyć liczba ekspertyz, przeprowadzanych przez biegłych sądowych - od jednego z nich usłyszeliśmy, że w naszym regionie w miesiącu przeprowadza ich 80-100.

Znaleziona broń jest rekwirowana, a potem oddawana muzeom, które zwykle nie wiedzą, co z nią robić, gdyż beznadziejny stan techniczny dyskwalifikuje znaleziska jako eksponaty.

- Nie ulega wątpliwości, że dla kolekcjonerów ustawa o broni i amunicji jest fatalna - mówi Paweł Stankowski, biegły sądowy. - Po pierwsze, jest nieczytelna. Z jej zapisów wynikają trzy różne rodzaje definicji broni! A w polskim prawie jest jeszcze jeden zapis, czyli praktycznie czwarta definicja. Której należy się trzymać? Inna rzecz, że poszukiwacze nie potrafią czytać zapisów ustawy. Jest w niej mowa o karaniu nawet za posiadanie istotnych części broni - lufy, zamka i tak dalej. I to niezależnie od stanu - czy są to części fabryczne czy też jakieś zardzewiałe ze szrotu, odpowiedzialność karna jest taka sama.

Stankowski twierdzi, że ustawę trzeba napisać od nowa.

Polakom nie sprzedajemy

Ustawa ustawą, a handel wykopaną bronią kwitnie. Kolekcjonerzy potrafią złożyć niemieckiego mausera z części pochodzących od różnych egzemplarzy.

- Wystarczy, że ktoś trafi za pomocą wykrywacza na lufę z komorą zamkową - słyszymy od poszukiwacza kolekcjonera. - Wtedy trzeba zrobić elektrolizę, wżery zostaną, ale rdza zejdzie. Replikę drewnianego łoża można dostać na allegro. Drobne brakujące części kupuje się po cichu.

- To taki wtórny, podziemny rynek - mówi Kobyliński. - Gdy ktoś czegoś szuka, to roznosi się to pocztą pantoflową w środowisku poszukiwaczy broni. Teraz jest na przykład zamówienie na niemiecki karabin maszynowy MG 34. Bardzo trudno go znaleźć. Inna rzecz, że ceny bardzo poszły w górę. Lufa od MG to dla laika zwykła rurka, a kolekcjoner da za nią sto złotych.

Jeszcze niedawno części broni można było kupić na allegro. Teraz już nie jest to takie proste. Nie ma jednak większego problemu, żeby zdekowaną broń (z zaświadczeniem, z którego wynika, że jest pozbawiona cech bojowych) kupić w sklepie w Niemczech czy Anglii.Tyle tylko, że wspomniane zaświadczenie nie ma żadnego znaczenia w Polsce - u nas, jako jedynym kraju w Europie, zaświadczenie musi wydać policyjne Centralne Laboratorium Kryminalistyczne.

- Wwożę taki karabin do Polski bez problemu, ale staję się przestępcą - mówi szef jednej z grup rekonstrukcyjnych. - Na Zachodzie już wiedzą o naszych przepisach. Sklepy w Anglii przestały sprzedawać zdekowaną broń Polakom, bo mają potem kłopoty. Kupują u nich wszyscy, nawet Litwini i Czesi. A my nie możemy.

Nielegalna broń

  • Z ustawy o broni i amunicji wynika, że każdy, kto nielegalnie posiada amunicję, broń albo istotne części broni, podlega karze więzienia nawet do 8 lat.
  • Miesięcznie biegły sądowy ma od 80 do 100 nowych spraw dotyczących ustawy o broni i amunicji. Do każdej musi wydać ekspertyzę, w której ocenia, czy dany przedmiot jest bronią, czy też istotną częścią broni. Mówiąc krótko, czy umożliwia strzelanie, czy nie.
  • W regionie jest - jak szacuje się nieoficjalnie - nawet kilkuset poszukiwaczy broni. 80 proc. z nich może mieć w domu znaleziska, które w świetle ustawy są bronią albo jej częściami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!