Do zdarzenia doszło w czwartek o godzinie 8 rano czasu lokalnego na granicy między dwiema Koreami. Armia Korei Południowej podała, że żołnierz przeszedł przez strefę zdemilitaryzowaną. Na ucieczkę wojskowy wybrał moment, w którym teren otaczała gęsta mgła. Widoczność ograniczała się wtedy zaledwie do 100 metrów - pisze BBC.
Żołnierz, który miał około 19 lat i miał przy sobie karabin automatyczny AK-47, zdołał dotrzeć do Korei Południowej niezauważony, po przekroczeniu granicy wykryły go jednak północnokoreańskie patrole. Ministerstwo obrony Korei Południowej podało, że grupa wojskowych z Korei Północnej podbiegła do granicy, szukając uciekiniera. Południowokoreańskie siły oddały jednak wtedy 20 strzałów ostrzegawczych. Władze poinformowały, że 40 minut później z Korei Północnej rozlegał się odgłosy wystrzałów.
To kolejna ucieczka żołnierza z Korei Północnej do Korei Południowej przez strefę zdemilitaryzowaną. W tym roku taką dramatyczną próbę podjęło już czterech wojskowych. W listopadzie z kraju, w którym panuje reżim Kima Dzong Una, uciekł wojskowy w Panmundżomie.
Żołnierz, który postanowił uciec do Korei Południowej, jechał wojskowym jeepem, a potem, kiedy samochód zgubił koło, biegł o własnych siłach. Cały czas strzelali do niego żołnierze z Korei Północnej, którzy łącznie oddali do niego 40 strzałów - relacjonuje BBC. Mężczyzna został raniony pięciokrotnie. Ranny schował się za jednym z wojskowych obiektów należących do Korei Południowej w strefie zdemilitaryzowanej pomiędzy obydwoma krajami. Znaleźli go południowokoreańscy i amerykańscy żołnierze. Został on zabrany śmigłowcem do najbliższego szpitala.