Noc eliminuje świadków - dlatego jest tłem wydarzeń. Z kobietami łatwiej idzie - dlatego są głównymi bohaterkami. Za rozbicie butelki na głowie policjantki z Bydgoszczy odpowiedział młody mężczyzna. Za zgwałcenie studentek w Toruniu nawet na 15 lat może trafić do więzienia 33-letni Rafał K.
<!** Image 2 align=none alt="Image 182206" sub="Kilkugodzinne lekcje instruktażowe o podstawowych zasadach samoobrony - w teorii i praktyce - przyciągnęły tłumy studentek. - Panie są świadome swoich możliwości - oceniają organizatorzy.
/Fot. Grzegorz Olkowski">Policjantkę uderzono, bo zwróciła pijanym chłopcom uwagę, że byli wulgarni. A studentki zgwałcono, bo wracały same nocą. W Bydgoszczy bronią była butelka, toruński gwałciciel uległość wymusił nożem.<!** reklama>
Było ich czterech
1 października, Gdańsk. Wczesny wieczór. 28-letni mężczyzna napada na ciężarną kobietę. Krępuje ją i bije. Jego łup to telefon komórkowy wart 250 zł. Dwa tygodnie później, Żary: trzech gimnazjalistów razem z kolegą, 30-letnim właścicielem lombardu, wchodzą do mieszkania 31-letniej kobiety przez zepsute drzwi. Gwałcą ją - osobno i wspólnie. Napaści przygląda się pobity przez bandytów partner kobiety. Wszyscy się znają, mieszkają w tej samej kamienicy. Najmłodszy gwałciciel skończył 14 lat. Kostrzyn, 3 listopada, krótko po godzinie 19. 21-letni napastnik uderza w głowę kobietę idącą chodnikiem. Ofiara umiera na miejscu.
Podobno ma nóż
- Dziewięć na dziesięć kobiet hasło „samoobrona” kwituje stwierdzeniem: „Mnie to nie dotyczy” - mówi Robert Moskwa, aktor i karateka, organizator społecznej akcji „Obroń się sama”, adresowanej do studentek dziesięciu miast w kraju. - Niestety, dotyczy. Kobiety mają w społeczeństwie gorsze miejsce - uczy się je, że są słabsze fizycznie i nie poradzą sobie bez męskiej opieki. Chcemy pokazać im, że mogą obronić się przed silniejszym, większym napastnikiem.
Kilkugodzinne lekcje instruktażowe o podstawowych zasadach samoobrony - w teorii i praktyce - przyciągnęły tłumy studentek. - Panie są świadome swoich możliwości - oceniają organizatorzy.
- Zajęcia będzie prowadził t e n Moskwa! - wrzało wśród studentek kilka dni przed kursem.
Bydgoskie studentki pobiły rekord frekwencji. Na niedzielne seminarium przyszło ich 126. Pokonały Warszawę, Lublin, Wrocław, Katowice, Kraków, Rzeszów, Poznań, Gdańsk i Toruń, gdzie w sali sportowej stawiły się 122 osoby. Jednak to w Toruniu mobilizacja do ćwiczeń była największa. Poprzedniego dnia mieszkanki akademików obiegła wiadomość o ataku gwałciciela. Dyskusja o zdarzeniu rozpoczęła się już w szatni. - Słyszałam, że to stało się pod oknami mojego pokoju - mówi Dorota, studentka pedagogiki, uczestniczka kursu. On podobno ma nóż. Dziewczyna poszła tylko śmieci wyrzucić. On zagadał, powiedział, że będzie jej ochroniarzem. Pozwoliła się odprowadzić...
Łysy w kapturze
Złe rozpoznanie sytuacji zagrożenia, złe definiowanie samoobrony i złe wyobrażenie potencjalnego napastnika - oto dlaczego na kobiety napada się tak łatwo.
- Pytamy studentki, jak wyobrażają sobie bandytę - mówi Robert Moskwa. - Odpowiadają, że napastnik jest łysy, ma dziary, dres z kapturem, łańcuch na szyi i jest szczerbaty. To normalne, że studentki, które widzą tylko szczerbate i łyse zagrożenie, powiedzą, że ich napady nie dotyczą, przecież nie obracają się w takim towarzystwie. Problem zaczynają widzieć wtedy, gdy mówimy im, że najwięcej sprawców przemocy, bo aż 75 proc., dobrze zna swoje ofiary, zaprzyjaźnia się z nimi, wie, gdzie mieszkają, jaką drogą wracają do domu, czy są same. To często ich znajomi, sąsiedzi, kumple z imprez.
Kiedy studentki wiedzą już, że zło czai się wszędzie, aktor zadaje kolejne pytanie: „Która z was nigdy nie znalazła się w niepokojącej sytuacji?”. Zapada cisza. Na chwilę, bo teraz w centrum staje Maciej Grubski, współorganizator seminarium, siedmiokrotny mistrz świata w karate, trener Roberta Moskwy. Staje i wyciąga dwa pistolety. Pyta, który jest prawdziwy. Wiatrówki od pistoletu na gaz łzawiący nie sposób odróżnić. Ale noszenie gazu to też zagrożenie - bo można prysnąć sobie w oczy albo zrobić krzywdę napastnikowi - niewspółmierną do siły, którą chciał użyć przeciw nam (a siłę ocenia się w sądzie). Dlatego lepiej przejść do rękoczynów.
Grysikiem go!
Studentki dowiadują się, że najważniejsze to uciekać, ale najpierw trzeba zapewnić sobie czas na ucieczkę - zaskoczyć przeciwnika ciosem lub... grysikiem.
- Kiedy widzicie, że ktoś zbliża się do was i może mieć zamiar zrobienia wam krzywdy, rzućcie w jego stronę cokolwiek, co właśnie macie w ręce, chociażby grysik czy telefon komórkowy. Rzućcie tak, jakbyście chciały podać ten przedmiot - napastnik może się spodziewać, że czymś będziecie chciały w niego uderzyć, ale swobodnego podania nie. Rzućcie przedmiot nieenergicznie, wtedy zaskoczony napastnik straci orientację, nie uchyli się, tylko złapie lecący w jego stronę telefon, a wtedy w nogi - tak Ola, studentka geografii, opowiada o tym, czego nauczyła się od karateków. Przyszła na kurs, bo chciała wiedzieć, przed kim się bronić.
Ewelina, studentka biologii, potrzebowała dowodów: - Bardzo chciałam, żeby prowadzący przekonali mnie, że osoba o moim wzroście i figurze zdoła obronić się przed rosłym facetem - słyszymy od szczupłej brunetki, mierzącej 157 cm. - Przekonali mnie!
Asia, też z biologii, chciała poznać podstawowe chwyty obrony: - Przed kursem pewnie starałabym się wyrwać torebkę bandycie, który chciałby mi ją wyszarpać, po kursie wiem, że torebkę lepiej skazać na straty, a wyszarpać trzeba mu raczej własne życie.
A żeby wyszarpać życie, czasem trzeba zacząć od wyszarpania ręki. - Chodzi o jej wyswobodzenie - wyjaśnia Robert Moskwa. - Napastnik, który ciągnie ofiarę w swoją stronę, spodziewa się wyrywania. Ulegnijcie mu, pójdźcie w jego kierunku, powiedzcie: „Spokojnie, może pogadamy” - to uśpi jego czujność. Gdy tylko znajdziecie się na przystanku, gdzieś, gdzie może was ktoś usłyszeć, próbujcie uciekać. Siła, z jaką trzyma was napastnik, nie zawsze jest taka sama, on też się męczy.
W komendach też uczą
Kilkugodzinne kursy warszawskich karateków to ewenement w skali kraju. Policjanci i strażnicy miejscy od lat prowadzą jednak kilkutygodniowe szkolenia dla kobiet. Ich lekcje też są darmowe. - W ciągu 20 godzin zajęć ich uczestniczki mają okazję poznać podstawy samoobrony, zyskać poczucie bezpieczeństwa - mówi Jarosław Paralusz z toruńskiej Straży Miejskiej, prowadzący zajęcia z kobietami. - Przychodzą panie w różnym wieku - dużo studentek, ale też kobiet po czterdziestce. Zwykle w grupie jest jedna czy dwie osoby, które padły ofiarą napaści.
Jak często kobiety w województwie są narażone na zagrożenie ze strony mężczyzn, okradane, gwałcone czy bite? - Nie prowadzimy takich statystyk - zgodnym chórem odpowiadają policjanci i strażnicy miejscy. - Ale nigdy nie wiadomo, co może nas spotkać na ulicy - przestrzega Monika Herman, bydgoska policjantka, prowadząca kurs samoobrony dla kobiet. - Od 2003 r. pytamy panie, dlaczego chcą uczyć się samoobrony. Odpowiadają, że chcą czuć się bezpieczniejsze na co dzień, rzadko mówią, że były już zaatakowane.
Jak obronić się przed gwałtem?
- Czy są pytania? - kończy seminarium Maciej Grubski. - Jeśli nie, to...
- Ja mam pytanie - odzywa się cicho studentka siedząca w końcu sali, mieszkanka akademika. - Jak obronić się przed gwałtem?
- Jest kilka prostych chwytów.Pokażę wam jeden, choć to niezręczne - odpowiada prowadzący.
Pokazał. Wynik - na sali panuje ogólne zmieszanie. Studentki wiedzą już, jak obronić się przed gwałcicielem, który spróbuje zaatakować, kładąc się na ofiarę, leżącą na plecach. Ale czy poprzestanie na tej pozycji? Co, jeśli zagrozi nożem?
- Moim zdaniem, jeśli kobieta nie chce być zgwałcona, to nie będzie - mówi Grubski (który kobietą, a tym bardziej zaatakowaną przez gwałciciela, nigdy nie był, zatem nie można się z nim zgodzić). - Można kopać, gryźć, wbijać paznokcie w oczy, krzyczeć. W tej grze wszystkie chwyty są dozwolone.
Fakty
Noc, alkohol i słabsza płeć
10.11.2011 r. do toruńskiej policji zgłosiły się dwie kobiety, które zeznały, że zostały zgwałcone (na Bydgoskim Przedmieściu, niedaleko akademików). Mężczyzna sterroryzował nożem i zaatakował jednej nocy 19- i 20-latkę. 28.11. policja zatrzymała 33-letniego Rafała K. Przedstawiono mu zarzuty popełnienia dwóch gwałtów i rozboju. Podejrzany przyznał się do winy i tymczasowo na 3 miesiące trafił do aresztu.
Do ataku na bydgoską policjantkę, wracającą ze służby, doszło w lipcu tego roku. Wieczorny kurs autobusu nr 69, ten sam, którym jechała kobieta, obrali czterej chuligani - nietrzeźwi i wulgarni. Policjantka poprosiła ich o spokój. Mężczyźni obrazili ją, oblali piwem. Wysiedli razem z nią na przystanku, tam jeden z nich uderzył ją butelką. Policjantce nie pomogli pasażerowie autobusu, zrobił to nadjeżdżający patrol policji. Bandyci wpadli w ręce policji.