https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kosztowne wakacje z Kalibabką nr 3

Grażyna Ostropolska
Mamy niezwykły urodzaj na oszustów, którzy naciągają i oszukują kobiety. Skubią je z uczuć i z pieniędzy.

Mamy niezwykły urodzaj na oszustów, którzy naciągają i oszukują kobiety. Skubią je z uczuć i z pieniędzy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 33773" sub="Media od dawna propagują wizerunek macho, któremu ulegają kobiety">Po naszej publikacji o Kalibabce Bis, czyli Norbercie M., który uwodzicielską karierę zakończył w bydgoskim areszcie, ujawnił się kolejny oszust. Robert. Tak przedstawiał się wybrankom. Działał podobnie. Grał na uczuciach kobiet, rozkochiwał je, a potem okradał.

Dominika Wojciechowska przyszła do redakcji z jego zdjęciem. Była przekonana, że jej Robert to Norbert M., ale konfrontacja z ofiarami Norberta była dla Dominiki zaskoczeniem. - To nie on! - orzekły Ania i Ola.

Dominika czuje się zawiedziona, ale oszustowi nie popuści. Będzie go szukać. Do oporu. Na razie Roberta tropi policja. Dominika natychmiast zgłosiła kradzież. Nie byle jaką. Robert wyniósł z jej mieszkania cenną kolekcję 50 starych monet, odziedziczoną po babci oraz złoto: siedem pierścionków, wiekową broszkę, naszyjniki i łańcuszki. Wybrał także z zakamarków jej mieszkania 600 złotych.

<!** reklama left>Nie odszedł bez słowa. Przysłał SMS-a: „Kochana Dominiko! Błagam na kolanach, zaufaj mi. Wiem, że mogę stracić wiele tym, co zrobiłem, nawet pracę, ale trudno. Musiałem komuś pomóc. Błagam, zrozum, w Twoich oczach wyglądam, jak złodziej, ale tak nie jest. Jutro Ci wyślę pieniądze, daj mi czas, żebym ci to wyjaśnił. Kocham cię”.

Pieniędzy nigdy nie przysłał. Odbierała za to kolejne SMS-y. W każdym prosił, żeby mu zaufała.

- Grał na zwłokę - ocenia. - Liczył, że nie zgłoszę tego na policję. Zgłosiła. Miała jego zdjęcia, SMS-y.

Nie wierzy, by przedstawił się prawdziwym nazwiskiem. Poznała go w Kołobrzegu, gdzie była ze swoją córeczką. Podszedł do nich w jadłodajni, grzecznie zagadał. Twierdził, że jest operatorem warszawskiej telewizji.

- Mówił, że za kilka dni przyjedzie jego kumpel Patryk z siedmioletnim synkiem, który będzie się bawić z moją małą.

Zaprosił ją do kawiarni, ale już za drugim razem płaciła ona, bo jemu zginęła nagle karta do bankomatu. Próbował pożyczyć od niej 100 złotych, zanim ów Patryk przywiezie mu gotówkę, ale zażądała zastawu.

- Starałam się nie być naiwna - mówi. Ale po dziesięciu dniach była już w Robercie zakochana. - Grał na moich uczuciach - wspomina. - Opowiadał o wypadku, który niechcący spowodował. Zabił człowieka i zabrano mu prawy jazdy - tłumaczył mi brak samochodu. Opowiadał, że zoperowano mu guza mózgu, o śmierci ojca, który był komunistą i o byłej żonie, która nęka go telefonami - mówi.

Za dużo powiedziała mu o sobie. O tym, że ma dwa mieszkania, rodzinę za granicą. Kiedy wróciła z wczasów do Bydgoszczy, on natychmiast do niej przyjechał.

- Miał być przez weekend - wspomina - ale został do środy. Przy mnie udawał, że telefonuje do telewizji, prosi, by przedłużyli mu urlop.

W środę mieli się pożegnać, miał po niego przyjechać brat.

- Wcześniej o nim nie wspominał. Mówił, że ma siostrę. Kiedy wróciłam z pracy, już go nie było. Zostawił kartkę, że musiał szybciej wyjechać, a klucz jest pod wycieraczką. Potem były SMS-y, a śródmiejska policja poszła tropem. Dało się ustalić, że za pokój wynajęty w Kołobrzegu Robert też nie zapłacił. Właściciel pensjonatu zapamiętał, że raz przyszedł do Roberta przekaz na 500 złotych. Wczasowicz uprzedził jego żonę, że będzie na jej nazwisko i ona je dla niego odebrała. Nadawcą była kobieta spod Torunia. Kolejna oszukana?

- Tacy oszuści, żerujący na najdelikatniejszych uczuciach - mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy - byli zawsze. Po wakacjach mamy najwięcej zgłoszeń od oszukanych i okradzionych kobiet. Byłoby ich pewnie więcej, ale część wstydzi się o tym mówić.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski